Jak płocczanie radzą sobie z poszukiwaniem pracy? Jedni rejestrują się w urzędzie pracy, inni wysyłają swoje CV wszędzie, gdzie to możliwe, jeszcze inni wydreptują ścieżki do gabinetów właścicieli firm z branż, w których chcą pracować. Są też i tacy, którzy zamieszczają swoje ogłoszenie… na billboardzie.
Ma na imię Krzysztof, mieszka w Płocku. Ma 29 lat. Szuka pracy. Jak ponad osiem tysięcy płocczan. On jednak postanowił zainwestować i zwiększyć swoje szanse na rynku, poprzez zamieszczenie ogromnego ogłoszenia na jednym z największych skrzyżowań w Płocku. Skontaktowaliśmy się z kreatywnym bezrobotnym i dopytaliśmy, co skłoniło go do takiej formy poszukiwania pracy.
– Ukończyłem edukację licealną w Zespole Szkół Ekonomiczno-Kupieckich w Płocku – mówi Krzysztof. – Potem zdobyłem licencjat z ekonomii w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Płocku i tytuł magistra turystyki i rekreacji w Wyższej Szkole Turystyki i Hotelarstwa w Gdańsku. Dodam, że tytuł pracy brzmiał: „Motywy przyjazdów turystów polskich na Mazowsze”, czym bardzo zaciekawiłem komisję podczas obrony – opowiada.
Pracować zaczął wcześnie – zaraz po maturze przez całe wakacje był zatrudniony na rozlewni gazu, dwa lata później, w ramach wakacyjnej pracy dostarczał pizze w jednej z płockich pizzerii. Podczas studiów magisterskich został zakwalifikowany z grona wielu chętnych do odbycia prestiżowej, trzymiesięcznej praktyki w ramach programu Erasmus Student Placement. Wyjechał do Szwecji, gdzie miał praktyki w trzygwiazdkowym hotelu. Pracował także w Hotelu Sheraton Sopot przy produkcji Europejskiego Forum Nowych Idei. Potem wrócił do Płocka, gdzie znalazł pracę jako kelner-barman. Później, przez 1,5 roku był recepcjonistą w czterogwiazdkowym, płockim hotelu. Zajmował się też odszkodowaniami za służebność przesyłu na terenie powiatu płockiego. Teraz szuka pracy, która byłaby już docelowa, a jednocześnie dawała możliwość rozwoju.
W tych poszukiwaniach nie ograniczał się do jednej metody. Korzystał z pomocy urzędu pracy, chodził osobiście do różnych firm, zamieszczał ogłoszenia i przeglądał portale z ogłoszeniami o pracę. W końcu postanowił zrobić coś, co wyróżni go spośród blisko 8,5 tysiąca bezrobotnych płocczan na naszym małym i zamkniętym rynku pracy. Zlecił wyklejenie billboardu. Ogłoszenie pojawiło się w połowie lutego i zniknie na początku marca.
Ile kosztowała go ta inwestycja? – Kwota całości projektu oraz szczegóły umowy są objęte tajemnicą handlową – mówi Krzysztof. – Mogę tylko podać, że całość zamknęła się w sumie trzycyfrowej – dodaje. Po dwóch tygodniach dostał już kilka ofert pracy, jednak – jak mówi – były mało poważne i dotyczyły głównie akwizycji.
A Krzysztof musi myśleć o stałej pracy, która da mu jakąś przyszłość. Pracodawcy chce dać wiele od siebie – doświadczenie w pracy z ludźmi w międzynarodowym środowisku, efektywne organizowanie zadań, samodzielne i sumienne wykonywanie powierzonych obowiązków, nastawienie na rozwój oraz chętne zdobywanie nowych umiejętności, kreatywność i otwartość na innowacyjne rozwiązania, skuteczną pracę pod presją czasu czy doświadczenie w kompleksowej obsłudze stron WWW. Ale to, co wyróżnia go spośród innych poszukujących pracy, to optymistyczne nastawienie do ludzi oraz przewlekła chęć niesienia pomocy. – Zodiakalny bliźniak – wyjaśnia z uśmiechem.
Jeśli ma w sobie tak wiele optymizmu, to może skusi się na założenie własnej firmy? – Na pewno nie chciałbym zakładać firmy w tym kraju – Krzysztof poważnieje. – Przedłużające się kontrole skarbowe doprowadziły zbyt wielu dobrych i uczciwych przedsiębiorców do bankructwa – wyjaśnia.
Sposób poszukiwania pracy przez Krzysztofa, choć nietypowy w płockim środowisku, wykorzystywany jest w całej Polsce i na świecie. W sieci można znaleźć mnóstwo tego rodzaju ogłoszeń: „Poszukuję pracy w twojej firmie” woła na jednym billboardzie (również) Krzysiek. Na innym dziewczyna z dredami i dwójką małych dzieci informuje, że szuka pracy. Kolejny wzbudza uśmiech: „Szukam dla brata pracy w Warszawie. On już nie ma siły”. Jeszcze inny prowokuje: „Robię dobrze językiem” i dopiero adres mailowy wyjaśnia zawód bezrobotnego – copywriter. „Wydałem ostatnie 500 funtów na ten billboard” tłumaczy po angielsku Adam Pacitti, poszukujący pracy.
Jeszcze inny sposób na znalezienie pracy wymyślił płocczanin Karti, który… nagrał teledysk. Oprócz zadowolenia z utworu, nie przyniosło to jednak spodziewanego skutku. – Dzięki temu teledyskowi raptem jeden znajomy odezwał się w tej sprawie, więc nie sądzę, żeby ten numer miał wpływ na to, że teraz pracuję – mówi Karti.
W bardzo kreatywny sposób podszedł do poszukiwania pracy specjalista od programów rozrywkowych Kamil Nosel. W Radiu Zet dostał pracę dzięki trzytygodniowej akcji, podzielonej na etapy. Najpierw przygotował i wysłał do dziennikarzy tego radia koszulki z napisem „Ktoś Nowy w Radiu Zet”. Potem nagrał krótką sondę na ulicy, w której pytał „jaki powinien być Ktoś Nowy w Radiu Zet?”. Nagranie wysłał do redakcji w częściach: oddzielnie odtwarzacz MP3 z kablem zasilającym, oddzielnie kartę pamięci i słuchawki. Dołączył też instrukcje obsługi, w których wyjaśnił, że w celu odsłuchania nagrania trzeba udać się do konkretnej osoby, która otrzymała pozostałe części (np. Monika Olejnik musiała iść do Marka Starybrata). Ostatni etap to e-mail do naczelnego radia, w którym tłumaczył, że Ktoś Nowy, to właśnie on, Kamil Nosel. Historia kończy się optymistycznie – dostał zaproszenie na rozmowę i został zatrudniony.
Pewnie niektórzy słyszeli już o innej nietypowej akcji, tym razem blogera Maćka Boomera Pietrukiewicza. Poszukując pracy w agencji social media, wysłał list z pogróżkami w stylu starych filmów gangsterskich. Z gazet powycinał litery, z których ułożył napis: „Przetrzymujemy waszego pracownika…”. To był dopiero początek – agencja otrzymała też link do filmiku, na którym był porywacz z Maćkiem. Oglądający film mieli dwie możliwości – uwolnić zakładnika lub spowodować jego śmierć. Po kliknięciu opcji „uwolnienie”, bloger dziękował i mówił o tym, dlaczego będzie świetny w tej pracy. Tu jednak historia nie kończy się tak pozytywnie. Bloger co prawda został zaproszony na rozmowę kwalifikacyjną, jednak ostatecznie brak wolnych miejsc i możliwości stworzenia kolejnych zadecydowały o braku zatrudnienia. Jednak samo zainteresowanie tak dużej agencji było już sporym osiągnięciem (zawsze mogą zdarzyć się wakaty w przyszłości…).
– Moja idealna praca? „Mam pracę, o której myślę w weekend i nie mogę doczekać się poniedziałku” – podsumowuje Krzysztof.
Ale nasze podsumowanie będzie trochę inne…
Mamy wrażenie, że wśród osób szukających pracy Krzysztof jest wyjątkiem. Na portalu praca.plock.fm codziennie pojawia się około 20 nowych ofert pracy. Nie są to oferty typu „szukamy inwalidy do ochrony” czy „zaangażowanej osoby do rozdawania ulotek za darmo”, a poważne ogłoszenia, dotyczące na przykład stanowisk kierowniczych w dużych firmach. Przez FanPage tej strony na FB otrzymujemy różne zapytania w sprawach ogłoszeń, np. żeby… „podać numer do tej firemki co szuka pracownika, bo nie będą klikać, żeby samemu sprawdzać”. Albo żeby powiedzieć, gdzie jest ta firma czy podać jej stronę internetową, i wiele w podobnym tonie… Czasem mamy wrażenie, że na poszukiwanie pracy szkoda tym osobom wysiłku i poświęcenia 10 sekund…
Poważnie szukającym pracy podpowiadamy – na portalu Plocek.pl w kategorii szukam pracy można dodać swoje ogłoszenie, które Plocek.pl automatycznie rozsyła do 7 tysięcy fanów na różnych fanpage Facebook oraz ich znajomych, a także na Twittera. Warto skorzystać z każdej szansy, która może zapewnić zainteresowanie potencjalnego pracodawcy.
nie wiem co autorka artykulu uwaza za „powaznie ogłoszenia”. około 10 ofert pracy dziennie w miescie wielkosci Płocka to zadna rewelacja, tym bardziej, że połowa z tego to zakamuflowane oferty pracy w akwizycji, 1-2 dotyczy pracy dla specjalisty, pozostale to praca na stoisku z perfumami za 5pln/h w galerii handlowej. i zalozmy nawet, ze odpowiemy dziennie na 1-2 oferty, przy duzym szczesciu uzyskamy odpowiedz na 1/3 z nich. a do zatrudnienia droga jeszcze daleka.
Żałosny wpis… Bezradność konkurencji w płocku jest poniżej krytyki.
No od razu widac że plocczanka. Tylko krytykować. Byle do czegos się przyczepić. Nic dobrego nie robią. Tylko same złe rzeczy, nie?
Tu masz ostatnie oferty:
– Specjalista ds. Sprzedaży
– Kierownika Działu Handlowego
– MONTER Z UMIEJETNOŚCIĄ SZCZEPIANIA
– Opiekun Klienta
– Franczyzobiorca – Właściciel Pizzerii
– oferta pracy na stanowisko monter rurociągów
– Kierownik Sklepu
– Pracownik biurowy
– Specjalista ds. Marketingu i Sprzedaży
– Referent ds. obsługi płatności
– Menedżer Sklepu
– Ekspedientka do salonu odzieżowego…
I po co tak kłamać Płocczanko? ;-) Płacą ci za to czy po godzinach plujesz jadem?
dziękuję za fatygę, ale umiem korzystać z Internetu i widziałam te oferty. Płocczaninowi za to radzę nauczyć się czytać między wierszami.
Ty Plo masz jakieś schizy. Wchodzisz kłamiesz a teraz czytasz miedzy wierszami. Lecz sie
Dostałam się do pracy w renomowanej dużej firmie w Płocku i tak mi się tam nie podoba, że albo zwariuję albo dostanę zawału po kolejnym przepracowanym tygodniu… Szukałam pracy 5 mc, znalazłam i co z tego jak jest tam wykorzystywanie, poniżanie, praca po 9 godzin i na razie marne wynagrodzenie…
Jaka firma?