Kolejne problemy z płockim Levi’sem. Rok temu informowaliśmy zamknięciu sklepu Levi Straussa w Płocku, teraz – jak donoszą pracownicy sklepu – przyszedł czas na fabrykę. Czy to koniec zakładu, który zatrudnia ponad tysiąc osób?
W ubiegłym roku podaliśmy informację, która zelektryzowała wielu płocczan – sklep Levi’sa w Płocku został zlikwidowany. Powody tamtej decyzji nie były do końca jasne. Jak udało nam się wówczas dowiedzieć, najbardziej prawdopodobnym był brak rentowności oddziału. I, choć po towary płockiego Levi’sa przyjeżdżali klienci z okolicznych miejscowości – Gostynina czy Włocławka – to zyski nie satysfakcjonowały zarządu.
Brak opłacalności, wraz z wymogiem remontu starego budynku, który zaczynał straszyć przechodniów, okazał się na tyle silnym impulsem, że zapadła decyzja o likwidacji sklepu. Pozostał po nim jedynie odcisk w farbie oraz wspomnienie. Zgodnie z ubiegłorocznymi informacjami, niezagrożona pozostawać miała jednak fabryka, która pracowała nieprzerwanie od lat, notując jednocześnie dobre wyniki. Tymczasem – jak mówią nam pracownicy płockiego zakładu – wiele wskazuje na to, że szefowie marki planują zamknięcie fabryki, w której pracuje ponad tysiąc osób.
Takie właśnie informacje otrzymaliśmy od anonimowego czytelnika, pracującego w tej firmie. Z jego relacji wynika, że spółka chce w przeciągu najbliższych trzech lat pozbyć się pracowników poprzez grupowe zwolnienia. Dyrekcja, tłumacząc się cięciem kosztów, ma rozpocząć wyzbywanie się swoich pracowników jeszcze w tym roku. Płocczanie, których zatrudnia Levi’s przeżywają istny chaos informacyjny. Wszystkie te doniesienia to na razie jedynie plotki, brakuje jednak potwierdzeń zarządu i ludzkiego dialogu pomiędzy szefostwem a pracownikami.
W efekcie, zatrudnieni przez Levi’sa nie wiedzą, czy mają już powoli szukać pracy, nie wiadomo też, kto z posadą będzie musiał się pożegnać i kiedy ten moment nastąpi. – Cała ta sprawa jest bardzo niejasna, ale bynajmniej nie może dziwić – powiedziała pani Iwona, która w płockiej fabryce Levi’sa pracuje od roku. – Ta sytuacja pokazuje tylko, z czym musieliśmy się zmagać od lat. O czym mówię? Umowy, podpisywane po terminie, nieterminowe przelewy, wypłaty, dokładanie coraz to nowszych obowiązków i praca w warunkach nagannych – bez ochraniaczy, masek, cały czas na stojąco… A to tylko część mankamentów – wymienia jednym tchem nasza czytelniczka.
[pullquote]Umowy, podpisywane po terminie, nieterminowe przelewy wypłaty, dokładanie coraz to nowszych obowiązków i praca w warunkach nagannych – bez ochraniaczy, masek, cały czas na stojąco… A to tylko część mankamentów – pani Iwona, pracownik fabryki Levi’s[/pullquote]
Jak podaje pani Iwona, atmosfera w Levi’sie jest daleka od optymistycznej. Krążą pogłoski o tym, że produkty marki będą szyte i wycierane w odległych Chinach. Plotkuje się, że wszystko zostało już w tej kwestii ustalone. – O tym mówi się od dłuższego czasu – potwierdza pani Iwona w rozmowie z nami. – Tak naprawdę, na każdym kroku traktowano nas jak tanią siłę roboczą. Bardziej jak mrówki, niż ludzi. Nikt nie liczył się z pracownikiem, szczególnie fizycznym, stojącym przy prasownicach czy innych maszynach – dodała z żalem.
Dla pracowników najgorsza jest niepewność. Brak konkretnego stanowiska w takiej sprawie źle wpływa na ludzi i ich morale. – Prawda jest taka, że decyzje zarządu amerykańskiej firmy będą w Polsce i Płocku niepodważalne i jeśli gdzieś na górze zadecydują, że zastąpią nas Chińczycy, to nic z tym nie zrobimy – stwierdziła.
[pullquote]Tak naprawdę na każdym kroku traktowano nas jak tanią siłę roboczą. Bardziej jak mrówki, niż ludzi – powiedziała z żalem nasza czytelniczka[/pullquote]
Skontaktowaliśmy się z centralą zakładu, która jednak dementuje plotki. Planowane są co prawda redukcje etatów, lecz nie ma mowy o masowym zwalnianiu pracowników i zamykaniu dobrze prosperującej fabryki. Skąd zatem wzięły się owe pogłoski? Jak usłyszeliśmy w siedzibie firmy, zwolnienia to efekt nadprogramowego zatrudnienia, poczynionego w ubiegłym roku przy okazji dużego zamówienia. Prawdopodobnie te planowane zwolnienia spowodowały panikę i wizję masowych zwolnień wśród pracowników.
W każdej plotce jest jednak ziarno prawdy. Miejmy nadzieję, że tym razem to powiedzenie będzie dalekim od spełnienia. Płocka fabryka Levi’s jest przecież znana z jakości produkowanych ubrań. Szkoda by było, aby ta została pogorszona. Szkoda też ludzi i setek dramatów, które zostałyby utworzone w ten sposób. I choćby miały być to najbardziej przejmujące historie, wolelibyśmy ich na łamach PetroNews nie musieć opisywać.
Przypomnijmy, że w marcu br. Levi Strauss ogłosił zwolnienia, które objęły około 20 proc. pracowników zatrudnionych na całym świecie w działach firmy niezwiązanych z handlem i produkcją oraz na stanowiskach menedżerskich. Cięcia miały być częścią pierwszej fazy restrukturyzacji firmy, która według planów miała przynieść 75-100 mln dolarów oszczędności rocznie.