REKLAMA

REKLAMA

Reportaż o śmierci w płockim szpitalu. Dlaczego nie żyje 15-latka?

REKLAMA

Przeczytajrównież

Magazyn Ekspresu Reporterów tym razem w Płocku badał sprawę śmierci 15-letniej Magdy. Czy lekarze i personel medyczny zrobili wszystko, aby uratować jej życie? Przypomnijmy, że dziewczyna zmarła w płockim szpitalu w czerwcu ubiegłego roku.

15-letnia Magda, pochodząca z niewielkiej miejscowości obok Sannik (woj. mazowieckie), zmarła 8 czerwca w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Płocku. Śmierć nastolatki w szpitalu poprzedziło najpierw połtoragodzinne oczekiwanie na karetkę, pomimo nasilającego się bólu Magdy. Kiedy zabrano ją do Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Płocku, kazano jej czekać na izbie przyjęć, później odesłano na pediatrię, a następnie do gabinetu zabiegowego. To jednak stało się już po tym, jak nastolatka zasłabła. Była wówczas już tak wycieńczona, że – pomimo rozpoczętej operacji – zmarła.

Reklama. Przewiń aby czytać dalej.

Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa w Płocku. Przeprowadzono sekcję zwłok, pobrany został wycinek, który został poddany badaniom histopatologicznym, sprawę zbadał biegły. Później sprawa została przekazana do Prokuratury Okręgowej, która przekazała ją z kolei do Prokuratury Regionalnej. – Uważam, że zachodzi potrzeba sprawdzenia czy nie popełniono błędu w sztuce lekarskiej. Nie chcę przesądzać czy on był czy nie, natomiast trzeba rozważyć taką hipotezę – mówił nam wówczas Prokurator Rejonowy w Płocku, Norbert Pęcherzewski.

Dodatkowo przesłuchano rodzinę i najbliższych zmarłej dziewczyny. Została również zabezpieczona dokumentacja lekarska.

Co już ustalono w sprawie śmierci 15-latki w szpitalu?

– Myślałam, że zawiozłam ją do szpitala ratować, a ona zmarła – płacze w Magazynie Ekspresu Reporterów pani Aurelia, mama nastolatki. Jak wyjaśnia, 8 czerwca, kiedy wezwała karetkę do Magdy, na pokonanie 8 kilometrów potrzebowano 1,5 godziny. Sąsiad, który widział wówczas karetkę określa, że „jechali wolniusieńko, jakby na spacerek”.

Karetka zawiozła Magdę z mamą przed wejście Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Płocku. – Ani wózka, ani noszy, otworzyli tylko drzwi karetki. Poszłyśmy na izbę przyjęć, znów wypełniać dokumenty – wspomina pani Aurelia.

Czekała z córką w kolejce na USG, co trwało ponad 1,5 godziny. Badanie nic nie wykazało. Z SOR odesłano je na oddział dziecięcy, zlokalizowany na drugim piętrze. Magda była już wówczas bardzo słaba, nie była w stanie wchodzić po schodach. – Mdlała, było jej duszno i ciężko chodzić. Zaczęła się robić sina, z ust wychodziła jej piana, oczy zrobiły się wielkie. Mówiła, że bardzo ją boli. Krzyknęłam, że pół dnia jesteśmy w szpitalu i nic nie robią – opowiada jej mama.




Dopiero po ponad trzech godzinach Magda trafiła do pracowni tomografii komputerowej. W organizmie nastolatki lekarze znaleźli wówczas dużego, pękniętego krwiaka aorty brzusznej. Natychmiast odbyła się operacja, jednak po kilkunastu minutach od jej rozpoczęcia Magda zmarła.

Rodzina nie może przeboleć tej śmierci. – Ona powinna wrócić do domu, a nie tam umrzeć – płacze siostra Magdy. – Zostały tylko zdjęcia i cmentarz – mówi zrozpaczona pani Aurelia.

Sprawę, jak pisaliśmy, przejęła Prokuratura Regionalna w Łodzi, która zawiadomienia o sprawie adresowała… na dane nieżyjącej nastolatki. Jak do tego doszło? – Trudno mi się do tego ustosunkować – mówi Krzysztof Bukowiecki, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Łodzi. – Na pewno nie było to zamierzone – dodaje.

Dziennikarze dotarli też do raportu z sekcji zwłok, z którego wynika, że śmierć Magdy nastąpiła w wyniku „wstrząsu krwotocznego spowodowanego krwawieniem z pękniętego tętniaka aorty brzusznej”. Prokuratura zwróciła się do biegłego o ustalenie m.in. czy wystąpiły nieprawidłowości w ustalaniu przyczyn złego stanu zdrowia nastolatki oraz czy podczas badania USG można było ustalić, że jest to tętniak.

– Nie było uchybień, nie było zbędnej zwłoki i na pewno nie było zaniedbań z naszej strony – podkreśla Danuta Tarka, zastępca dyrektora Szpitala Wojewódzkiego w Płocku. – To, że przebieg był dramatyczny i że to wszystko rozegrało się na stole operacyjnym, to jest dla nas, dla lekarzy, niezwykłe przeżycie, czasami wręcz paraliżujące dalszy rozwój zawodowy – dodaje.

Wyjaśnień od szpitala zażądał Rzecznik Praw Pacjenta. – Wystąpiliśmy o dokumentację medyczną, podjęliśmy również współpracę z prokuraturą – mówi Paweł Grzesiewski z Biura Rzecznika Praw Pacjenta. Jak podkreśla autor reportażu, Paweł Kaźmierczak, jest to jedyna instytucja, która zaangażowała się w tę sprawę. – A rodzina Magdy jest bardzo biedna, przyda się jej wsparcie, chociażby prawne – zaznacza.

Jedno jest pewne. Po blisko roku od śmierci Magdy, nadal nie wiadomo, kto ponosi odpowiedzialność za to, że nastolatka nie żyje.

Program Magazynu Ekspresu Reporterów obejrzycie, klikając na zdjęcie poniżej.

Kliknij na zdjęcie, aby obejrzeć Magazyn Ekspresu Reporterów

REKLAMA

Inni czytali również

Kolejny

Komentarze 27

  1. Ryba says:

    Może przyjaźni gazecie radni porusza temat na sesji Rady Miasta pani Agnieszko?

  2. Kielich says:

    Dlaczego dyrektor jeszcze nie zrezygnował z pełnienia funkcji??? Tam są potrzebne zmiany zmiana dyrekcji ordynatorów może podejście by się zmieniło choć trochę

  3. Anonim says:

    Potwierdzam to jest wykańczalnia a nie szpital też tam przeżyłam horror,nawet nie chcę tego wspominać bo na samą myśl robi mi się nie dobrze .Tyle ludzi krytykuje i nic z tym nie robią kto tam rządzi.

  4. Mirek says:

    Ale za to mamy ulice t mazowieckiego w tym miescie i w ratuszu tego miasta panuje jeszcze pier. gleboka komuna

  5. Artur says:

    Ten szpital to tragedia. Byliśmy tam z dzieckiem na SOR, czekaliśmy 5h na lekarza i nic. Po 5 godzinach zrezygnowaliśmy. Nie był to przypadek tylko nasz, ludzie czakali tam juz od 7-8 godzin. To co tam się dzieje to tragedia, chociaż to i tak łagodne określenie. Tam się nie ratuje ludzi – tam się bierze ich na przeczekanie.

    • Piotrek says:

      Jeden czasem dwóch lekarzy na dobowym dyżurze w całym sor oraz 4-5 pielęgniarek.

      Karetki zjeżdzają z Płońska Ciechanowa Żyrardowa Sochaczewa Płocka i powiatu.
      Tłum ludzi którzy oczekują natychmiastowej pomocy jednocześnie wszystkim
      Ponad połowa z nich nie wymaga SOR.
      ale po co ma iść do POZ lepiej przyjść do SOR i zrobić awanturę

      Ilu pcjentów na raz według was powinien badaćna raz jeden lekarz.?
      Ile czsu trwa badanie 15-20 min z dokumentacją ?
      Ilu da się zbadać i opracować w godzinę ?
      Ile wg was trwa opisanie CT USG i kilku kilkunastu RTG jednego badanego ?
      Ile według was trwa opracowanie kilkudziesięciu badań labolatoryjnych jednego badanego.

      Ile czsu zabiera umycie i odwszawienie trzem pielęgniarkom zanieczyszczonrgo feksliami kolejnego obywatela.

      PODEJMIJCIE PRACĘ W SOR ALBO SIĘ OD NIEGO ODCZEPCIE I IDŹCIE GDZIE INDZIEJ.
      Skoro tak fatalnie to dlaczego taki tam tłum ?

      Winę za taki stan i nieszczęście tej rodziny ponoszą też tacy awanturni klienci SOR
      Zamias iść do POZ lub NPL zabrali czas całego personelu którego komuś zabrakło.

    • idź precz says:

      zamiast robić w szpitalu idź na kasę do marketu, tam nie zrobisz krzywdy tak dużej

    • Piotrek says:

      Pewnie ten lekarz na którego czekałaś spał grał w karty czy poszedł na zakupy ?
      Moze akurat operował badał innych konsultował na innych oddziałach.
      Wszyscy chcą wszystko na raz i natychmiast

      Czy pani na kasie w markecie kasuje eszystkich na raz czy po kolei ?

      Zrób jej za to awanturę bo chcesz natychmiast !

  6. Malgosia says:

    SOR w Płocku brak słów pół roku temu trafił tam mój syn nagle stracił pamięć potraktowali go jak narkomana to było coś strasznego jeszcze nie mogę o tym spokojnie mówić

  7. Anonim says:

    SOR w Płocku brak słów pół roku temu trafił tam mój syn nagle stracił pamięć potraktowali go jak narkomana to było coś strasznego jeszcze nie mogę o tym spokojnie mówić

  8. Jacek says:

    Fakt faktem na ten sor to ludzie z takimi bzdurami chodzą że na miejscu lekarzy to połowę bym wywalił na kopach. A przez takich brakuje sił, czasu i nerwów dla poważnie potrzebujących. Sam byłem kilka razy na poczekalni sor.

  9. Henryk says:

    W 2000 roku pojechałem do tego szpitala po wypadku samochodowym. Osiem godzin czekałem na operację a miałem urwaną żyłę która zasila jelita w krew i złamanie 3 żeber . O mały włos się nie przekręciłem!! Żyje tylko dzięki nie żyjącej dr. Czteniak! To Ona się mną dopiero zajęła! A na sorze leżałem 8 godzin na wózku! Niech spoczywa w spokoju moja dr Czerniak !!!!!

  10. KIEROWCA says:

    Zlekcewarzyli sprawe młoda dziewczyna niech czeka ja z synem czekałem na wielmorznego pana doktora 4 godz i dopiero raczył przyjąć

    • Piotrek says:

      A co według ciebie robił w tym czasie ten doktor ?
      Pewnie był nz zakupach albo w kinie

  11. Magda says:

    Niestety miałam tą przyjemność przebywać w tym szpitalu. Lekarze porażka. Umieralnia a nie szpital.

  12. Malwina says:

    Gdyby nie awantura jaka zrobiłam na pogotowiu w Gąbinie dziś nie miałabym mamy a na oddział SOR w Płocku to niech jakaś bomba spadnie. Zero empatii i szacunku dla pacjenta.

  13. Anonim says:

    Gdyby nie awantura jaka zrobiłam na pogotowiu w Gąbinie dziś nie miałabym mamy a na oddział SOR w Płocku to niech jakaś bomba spadnie. Zero empatii i szacunku dla pacjenta.

  14. Grzegorz says:

    Bo wychodząc z tego szpitala, wielce prawdopodobne jest, że sie go opuści w trumnie. Na tym SORze pracuje ekipa, która jest tam chyba za kare. Łaske robią, że coś wytłumacza, a ogólne podejście do pacjenta jest FATALNE.
    Życzę wszystkim i sobie żebyśmy nigdy nie musieli szukać tam pomocy, życzę zdrowia, a rodzinie zmarłej współczuję.

  15. Jola says:

    Dajcie im podwyżki a oni nas oleja

  16. Luiza says:

    W Płocku na SORZE zawsze tak postępują mają wywalone na pacjenta, bo oni są Panami tego przybytku i to pacjent powinien się im kłaniać i błagać o pomoc. Dwa lata temu miałam trochę podobną sytuację – na szczęście skończyła się dobrze. Gdy z synem poszłam na SOR – wielmożna Pani doktor nawet się nie spytała co dziecku dolega i go nie zbadała, tylko „łaskawie” powiedziała żebym z synem poszła na oddział dziecięcy. Tam już było kilkoro dzieci czekających na konsultację, gdyż Lekarz z oddziału dziecięcego poszedł na zabieg operacyjny, który miał potrwać ok. 2 godz. Dobrze, ze przyszła pielęgniarka, żeby zarejestrować dzieci na poradę i gdy się dowiedziała co się dzieje z moim dzieckiem, szybko pobiegła po konsultację do lekarza. Synowi od razu zrobiono badania i odwieziono na sale operacyjną. W tym przypadku to trzeźwe myślenie wykwalifikowanej i oddanej swojej pracy pielęgniarki uratowało moje dziecko. A tego trzeźwego myślenia i odpowiedzialności zabrakło już lekarce z SORU.

  17. vvvvVVvvvv says:

    Panowie z karetki do zwolnienia a w szpitalu kolejne osoby lecą z pracy i stoleczkow tak powinno być wkacu może coś by się zmieniło i czegoś nauczyło innych… Ale jak każda sprawa zamnieciona będzie pod dywanik z czasem ucichnie i rączki umyja….
    Wyrazy Współczucia Dla Rodziny

  18. Popieram Andrzeja says:

    Współczuję rodzinie,ale Andrzej napisał prawdę. 4 godziny czekałem z obcietą lewą dłonią , która wisiała na skórze a szanowny personel ganiał mnie po szpitalu zebym sam sprawdził czy mnie na oddziale przyjmą i oczywiście stos dokumentów do wypelnienia A o znieczuleniu mogłem pomarzyć.
    A Ty Anonimie albo jesteś z tej bandy szpitalnej albo jak piszesz to Ty z katarkiem musiałeś tam siedzieć że Ciebie to wcale nie rusza.Jak ktoś był chociaż raz to wie o czym Andrzej pisze i potwierdzam to. Dlugo by pisać co ja i moja rodzina i znajomi przeszliśmy z tym szpitalem i obsługą, nawet wrogowi nie życzę.

  19. Sylwia says:

    To że jechali powolutku chyba nie pierwszy raz nie zdziwiła bym się jeśli był to ten sam lekarz. Moja córka majac 4 tygodnie zaczęła się dusić. Zadzwoniłam po pogotowie kazali czekać. 20 minut czekałam na karetke. Jak już przyjechali to dziecko już samodzielnie oddychalo. Nie chcieli nas zabrac na zadne badania… wrecz to wymusilam na lekarzu ktory zrobil to z wielka łaska.

  20. andrzej says:

    kurw.. mać ten szpital dobrze znam i SOR jak bym mógł to bym go rozpiep.. a lekarzy i pielęgniarki wyjeb.. z roboty brak słów i jeszcze taka ku.. pisze że wszystko było prawidłowo

    • Anonim says:

      PO PIERWSZE TO

      WYRAZY WSPÓŁCZUCIA Z POWODU TRAGICZNEJ ŚMIERCI DZIECKA DLA RODZINY.

      Andrzeju,
      nie chodź do SOR w Płocku skoro tak straszliwie go oceniasz w razie choroby IDŹ GDZIE INDZIEJ !!!!!!!!!!!!.

      pęknięty tętniak u 15 letniego dziecka jest przecież codziennym standardowym rozpoznaniem pojawiającym się według TWOJEJ MEDYCZNEJ wiedzy u 100 dzieci dziennie w tym szpitalu i oczywistym jest że lekarz powinien się spodziewać w pierwszym rzędzie tylko takiego rozpoznania. Wszystkie inne zdarzają się dużo rzadziej jak np zapalenie wyrostka zapalenie jelita cienkiego czy grubego, bolesne pierwsze miesiączkowanie itp.
      zapewne według Twojej oceny i wiedzy ta chora była jedynym pacjentem tego dnia w całym szpitalu nie było innych chorych.
      nie było też tłumu roszczeniowych pacjentów oczekujących natychmiastowego 100% wyleczenia bo im się śpieszy, bo nie mają czasu iśc do POZ, bo wpadli zrobić sobie cwaniacko badania robiąc sztuczny tłum co odsunęło tą nieszczęsną dziewczynkę w kolejce do pilnych badań które jej NAPRAWDĘ BYŁ PINIE POTRZEBNE.
      Może tam byłeś w tym dniu z katarkiem czy bólem paluszka od miesiąca i zabrałeś lekarzom cenny czas którego zabrakło dla tej dziewczyny.

      byłeś tam ???

    • Serce says:

      Szpital straszny SOR tragedia! Umiera 15 letnia Magda po niej 19 letni Piotr kto tam pracuje ! Jakie kontrole skoro ich mie bylo twierdzi mama Magdy! Co tam sie dzieje !!!!

    • Serce says:

      Racja umiera 15 latka po niej 19 latek bo nie udzielili pomocy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zgadzam się na warunki i ustalenia PolitykI Prywatności.

REKLAMA
  • Przejdź do REKLAMA W PŁOCKU