Na placu przed teatrem w niedzielę królowały wrzosy, przepiękne w swoich kolorach i najróżniejszych odmianach. Nie zabrakło cudownie kwitnących róż, ostróżki czy wypielęgnowanych bratków. Można było też spotkać różnobarwne chryzantemy, które zdecydowanie kojarzą się z jesienią.
A wszystkie te cudowności można było 14 września zobaczyć i kupić w trakcie drugiej edycji Giełdy Ogrodniczej, zorganizowanej przez spółkę Rynex. Plantatorzy z całej Polski zjechali się do Płocka, aby zaoferować mieszkańcom miasta i okolic to, co wyhodowali w swoich gospodarstwach. Od najmniejszych cebulek tulipanów, poprzez sadzonki kwiatów czy traw, aż po najdziwniejsze odmiany drzewek ozdobnych. Nie zabrakło też krzewów i drzew owocowych. Każdy, kto przyjechał na giełdę z zamiarem kupna, na pewno znalazł to czego szukał.
– Przechodziłem zupełnie przypadkiem koło placu przed teatrem i zobaczyłem „pole” tych kolorowych wrzosów, nie mogłem się oprzeć, musiałem tu wejść – mówił nam pan Grzegorz. – I tak sobie tu chodzę, bo podoba mi się sposób ekspozycji roślin. Odniosłem wrażenie, że wszedłem w taki kwiatowy okręg, dosłownie i w przenośni. Oczywiście, dałem się skusić tym wrzosom i kupiłem, jak pani widzi. Co prawda żaden ze mnie miłośnik kwiatów, ale żona się ucieszy i będzie nam coś kwitło na balkonie – tłumaczył zadowolony.
Kupujących osób spotkaliśmy sporo, a jeszcze więcej właśnie takich przypadkowych przechodniów, którzy korzystali z pięknej pogody. Wielu płocczan wyszło na niedzielny spacer, ciesząc się ostatnimi promieniami mijającego lata. A przy okazji kupowali rośliny, jak nie na balkon to dla znajomych na działkę, albo dla rodziny na wieś. – Na pewno siostra się ucieszy, jak zawiozę jej taką sadzonkę róży. Ona ma ich tak dużo, ale fioletowej nie widziałam w jej ogrodzie – mówiła nam jedna z płocczanek. Zdarzali się też hurtownicy, którzy nabywali bardzo duże ilości sadzonek, korzystając z niższych cen bezpośrednio od producentów.
Jeżeli ktoś ma jakiekolwiek wątpliwości co do zasadności takich imprez, to możemy z czystym sumieniem potwierdzić, że tego rodzaju giełdy mają swoich licznych zwolenników i są jak najbardziej potrzebne. Podobne zdanie jak kupujący, mieli producenci roślin. Właściwie wszyscy byli zgodni, że to nie tylko targowisko, gdzie można kupić czy sprzedać, ale także miejsce, w którym można wymienić się doświadczeniami i poznać innych plantatorów.
Organizatorzy zapewnili w centralnym miejscu giełdowego placu kuchnię polową z kilkoma ławkami i parasolkami, co niewątpliwe uatrakcyjniło zwiedzanie giełdy. Ci, którzy przyjechali z daleka, nie musieli biegać po mieście i szukać czegoś do zjedzenia czy picia, z punktu gastronomicznego korzystali też odwiedzający plac przed teatrem.
– Będziemy kontynuować kolejne edycje Giełdy Ogrodniczej, z uwzględnieniem uwag zarówno wystawców, jak i kupujących – powiedział nam Maciej Kusiński, zastępca kierownika działu targowisk spółki Rynex. – Chcemy budować markę Giełdy Ogrodniczej, aby stała się wydarzeniem cyklicznym. Już teraz producenci pytają mnie czy na wiosnę planujemy taką giełdę. Oczywiście, planujemy, tym bardziej, że inicjatywa spółki spotyka się z coraz cieplejszym przyjęciem przez plantatorów i mieszkańców Płocka czy okolic.