Radny Andrzej Aleksandrowicz wystosował interpelację, w której wyraża zaniepokojenie ujemnym przyrostem naturalnym w naszym mieście. Wskazuje, że sytuacja po raz pierwszy miała miejsce w 2013 roku i trwa do tej pory…
Niedawno opisaliśmy problem wyludniania się Płocka. Na jednej z sesji rady miasta wiceprezydent Roman Siemiątkowski przedstawił statystykę, z której wynikało że rok 2015 będzie pierwszym od bardzo dawna, kiedy w mieście urodzi się poniżej 1000 dzieci. Tendencja jest więc, delikatnie mówiąc, kiepska.
W związku z powyższym proszę o informację, czy Miasto planuje działania związane bezpośrednio z próbą oddziaływania na zmianę tej niekorzystnej tendencji, a jeśli tak, to jakie – dopytuje radny Aleksandrowicz.
Spróbujmy zdiagnozować sytuację. Czego potrzebuje młode małżeństwo, aby bezpiecznie myśleć o powiększeniu rodziny? Podstawa to dobrze płatna praca, której pochodnym jest kupno czy wynajęcie mieszkania oraz utrzymanie dziecka. Ważne jest też, ale już dużo mniej, czy są miejsca w przedszkolach i żłobkach, a na dalszym miejscu infrastruktura dla matek prowadzących wózki z dziećmi czy place zabaw.
No cóż, jeśli chodzi o kreowanie miejsc pracy, urzędnicy często powtarzają, że miasto nie jest od budowania fabryk, a tworzenia dobrego klimatu dla przedsiębiorców. Ratusz może oczywiście zrezygnować lub obniżyć niektóre opłaty, np. podatek od nieruchomości. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że miejska kasa musi się czymś zapełnić. Możemy narzekać na podwyżki, chociażby cen biletów do ZOO, ale z drugiej strony placówka ciągle się rozwija i stoi na naprawdę wysokim poziomie.
Miasto dużo środków inwestuje w infrastrukturę, która służy najmłodszym i ich rodzicom. Chociażby wczoraj pisaliśmy o nowoczesnym przedszkolu na Międzytorzu, które zatętni życiem już za miesiąc. W ubiegłym roku do przedszkola został przyjęty każdy młody płocczanin, którego rodzice wyrazili taką chęć. Poprawia się też sytuacja z placami zabaw. Oczywiście, nie da się wybudować nowoczesnego placu zabaw za kilkaset tysięcy złotych w jednym roku na każdym osiedlu. Na wszystko potrzeba czasu. Warto też wspomnieć o karcie dużej rodziny, która w Płocku funkcjonuje już od dosyć dawna. Młodym ludziom w decyzji o założeniu rodziny na pewno pomagają wszystkie te udogodnienia, ale najważniejsza jest jednak stabilna, dobrze płatna praca.
Na pewno podobne pytanie powinno się więc raczej skierować do rządów, tworzących kiepskie prawo. W trakcie przedwyborczych debat wszyscy dostrzegają potrzebę reformy systemu podatkowego, jednak po wyborach nikt się za to ochoczo nie zabiera. Efektem tego jest jeden z najbardziej skomplikowanych systemów podatkowych na świecie. Oprócz zagmatwania, podatki w Polsce są też po prostu wysokie, a wiele przepisów prawa jest niedostosowanych do XXI wieku. Dla przykładu, prawo prasowe zostało uchwalone w 1984 roku, kiedy jeszcze nikt nawet nie marzył o telefonie komórkowym i Internecie. Takich absurdów jest dużo więcej. Jednocześnie parlament produkuje tyle przepisów, że przedsiębiorcy musieliby spędzić kilka godzin dziennie, aby je wszystkie przeczytać. Prostsze, zrozumiałe prawo pozytywnie wpłynęłoby na rozwój przedsiębiorczości, nie tylko w dużych miastach.
Być może partia, z której klubu radny zasiada w RMP, wprowadzi zapowiadane w kampanii udogodnienia, jak 500 złotych miesięcznie na drugie i kolejne dziecko. Ma teraz pełnię władzy, może więc przeprowadzi wymienione wcześniej reformy, a także wiele innych. Być może to właśnie ten rząd jako pierwszy poda rękę ludziom, którzy odpowiedzialni są wytworzenie ponad 60% PKB…
Na razie jednak dość trudno uwierzyć, że urząd miasta i sam prezydent zachęci w jakikolwiek sposób ludzi do posiadania potomstwa. Każdy może postarać się o to jedynie we własnym zakresie…