W trakcie wczorajszej Sesji Rady Miasta Płocka poruszana była sprawa radnego Andrzeja Aleksandrowicza z PiS-u, który jest zatrudniony w szkole podstawowej w Bielsku. W związku z niżem demograficznym, zmniejszyło się także zapotrzebowanie na pracę nauczycieli, więc zarządcy szkoły chcą zmienić warunki zatrudnienia radnego. Dyrekcja szkoły zwróciła się z tą sprawą do Rady Miasta Płocka.
Dotychczas Andrzej Aleksandrowicz w bielskiej podstawówce uczył historii w pełnym wymiarze godzin. Dyrekcja chciała zmniejszyć radnemu liczbę godzin pracy, a co za tym idzie, obniżyć jego wynagrodzenie. Konsekwencją odmówienia przez radnego zgody na takie rozwiązanie, miało być całkowite rozwiązanie umowy. Zgodnie z ustawą o samorządzie terytorialnym, radny jest chroniony przed takimi działaniami, na które zgodę wyrazić musi rada miasta.
– Nie będę wchodził w szczegóły sprawy, bo może się ona skończyć w sądzie. Nie leży w moim interesie publicznie i szczegółowo o tej sprawie rozmawiać. Chciałem poinformować, że to jest trzecia próba podejścia do mojego zwolnienia. Pierwszy raz próbowano mnie zwolnić w 2014 roku, wygrałem wówczas w sądzie przywrócenie do pracy na pełnym etacie. Drugi raz zwolniony byłem w 2015 roku i znowu wygrałem. Z tego drugiego przywrócenia wróciłem w styczniu 2016 roku. Za kilka miesięcy znowu ma być problem. Wymiar 8/18 jest nie do przyjęcia dla mnie. Na takie ograniczenie na pewno nie wyrażę zgody. Uważam, że działania prowadzone wobec mnie mają przyczyny pozaprawne i niemerytoryczne – mówił radny w krótkim oświadczeniu.
Klubowego kolegę w obronę wziął radny Marek Krysztofiak. – Pamiętajcie, że to może dotknąć każdego z nas. Radny powinien mieć zabezpieczoną spokojną pracę – przestrzegał.
Przedstawiciela dyrekcji szkoły w Bielsku na sali prawdopodobnie nie było, nikt bowiem nie zgłosił się na wezwanie do mównicy przewodniczącego rady.
Radni byli solidarni i jednogłośnie nie wyrazili zgody na zmianę warunków pracy i płacy.
Aktualizacja
Po publikacji artykułu, skontaktowała się z nami dyrektor szkoły podstawowej w Bielsku, Maria Kluge.
– Muszę sprostować, że pan Aleksandrowicz nigdy nie pracował w naszej szkole jako nauczyciel historii w wymiarze 18/18, a pracuję tutaj już 13 lat – wyjaśniła dyrektor szkoły. – Pracował jako nauczyciel bibliotekarz. Owszem, kiedy zmniejszono nam ilość godzin w bibliotece do 5, podpisaliśmy aneks na pełnienie przez pana Aleksandrowicza przez rok stanowiska nauczyciela historii, ale w wymiarze 12/18. Ten roczny okres upłynął i obecnie może on pracować jako nauczyciel historii w wymiarze 8/18, bo tylko taką ilością godzin dysponuję – tłumaczyła Maria Kluge.
Dyrektor szkoły wyjaśniła, że teraz, po decyzji rady miasta, będzie musiała zapewnić pełen etat, zapewne narażając na zwolnienie innego nauczyciela.
– Jeśli chodzi o zwolnienie pana Aleksandrowicza w ubiegłym roku… Ze względu na zmniejszenie ilości godzin, otrzymał zmienione warunki pracy, których nie przyjął. Nie przyjęcie automatycznie wiązało się z rezygnacją z pracy. Oczywiście, po odwołaniu się i wyroku sądu, został do pracy przyjęty – opisała tę sytuację dyrektor szkoły w Bielsku.
– Decyzja Rady Miasta Płocka jest dla mnie wiążąca, nie będę odwoływała się od niej, choć mam takie prawo. Chcę jednak podkreślić, że jako nauczyciel historii pan Aleksandrowicz nigdy nie pracował w pełnym wymiarze czasu pracy, a decyzja rady miasta wiąże się ze zwolnieniem lub zmniejszeniem ilości godzin innemu nauczycielowi – podsumowała Maria Kluge.
Gnidy Dojnej Zmiany rzygam na nich pełną gębą
Pan Aleksandrowicz w tej szkole zajmował się głównie piciem wina w bibliotece. Jako nauczyciel historii był na zastepstwie, zresztą słabo mu to szło a utrudnia mu problem z jąkaniem się.