W pierwszej edycji Budżetu Obywatelskiego wygrał projekt STOP TIROM, który z założenia ma ograniczyć liczbę ogromnych pojazdów, przejeżdżających przez centrum Płocka. Czy jest to projekt potrzebny? A właściwie – dlaczego jest?
Żeby było jasne – jest wielu dobrych, porządnych i ciężko pracujących kierowców tirów, którzy nie mają lekkiego życia zawodowego. Pracują po kilkanaście godzin dziennie, w trudnych warunkach spędzają często całe miesiące bez rodziny, starając się jak najszybciej dowieźć towar w wyznaczone miejsce. Znam ten zawód z opowiadań znajomych, którzy go wykonują. Potrafię go docenić. Ale jednocześnie zależy mi na bezpieczeństwie – moim, moich dzieci i bliskich. A w tej chwili jazda po Płocku do bezpiecznych nie należy.
Autorzy projektu Stop Tirom zwracają uwagę na niszczenie dróg, koleiny i konieczność częstych remontów ulic, systematycznie niszczonych przez ciężkie pojazdy. Podają jednak również przykłady niebezpiecznych sytuacji i tragedii, do których dochodziło w wyniku przetaczania się całych konwojów ciężarówek przez nasze miasto. Wystarczy wspomnieć tu śmierć młodej, ciężarnej kobiety, która zginęła na przejściu dla pieszych pod kołami tira.
Kierowcy ogromnych maszyn czują się bezpiecznie i pewnie w swoich kabinach, ale i mają ograniczone pole widzenia.
Zapewne właśnie dlatego znalazłam się dzisiaj w sytuacji, gdy potężna ciężarówka zaczęła manewr zmiany pasa, nie zwracając uwagi na mój samochód.
To strasznie niebezpieczna i stresująca sytuacja dla kierowcy małego auta, które nie ma szans w zderzeniu z ogromnym pojazdem. Jeszcze bardziej dla matki, która jedzie z dzieckiem. Kamera w moim samochodzie utrwaliła ten moment, chociaż nie potrafi przekazać całej grozy sytuacji.
Jeśli więc akcja Stop Tirom pomoże zmniejszyć liczbę tych maszyn w centrum Płocka, to od dzisiaj czekam na jego realizację. Jak najszybszą. I szczerze – mam żal do władzy. Za co? Przytoczę wypowiedź pomysłodawcy tej akcji, byłego dyrektora MZD: – Przyznaję się od razu, iż przetarg w tym zakresie ogłosiłem jeszcze w marcu 2012 roku, wyłoniono Wykonawcę itd. Jak się dowiedziałem, jednak w maju czy czerwcu, już po moim odejściu umowę rozwiązano, gdyż z tego co tłumaczono wycofał się Wykonawca. Później już niestety do tematu nie wrócono choć było sporo czasu i tak minął rok, a temat najwidoczniej upadł – wielka szkoda!
Moja konkluzja jest więc oczywista – gdyby projekt zrealizowano rok temu w normalnym trybie, w ramach budżetu samorządu, płocczanie uniknęliby wielu niebezpiecznych sytuacji, a Płock miałby zapewne lepsze drogi.