Nadchodzi wieczór. Gasicie światło, naciągacie kołdrę i… słychać nieznośne, uporczywe bzyczenie. Komar? Nie, to ochotkowate, które rojem zagościły w naszym domu, nomen omen ochoczo kopulując pod naszym sufitem…
Rodzina ochotkowatych (Chironomidae) to jedna z najliczniejszych rodzin owadów, licząca około 10 tysięcy gatunków. W naszym kraju znajdziemy jej jakieś 500 gatunków. W mieście pojawia się najczęściej ten o zielonkawej barwie, która pozwala dobrze ukryć się wśród roślinności. Dorosłe ochotki możemy najczęściej spotkać w pobliżu różnorakich zbiorników wodnych, do Płocka przyciąga je więc zapewne Wisła.
W dzień nie są dokuczliwe, ale kiedy nadchodzi wieczór… Całe roje wylatują z kryjówek i zbliżają się do światła. Dla ludzi może to być dokuczliwe, jednak stanowi to doskonały sposób na pożywienie np. dla jaskółek czy nietoperzy. Całe gromady ochotkowatych zjadane są też przez ryby czy pająki. Czemu więc natura nie ostrzegła te niegroźne w sumie owady przed zbiorowym lotem? Otóż ochotki wówczas intensywnie… kopulują. Odbywają lot godowy, w trakcie którego samica jest oblegana przez całą rzeszę chcących zdobyć jej względy samców. Tylko jeden ma na to szansę, potem samica składa jajeczka do wody, a samce… umierają. Dzieje się tak, ponieważ nie mogą pobierać pokarmu i ich właściwie jedynym celem jest przedłużenie gatunku. Po akcie całe gromady samców opadają. Wkrótce dołączają do nich również samice.
Jeśli więc denerwuje was wieczorne „bzykanie” tych niegroźnych owadów (nie gryzą jak komary czy muchówki), pomyślcie o tym nieco łagodniej i postarajcie się o moskitiery. A jeśli historia tragicznej miłości ochotkowatych nie przypadła wam do serca, jedynym znanym nam sposobem jest… odwet na nich z odkurzaczem w ręku.
Przeszkadzają wam ochotki? Jak z nimi walczycie? Zagłosujcie w naszej ankiecie.