Premier Mateusz Morawiecki opublikował fragment wywiadu, jaki udzielił brytyjskiemu „Daily Telegraph”. Jak przekonuje, Europa stoi dziś na krawędzi wojny. „Dla wielu pokoleń młodych Polaków i Europejczyków wybuch wojny nie był nigdy tak bliską perspektywą” – podkreśla premier.
Mateusz Morawiecki, Premier Polski, w wywiadzie dla „Daily Telegraph” zwraca uwagę m.in. na to, że rosyjskie zagrożenie dla pokoju narastało latami, przy biernej postawie dużej części europejskich sił politycznych.
– Gerhard Schröder, który karierę polityczną zamienił na zarobki w rosyjskich firmach energetycznych, to tylko wierzchołek góry lodowej. Jednocześnie, by wymusić uruchomienie gazociągu Nord Stream 2, Rosja sztucznie pogłębia kryzys energetyczny. Władimir Putin rozgrywa europejskie słabości i kryzysy z cyniczną precyzją i nie można mieć już wątpliwości co do jego intencji – zaznacza premier.
Tłumaczy także, iż Ukraina w według rosyjskiego przywódcy jest nieodłączną częścią rosyjskiego świata i nie zasługuje na niepodległość.
– To oznacza, że putinowska Rosja nie ma szacunku dla pokoju i prawa międzynarodowego. Nie ma szacunku dla woli 50 milionów Ukraińców, którzy chcą żyć po swojemu i być częścią Europy. Cel Putina wydaje się jasny — sprawić, by Zachód zrezygnował ze wspierania Ukrainy i zostawił ją na pastwę Rosji. Nie możemy na to pozwolić – apeluje Mateusz Morawiecki.
Premier jest przekonany, że na działaniach Putina tracimy nie tylko ekonomicznie (np. poprzez wysokie ceny rachunków za gaz wywołane polityką szantażu), ale i politycznie. Chodzi tu o zwiększenie w ubiegłym roku przez Gazprom eksportu gazu wysyłanego do Chin i Turcji oraz jednoczesne zmniejszenie dostaw do Europy. Według Mateusza Morawieckiego, jest to sztuczne pogłębianie kryzysu energetycznego, którym Putin szantażuje Europę, wymuszając uruchomienie gazociągu Nord Stream 2.
Przywódca Rosji posługuje się też przekupstwem. Jak wspomniał premier, na liście płac Kremla jest m.in. Gerhard Schröder – niemiecki polityk, w latach 1998–2005 kanclerz Republiki Federalnej Niemiec, a od 2017 szef rady dyrektorów w rosyjskim koncernie naftowym „Rosnieft”. Jednak na liście współpracowników Gazpromu, Łukoilu, Rosnieftu czy spółek budujących Nord Stream 2 znajdują się też byli kanclerzy, premierzy, szefowie dyplomacji, doradcy prezydenta i ministrowie.
– Ich wiedza i kompetencje stały się narzędziami w rękach Kremla. Jako przywódcy i liderzy państw współtworzyli przecież europejską politykę energetyczną, gospodarczą i politykę bezpieczeństwa. Mieli dostęp do tajnych danych, do materiałów służb specjalnych. Podejmowali strategiczne decyzje, determinujące przyszłość społeczeństw, UE i NATO. Trzeba powiedzieć wprost: w Europie Rosja ma wiele swoich koni trojańskich – wyjaśnia premier Morawiecki.
Dzięki Nord Stream 2, Gazprom będzie kontrolował przepływ gazu w Europie, a ich dostawy uzależni od politycznych decyzji.
– W obliczu tak wielkiego zagrożenia potrzebna jest solidarność i współpraca całego kontynentu. Najskuteczniejszą kartą, którą Europa wraz z USA może położyć na stole negocjacyjnym są potencjalne sankcje gospodarcze oraz zdecydowane stanowisko względem zablokowania realizacji projektu NS2 – podsumowuje Mateusz Morawiecki.
Wart podkreślić, że od wielu tygodni rosyjskie wojska koncentrują się przy granicy z Ukrainą, w tym na zaanektowanym Krymie, na zachodzie Rosji i na Białorusi. Sporo żołnierzy dotarło w ostatnim czasie pod Kursk na zachodzie Rosji, ok. 110 km od granicy z Ukrainą.
W miniony piątek, 11 lutego doradca ds. bezpieczeństwa narodowego USA Jake Sullivan ostrzegał o ryzyku rozpoczęcia ataku przez wojska rosyjskie jeszcze przed końcem igrzysk olimpijskich w Pekinie.
