Jeśli ktoś od początku bierze udział w „Wieczorze Marzeń w ZOO”, ma już w domu niezłą kolekcję pluszowych zwierzaków, które rokrocznie przygotowują organizatorzy jako pamiątkę miło spędzonego wieczoru. W tym roku do domowego zabawkowego ogrodu zoologicznego dołączyła sowa śnieżna.
Raczej w płockim ZOO nikt na nudę narzekać nie może. Co chwila jakaś impreza lub akcja. Tym razem, w piątek, 12 czerwca, odbyła się 11. edycja „Wieczoru Marzeń w ZOO”. Impreza skierowana jest do dzieci niepełnosprawnych i przewlekle chorych oraz ich rodzin. – W tym roku w zabawie wzięło udział około 600 dzieci. Równocześnie o tej samej godzinie i tego samego dnia, akcja ruszyła w 40 państwach, w 271 ogrodach zoologicznych – mówiła nam Magdalena Kowalkowska z płockiego ZOO.
W Płocku „Wieczór Marzeń w ZOO” był wypełniony atrakcjami i zabawami. Nikt nie miał prawa się nudzić. – Podobają mi się takie ładne, kolorowe warkoczyki – tłumaczyła nam mała Patrycja. – A mnie pingwiny, bo mogłem je pogłaskać i wszystkie zwierzęta, i koń, bo mogłem na nim pojeździć – wtórował jej brat Kacper.
Zdaniem rodziców, impreza z roku na rok nabiera rozmachu. – Jesteśmy w ZOO, na tej imprezie 5. raz i moim zdaniem przybywa atrakcji, które mogą zaciekawić dzieciaki w różnym wieku. Od tych najmłodszych, aż po zupełnie dorosłe osoby – mówiła nam pani Agnieszka, mama Kacpra.
Impreza rozpoczęła się uroczyście o godzinie 18, dzieci wraz z ich przyjaciółmi i rodzinami przywitał prezydent Andrzej Nowakowski. Potem można było obejrzeć na scenie przedstawienie teatralne, zatytułowane „Zabawka”. No i oczywiście, każdy z uczestników mógł do woli korzystać z zabaw przygotowanych na placu „Przy grzybku”. Były konkursy, animacje, spotkanie z rycerzami, zabawa z wykrywaczem metalu, plener plastyczny czy przejażdżki konne, a także dogoterapia. Było też coś dla miłośników koni mechanicznych, bo płoccy motocykliści nie zawiedli i stawili się do ZOO wyjątkowo liczną grupą. Oczywiście, zainteresowanie maszynami było ogromne – jak co roku.
Na koniec, można było zwiedzić ogród zoologiczny z przewodnikiem, ale trochę szyki zepsuła pogoda. Nadchodząca burza nieco uczestników wystraszyła. Ale nie miało to większego znaczenia. Najważniejsze, że dzieciaki z ZOO wychodziły szczęśliwe i z uśmiechem, bezcennym uśmiechem.