Na Międzynarodowym Konkursie Szopenowskim zagrał fantastyczne mazurki, a w samym finale postawił na inny koncert niż inni pretendenci do nagrody. O udziale w konkursie zdecydował zaledwie latem zeszłego roku. Jak sam mówi, to była jego ostatnia szansa. Gdyby nie został pianistą, chciałby montować filmy. Dziś jest laureatem II nagrody na jednym z najbardziej prestiżowych konkursów pianistycznych.
– Kocham filmy, ale nie widzę się w roli aktora. Praca reżysera jest zbyt stresująca i wymagająca, a o pracy montażysty mówi się mało i jej się nie docenia – mówił na konferencji prasowej Charles-Richard Hamelin, który zagrał 11 listopada wyjątkowy koncert z Płocką Orkiestrą Symfoniczną.
Jak sam mówi, nie miał jeszcze czasu, aby nacieszyć się swoją nagrodą. Po konkursie zdążył wrócić do Kanady i zagrać tam cztery koncerty, a teraz ma swoje tournee po Europie. Zachwyca go poziom tutejszych muzyków.
– W domu grałem koncerty z profesjonalną orkiestrą w Quebec, a tutaj miałem dopiero dwie próby. Poziom waszych muzyków jest lepszy. Wy, Europejczycy, w ogóle przejawiacie dużo większą wrażliwość muzyczną. Obawiam się, że kiedy będę grał koncerty w Kanadzie w wieku 60 lat, sale będą puste. Musimy nauczyć nasze społeczeństwa tej wrażliwości, wychować sobie widownie – podkreślał.
Takie doświadczenia wynikają zapewne z faktu, że w Kanadzie nie istnieją państwowe szkoły muzyczne. Jeśli ktoś chce uczyć się gry na instrumencie, musi pobierać prywatne lekcje. – Macie państwowe szkoły muzyczne? Naprawdę? To fantastycznie. Zacząłem lekcje kiedy miałem 4,5 roku, a profesjonalne kształcenie zacząłem dopiero na studiach – wspominał.
Jaki jest jego przepis na sukces? – Dla mnie to kombinacja trzech czynników: talentu, ciężkiej pracy i szczęścia. Do sukcesu potrzeba tego wszystkiego, jeśli jednego zabraknie, może się nie udać – zapewniał.
Bardzo dobrze wspomina pracę z naszą orkiestrą. – Nie ma żadnych problemów, świetnie mnie wspierają.
– To co on gra, to jest zjawisko. Ten instrument śpiewa. To ogromna radość słuchać i akompaniować go. Rzadko się zdarza, by tak młody pianista miał takie wyczucie z orkiestrą i instrumentem – zapewniał dyrygent środowego koncertu, Janusz Przybylski.