Do naszej skrzynki mailowej dotarł list, w którym czytelnik skarży się na pracę płockiej policji. – Było włamanie do piwnicy jednej z kamienic na ul. Kwiatka […]. Dzwoniliśmy na policję, jednak nikt nie odbierał – czytamy w korespondencji. – Włamywacz uciekł – dodaje oburzony czytelnik. O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy funkcjonariuszy z Płocka.
Zgodnie z relacją czytelnika, do zdarzenia doszło w nocy, z niedzieli na poniedziałek. Około godziny 23.20 mieszkańcy kamienicy przy ul. Kwiatka usłyszeli niepokojące dźwięki wydobywające się z piwnicy. Jak się okazało, doszło do włamania. – Próbowaliśmy dodzwonić się na policję przez dobre 20 minut – podaje mieszkaniec kamienicy. – Nikt nie odbierał. W końcu dodzwoniliśmy się na straż miejską, która podała nam numer do dyżurnego. Dopiero wtedy policja zareagowała. Niestety, włamywacz uciekł. To już nie pierwsza taka sytuacja – kontynuuje czytelnik.
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy płocką policję. Rzecznik prasowy policji przyznaje, że taka sytuacja mogła mieć miejsce. – W niedzielę w godzinach wieczornych, również w tym czasie, o który chodzi czytelnikowi, oficer dyżurny miał kumulację interwencji – tłumaczy Krzysztof Piasek. – Były to interwencje różnego rodzaju: dotyczące awantur domowych lub zakłóceń porządku na ulicach naszego miasta i powiatu. Ponadto, czytelnik mógł odnieść fałszywe wrażenie, że dyżurny nie odbiera telefonu, gdyż dzwoniąc na nr alarmowy 997 w czasie, gdy dyżurny przyjmuje inne zgłoszenie, w słuchawce nie słychać sygnału zajętości tylko zwykły sygnał, sprawia to wrażenie, że nikt nie odbiera telefonu, podczas gdy ten telefon jest zajęty – dodaje.
Zdaniem Piaska, mieszkaniec kamienicy przy ul. Kwiatka prawdopodobnie trafiał na moment, gdy dyżurny przyjmował inne zgłoszenie. – Chcę dodać, że alternatywnym numerem alarmowym jest nr 112, przez który można połączyć się z Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Radomiu – powiedział rzecznik płockiej policji. – Wtedy, po przedstawieniu sprawy, operator przekierowuje rozmowę do dyżurnego – wyjaśnia.