PN: Co sądzi Pan o ewentualnym powrocie obowiązkowej służby wojskowej?
A.J.: Na pewno jest nam potrzebna silna i sprawna armia, dobrze wyszkolona i wyposażona w nowoczesny sprzęt, bazująca na najnowszych technologiach. Ale tego nie załatwimy poborem powszechnym. Większość Polaków traktowała powszechną służbę wojskową jako zło konieczne, niosące ze sobą wiele patologii. Również skuteczność tego szkolenia pozostawiała wiele do życzenia… Myślę, że większość Polaków nie chce powrotu do takich rozwiązań. Choć na pewno potrzebne są działania wzmacniające u młodych ludzi poczucie obowiązku wobec państwa. Także obowiązku obronnego. Ale nie drogą powszechnej służby wojskowej, a raczej zwiększeniem liczebności armii zawodowej i szkoleniami w ramach formacji dobrowolnych. Natomiast w razie realnego bezpośredniego zagrożenia obcą interwencją, każdy zdolny do noszenia broni mężczyzna powinien być brany pod uwagę jako obrońca ojczyzny.
PN: Społeczeństwo się starzeje, a młodzi ludzie coraz chętniej wyjeżdżają za granicę. Jakie ruchy planuje Pan przedsięwziąć, aby miliony Polaków w wieku produkcyjnym wróciło do kraju?
A.J.: Chciałbym przypomnieć słowa Stanisława Mikołajczyka i to przesłanie skierować do młodych: „Nie traćcie wiary w lepszą przyszłość Polski”. Sam jestem ojcem, mam dwóch synów i często zastanawiam się nad ich przyszłością, nad tym, co zrobić, żeby oni i ich rówieśnicy nie musieli wyjeżdżać z Polski. Uważam, że dziś podstawowym wyzwaniem stojącym przed Polską jest zapewnienie przestrzeni do rozwoju wszystkich Polaków, szczególnie dla młodych. Bo miejsce młodych Polaków jest w Polsce, a nie przy zmywaku w Wielkiej Brytanii czy na budowie w Niemczech. Oczywiście, mam świadomość, że jest to pewne uproszczenie, że wielu młodych Polaków wyjeżdża za granicę, pnie się po drabinie kariery zawodowej i czuje się spełnionymi jako młodzi Europejczycy, mobilni, otwarci na świat… Jeśli to ich świadomy wybór – proszę bardzo, jesteśmy w Unii Europejskiej, mamy otwarte granicę i możliwość wyboru miejsca, w którym chcemy żyć i pracować. Gorzej, gdy za granice kraju „wygania” nas brak pracy, niskie zarobki, duże obciążenia, brak szans na samorealizację; jeśli nie chcemy, ale musimy szukać swojego miejsca poza krajem… Dlatego potrzebny jest nam dobry system udogodnień, zachęt i ułatwień w obszarze prawa gospodarczego, polityki finansowej, prawa podatkowego. Te ułatwienia powinny spowodować, że ludzie, którzy wyjechali, będą mieli przekonanie, że warto wrócić.
PN: Społeczeństwo jest już bardzo zmęczone polityką, wyrabiając sobie przez lata opinię, że dla każdego dotychczasowego prezydenta ważniejsze były priorytety polityczne niż losy kraju. W jaki sposób Pana przynależność polityczna będzie wpływać na Pana decyzje ważne dla kraju? Jak przekona Pan społeczeństwo, że dobro kraju jest dla Pana ważniejsze?
A.J.: Powtórzę to, o czym już nieraz mówiłem: Prezydent RP nie może być związany instrukcjami partyjnymi, jestem zdecydowanie przeciwny takiemu rozumieniu prezydentury. Ja nie chcę być prezydentem PSL-u, tylko Polski i Polaków. To nie są tylko puste słowa. Jestem człowiekiem dialogu; jestem nastawiony na poszukiwanie tego co łączy, a nie co dzieli. I miałem to okazję zaprezentować jako Marszałek Województwa Świętokrzyskiego. W naszym regionie funkcjonowała szeroka koalicja PSL-PO-PiS, bo takie rozwiązanie było dobre dla województwa. Mimo różnych poglądów politycznych, potrafiliśmy wspólnie działać na rzecz regionu, dobro Świętokrzyskiego traktując jako priorytet. Tak też można działać na szczeblu centralnym, tylko trzeba mieć umiejętności koncyliacyjne i wolę współpracy. Ja mam w sobie i jedno, i drugie.
PN: Najbardziej uciskaną przez ZUS i Urząd Skarbowy grupą zawodową są mali i średni przedsiębiorcy. Jakie ma Pan pomysły na pomoc tej grupie, która w praktyce stanowi trzon funkcjonowania państwa polskiego?
A.J.: W Świętokrzyskiem, gdzie od dziewięciu lat jestem marszałkiem, małe i średnie firmy to ponad 80 procent wszystkich przedsiębiorstw. Mogę więc powiedzieć, że problemy rodzimych przedsiębiorców nie są mi obce. Na pewno potrzebne są rozwiązania systemowe – w zakresie prawa gospodarczego i fiskalnego – które ułatwią prowadzenia działalności gospodarczej. Ale i ze szczebla regionalnego możliwe są pewne działania adresowane do sektora MSP. W Świętokrzyskiem powołaliśmy dwa fundusze, pożyczkowy i poręczeniowy, czyli instrumenty finansowego wsparcia, którego beneficjentami są przede wszystkim mikro i małe firmy. Ale prowadzimy też działania strategiczne – we współpracy z korporacjami gospodarczymi powołaliśmy Świętokrzyskie Forum Gospodarcze, rodzaj partnerstwa między środowiskami samorządowymi, gospodarczymi i naukowymi. Forum ma kreować działania na rzecz rozwoju gospodarczego (również w kontekście małych i średnich firm), ale i podpowiadać rozwiązania w sytuacjach problemowych. I takie wielopłaszczyznowe działania są potrzebne, by stwarzać w Polsce warunki dla rozwoju drobnego biznesu.
PN: Większość firm, które otrzymują środki na rozpoczęcie działalności gospodarczej z Unii Europejskiej lub środków urzędów pracy, zamyka swoją działalność w ciągu dwóch lat. Z jakiego powodu, według Pana, tak się dzieje? Co trzeba zmienić, żeby firmy utrzymywały swoją działalność?
A.J.: Nie byłbym zupełnie pewien, czy rzeczywiście większość dotowanych firm znika z rynku, ale z pewnością jest to istotna część całej grupy podmiotów, które uzyskały dofinansowanie. Powodów jest wiele – brak wystarczającej znajomości rynku, brak konsekwencji i uporu w działaniu, zbyt mała mobilność, przeinwestowanie, niedoinwestowanie… to jest przecież działalność gospodarcza, obarczona wielkim ryzykiem, narażona na dziesiątki zmiennych czynników, od których zależy sukces. Każdy przedsiębiorca, wchodząc na rynek, musi się liczyć z ewentualnością porażki. Dotyczy to także tych, którzy uzyskali pomoc na start. Weźmy pierwszy z brzegu przykład: w mieście pojawiają się dwie nowe restauracje; po jakimś czasie jedna bankrutuje, a druga coraz lepiej prosperuje. Dlaczego? Można dywagować w nieskończoność. Może ta „wygrana” zatrudniła po prostu lepszego kucharza. Albo lepiej urządziła wnętrze. Racjonalniej skalkulowała ceny. A może dołożyła do swej oferty inne usługi, np. cateringowe? Nie ma prostej, uniwersalnej odpowiedzi. Nie oznacza to jednak, że zupełnie nie mamy wpływu na to, co się będzie dziać z dotowanymi firmami. Podstawa to realna ocena prezentowanych biznesplanów, tak by wyselekcjonować te najlepsze, a także połączenie wsparcia finansowego np. z warsztatami zarządzania, budżetowania, marketingu itp. dla osób zaczynających działalność gospodarczą.
Rozmawiała: Agnieszka Stachurska
Fot.: Adek Jasiński
PSL nepotyczna partia obstawilo wszystkie agencje rolne swoimi niedoedukowanymi pracownikami o 3 pokolenia w tył. Od dziadka po wnuczka. Liczę, że w pazdzierniku nie przekroczą progu i pójdą do legalnej pracy.
Adam Jarubasik to plankton polityczny, glosuja na niego karierowicze, ludzie poniżej 80 IQ oraz trolle.