W sklepach marki Lidl w całej Polsce przez ostatnie dni rozgrywały się dantejskie sceny. Klienci masowo zwracali zakupiony towar, kasy zamieniały się w sortownie śmieci, a na parkingach ludzie wypakowywali towar z opakowań… i z powrotem szli do sklepu po zwrot pieniędzy… A wszystko to z powodu jednej akcji.
Akcja „Sprytnie i tanio” działała w myśl zasady: „Produkt nie spełnia oczekiwań? Zwróć go!”. Taką promocją objęto produkty marek własnych Lidla (artykuły spożywcze, chemiczne i kosmetyki). Promocja wystartowała 27 października, miała zakończyć się 30 listopada, ale już 8 listopada miała swój finał. Pomysłodawca podjął decyzję o jej zakończeniu, ponieważ część klientów wykorzystała ją, delikatnie mówiąc, za bardzo.
Na portalach społecznościowych pojawiły się relacje naocznych świadków sytuacji, kiedy w kasie klienci zwracali reklamówki wypełnione opakowaniami po produktach – po prostu śmieciami. Tłumaczyli, że nie spełniły one ich oczekiwań. Mając dowód potwierdzający zakup, mogli je zwyczajnie zwrócić.
Z relacji opisywanych w ogólnopolskich mediach, na portalach społecznościowych czy blogach wynika, że ludzie kupowali produkty np. za 1000 zł, wypakowywali towary w domu, a na drugi dzień przyjeżdżali do sklepu z koszykiem pustych opakowań. Niektórzy robili to nawet kilka razy dziennie, a zakupione produkty przepakowywali jeszcze na parkingu. W niektórych sklepach Lidla pod koniec dnia brakowało gotówki w kasie, tyle było zwrotów.
Opinie większości internautów na ten temat są zgodne – takie zachowania to żenada i kpina w biały dzień. Zwrot nadjedzonego produktu jest po prostu śmieszny. Są jednak i tacy, którzy bronią się przed krytyką, twierdząc, że mają do tego prawo.
Osoby, które przebywały w ostatnich dniach w sklepach Lidla, narzekały na niedogodności związane z kłopotliwymi klientami. Tak liczne zwroty powodowały przed wszystkim ogromne kolejki do kasy, ale i zabrudzenie taśmy workami tzw. śmieci, czyli opakowań po zużytych produktach. Internet został zalany ośmieszającymi akcję zdjęciami.
Lidl zrobił promocję: jak ci nie smakuje, to zwracamy kasę. Ludzie rozpakowują towar na parkingu i zwracają opak… https://t.co/8HCv9dX4wb
— Bezprawnik (@bezprawnik) November 7, 2016
Płock umie się zachować
Sprawdziliśmy, jak przebieg akcji wyglądał w Płocku.
– Robię zakupy w Lidlu średnio co drugi dzień – mówi Emilia z Płocka. – Nie zauważyłam, żeby ktokolwiek przyniósł produkt do zwrotu, który miałby naruszone opakowanie, nie mówiąc już o rozerwanym czy pustym – kontynuuje. – W sklepie od początku trwania promocji było spokojnie i kulturalnie, jak przed akcją. Osobiście dowiedziałam się o tej możliwości zwrotu dopiero z mediów, co mnie zdziwiło, bo u nas tego nie zaobserwowałam. Odnosząc się jednak do tego, co się stało, uważam, że wstyd by mi było po prostu zwrócić coś ot tak. Jak się coś człowiekowi stłucze, albo dziecko coś zrzuci, np. córka ostatnio rozbiła śmietanę, chciałam za nią zapłacić – podkreśla płocczanka.
Inne anonimowe opinie również potwierdziły kulturę mieszkańców naszego miasta. Z wypowiedzi anonimowego pracownika sklepu Lidl dowiedzieliśmy się, że takich zachowań jak w innej części Polski u nas nie odnotowano.
Nasza redakcja wysoką kulturę osobistą naszego miasta może potwierdzić na nieco innym przykładzie. Przesłaliśmy przedsiębiorcom z Płocka akcję: „Zaproponuj cenę za reklamę”. Mogli podać każdą kwotę, jednak w ogromnej większości proponowali średnią cenę, jaką uzyskaliby, zlecając u nas reklamę w normalnym trybie. Płocczanie – jesteśmy dumni!