Trzeci raz w Płocku odbył się Puchar Polski Judo Masters, czyli dla zawodników powyżej 30. roku życia. Płocczanie zajęli w nim zasłużone, wysokie miejsca.
W tegorocznym Pucharze wystartowało 64 zawodników z 26 klubów. To bardzo dużo, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, iż w prestiżowych Mistrzostwach Polski Masters startuje 160 zawodników z 50 klubów polskich i zagranicznych oraz że ranga Pucharu Polski organizowanego w Płocku rośnie z roku na rok. Na zaproszenie organizatora UKS Judo Kano Płock zawody wizytował i wręczał nagrody wiceprezes Polskiego Związku Judo, Jarosław Mroczko.
– Ze szczególnym zainteresowaniem przyglądał się walkom niedawnych byłych reprezentantów Kadry Polski Seniorów, którzy po zakończeniu startów w kategorii senior i odbyciu dwuletniej karencji, płynnie przechodzą do startów w kategorii masters – mówi Leszek Jarosiński z UKS Judo Kano. – Puchar Polski był też sprawdzianem formy przed Mistrzostwami Europy, które odbędą się w Pradze – wyjaśnia.
Płock reprezentowało tylko dwoje zawodników, ale w tym przypadku zdecydowanie liczy się jakość, a nie ilość. Leszek Jarosiński wystartował w kategorii M4 do 90 kg, natomiast Kinga Jarosińska w kategorii F4 do 63 kg.
W kategorii kobiet Kinga Jarosińska jest od lat jedyną reprezentantką Płocka i jedyną stałą reprezentantką Polski w kategorii masters, od ośmiu już lat startując w imprezach krajowych i zagranicznych. Leszek Jarosiński właśnie obchodzi jubileusz dziesięciolecia startów w kategorii masters, a judo trenuje już od 33 lat, od 32 startując w zawodach bez przerwy.
Pierwszym trenerem Leszka i Kingi Jarosińskich był Wojciech Pudlik, jeden z pierwszych zawodników i trenerów judo w Płocku, zaczynający swoją przygodę z tym sportem w 1972 roku pod okiem Jacka Wróblewskiego, a obecnie trener brązowego medalisty Mistrzostw Świata Juniorów, Patryka Ciechomskiego.
– Jako gospodarze, a jednocześnie organizatorzy Pucharu, mieliśmy z Kingą bardzo trudne zadanie do wykonania – mówi Leszek Jarosiński. – Będąc zwycięzcami z ubiegłego roku zdawaliśmy sobie sprawę, że przeciwnicy staną na pozycji „bij mistrza”. Dlatego przygotowania do startu rozpoczęliśmy już w lutym tego roku, narzucając sobie reżim czterech, pięciu treningów tygodniowo – wyjaśnia.
Przygotowania i walka były tym cięższe, że w ubiegłym roku Kinga Jarosińska startowała w kategorii 70 kg, a obecnie walczy do 63 kg, natomiast Leszek Jarosiński, mający zawsze górny limit wagi 90 kg, w dniu zawodów podczas ważenia miał 83 kg. Oboje mieli do pokonania po troje przeciwników.
W kategorii do 90 kg, będąc najlżejszym, Leszek Jarosiński zastosował taktykę „maksimum techniki, minimum siły”. Pierwszą walkę rozstrzygnął w ciągu czterdziestu sekund, pokonując poprzez rzut i trzymanie zawodnika Gwardii Olsztyn. Drugą walkę stoczył z bardzo siłowym zawodnikiem z GKS Czarni Bytom. – Ta walka kosztowała mnie bardzo dużo sił, pomimo ciągłych ataków przeciwnik wciąż doskonale się bronił, będąc dużo cięższym i silniejszym – wspomina płocki zawodnik.
Ostatecznie jednak w regulaminowym czasie walki, po trzech minutach sędzia wskazał jako zwycięzcę płocczanina. Ostatnia walka była rozstrzygająca. Zawodnik Gwardii Wrocław nie był nowicjuszem, obaj z Leszkiem Jarosińskim znali się z Mistrzostw Polski Masters, a przed trzydziestu laty walczyli ze sobą w kategorii juniorów w eliminacjach do Mistrzostwa Polski Juniorów. Wówczas wygrał Leszek Jarosiński. – Wiedziałem, że Jarek będzie chciał wziąć rewanż za tamte zawody, bo rozmawialiśmy o tym na Mistrzostwach Polski – mówi z uśmiechem Leszek Jarosiński. – Byłem na to przygotowany, wiedziałem, że robi rzuty przez plecy i bardzo szybko wygrywa walki, nie dając szans przeciwnikom się rozkręcić, więc postanowiłem go uprzedzić – wyjaśnia.
Walkę rozpoczęli klasycznym uchwytem za rękaw i kołnierz, ale Leszek zaatakował już w czternastej sekundzie walki. Szybki zakrok i wykonanie rzutu uchi-mata zakończyło walkę o pierwsze miejsce w wadze 90 kg. Leszek Jarosiński po raz trzeci wygrał Puchar Polski Judo Masters, a warto wspomnieć, że jest jedynym zawodnikiem w Polsce który tego dokonał. Ogółem w pucharach wygrał dziewięć walk, z tego osiem przed czasem.
Kinga Jarosińska miała do pokonania trzy zawodniczki. Z powodu różnic wagowych i wiekowych, walki odbywały się poza konkursem, gdyż każda z pań była jedyna w swojej wadze. To też pokazuje, jak ciężko jest kobietom utrzymać wysoką sprawność fizyczną, wymaganą na zawodach tej rangi. – Pomimo, że Kinga była najstarsza i najlżejsza, nie dała szans swoim przeciwniczkom – mówi z dumą Leszek Jarosiński. – Przygotowanie techniczne i kondycyjne dały jej dużą przewagę – dodaje.
Pierwszą walkę z zawodniczką z Soto Warszawa rozstrzygnęła w pierwszej minucie, rzutem tai-otoschi przez nogę. Druga zawodniczka z tego klubu, młodsza o dziesięć lat od płocczanki, choć tej samej wagi była o głowę wyższa. Po rozpoznaniu przeciwniczki, w początkowej fazie walki płocczanka wykonała swój atutowy rzut soto-maki-komi przez plecy i złapała warszawiankę w trzymanie. Po dwudziestu sekundach sędzia zaliczył wygraną dla Kingi Jarosińskiej. Trzecia walka była powtórką z przed roku. Przeciwniczką okazała się Teresa Śliwa, zawodniczka Akademii Obrony Narodowej w Warszawy, ważąca 106 kg. Obie panie walczyły już przed rokiem ze sobą, wówczas wygrała płocczanka. W rewanżowej walce z tak ciężką przeciwniczką – różnica wagi wynosiła 43 kg – Kinga musiała użyć siły, taktyki i determinacji. Wiedziała, że nie może się wdawać w siłowanie na uchwycie. Systematycznie wykonywała szybkie ataki, nie dopuszczając przeciwniczki do kontry. Po trzech minutach takich zmagań sędzia ogłosił zwycięstwo płocczanki. Ku zaskoczeniu widowni, przegrana tylko przez wskazanie sędziego nie satysfakcjonowała zawodniczki AON-u Warszawa, która poprosiła o rewanż. Kinga Jarosińska, pomimo zmęczenia, stanęła do czwartej walki tego dnia. Dzięki zmianie taktyki – pozwoliła przeciwniczce zaatakować i skontrowała jej atak – uzyskała siedem punktów przewagi. W trakcie następnego ataku przeciwniczki, kontra na plecy dała jej bezdyskusyjne zwycięstwo w kategorii kobiet.
– Teraz przed nami zasłużony odpoczynek, ale już od lipca zaczniemy przygotowania do Mistrzostw Polski Judo Masters, bo konkurencja nie śpi – mówi Leszek Jarosiński. – Jeśli finanse pozwolą, wystąpimy także w Mistrzostwach Świata w Hiszpanii – dodaje.