Według statystyk, dzieci rozwiedzionych małżeństw najczęściej trafiają pod opiekę mamy, a ojciec może je widywać w wyznaczone dni. – Niestety… Moja była żona postanowiła pozbawić mnie nawet tego i konsekwentnie realizuje swój plan – mówił pięć miesięcy temu pan Jakub*. Czy udało mu się uzyskać prawo do częstszych kontaktów z dziećmi?
Pod koniec lipca opisywaliśmy sytuację pana Jakuba – rodzica dwóch córek, któremu była żona utrudniała kontakty z dziećmi. Ojciec był jednak zdeterminowany i walczył o możliwość widywania ich jak najczęściej. Minęło pięć miesięcy, czy udało mu się osiągnąć upragniony cel?
[button link=”https://petronews.pl/walcze-o-prawo-do-bycia-ojcem-dramat-rodzica-po-rozwodzie/” color=”default”]Zobacz również: – Walczę o prawo do bycia ojcem – dramat rodzica po rozwodzie[/button]
Pięć miesięcy i cztery rozprawy sądowe później…
– Minęło prawie pół roku, a nic się nie zmieniło. Kontakty nie zostały w żaden sposób uregulowane – nie ma postanowienia końcowego od lutego 2015, a złożyłem już 4 wnioski o zabezpieczenie kontaktów. Do dnia dzisiejszego obowiązuje wyrok rozwodowy, czyli kontakty w każdą sobotę od 10-19. Chociaż zbliżają się Święta Bożego Narodzenia oraz ferie 2016, sąd nie wykazał chęci, by te kontakty uregulować i dać możliwość, bym spędził choć kilka dni z córeczkami. Od momentu napisania przez Państwa artykułu, odbyły się 4 rozprawy. Sędzia bardzo mocno obstaje za stanowiskiem matki, pomimo moich starań i twardych dowodów na wyraźną konieczność i potrzebę zwiększenia czasu ojca z córeczkami. Przedstawiałem smsy, nagrania, zeznania świadków, a mimo to sędzia nie chce poszerzyć kontaktów, na jednej z rozpraw matka nawet wniosła o skrócenie czasu spotkań z 9 do 6 godzin tygodniowo. Moja była żona w żaden sposób nie wykazuje chęci do porozumienia, po prostu mówi, że „nie bo nie”. Sprowadza się to do tego, że kto „ma” dzieci ten ma rację – relacjonuje przygnębiony pan Jakub.
Co takiego dzieje się na rozprawach? Ojciec przedstawia rozmowy-stenogramy, jak młodsza córka prosi mamę o to, by mogła dłużej pobyć z ojcem, o możliwość nocowania w jego mieszkaniu, przedkłada zdjęcia obrazujące, jak szczęśliwa jest podczas tych kilku godzin spędzanych w Warszawie, powołuje świadków, którzy poznali Marysię* i słyszeli jej wypowiedzi.
– To wszystko nie ma dla sądu żadnego znaczenia. Marysia ma u nas ubranka, zabawki, łóżeczko. Często mówi, iż wolałaby mieszkać tutaj, ze mną i moją obecną żoną, że my o nią dbamy, poświęcamy jej czas i ją kochamy. Czasem potrafi przytulić się i płacze, że nie chce wracać do Płocka – czekamy wtedy aż zmęczy się histerią i na wpół śpiącą wsadzamy do samochodu. Córka nie chce spacerować po centrach handlowych, nie chce drogich wycieczek i zabawek, dla niej największą radością jest spędzić trochę czasu z nami, w naszym mieszkaniu, gdzie piecze babeczki z moją żoną, lepi modelinę i skleja stworki z kuleczek. Gdzie wciąga kluski z rosołu i nikt się nie złości, że rosół ląduję trochę na podłodze oraz gdzie może „poskakać” po nas i po wszystkich meblach w mieszkaniu. To jest moje dziecko i nigdy nie pogodzę się z tym, że nie mogę pełnić roli ojca tak, jak bym chciał. Czas mija, a ja wciąż stoję w tym samym miejscu – opowiada łamiącym głosem mój rozmówca.
Marysia – młodsza córka pana Jakuba, spędziła z nim jedynie 8 dni wakacji. Sąd wydał postanowienie, w którym zgodził się na wspólny wyjazd na tydzień przed nim. Oprócz tego trzy razy nocowała u taty. Przeszkodą w dłuższych kontaktach według sądu, jest niechęć starszej córki pana Jakuba do jego obecnej żony.
– Bardzo martwi mnie, że Natalia* – moja starsza córka, wprost naśladuje i cytuje matkę. Bije i wyzywa, jest agresywna i wulgarna wobec mnie i mojej żony. Na potrzeby rozprawy pisze pamiętnik, którego treści były wykorzystywane na rozprawach. Pojawiły się tam nawet zapiski o śmierci dziecka mojej żony, o tym, że dobrze się stało, bo byłaby złą matką, jak złą jest kobietą. Widzę ogromną potrzebę pomocy starszej córce, chciałbym zabrać ją do dobrego psychologa, na jakieś warsztaty gdzie odreagowałaby złość i frustracje oraz pozwoliłaby mi szczerze powiedzieć jej, co do niej czuje i jak bardzo chciałbym jej pomóc i uczestniczyć w jej życiu. Jednak coraz bardziej do mnie dociera, iż nie umiem i nie mogę naprawić już tego, co zrobiła jej matka, bo Sąd mi na to nie pozwala. Tak jakby prawo rodzinne akceptowało jedyną słuszną rację matki, bez względu na przedstawione dowody, a rolę ojca ograniczało do bycia „bankomatem”. Czuję, iż tracę dziecko. Jeżdżę do Płocka, co tydzień, po 5 dniowym tygodniu pracy, pokonuję w każdą sobotę 400 km, by zobaczyć córki, obie. Widzę złość i zaciętość starszej i wiem iż sądzi, że przyjeżdżam tylko po młodszą, bo ją biorę na ręce i z nią odjeżdżam, ale przyjeżdżam też do starszej, cieszę się jej widokiem i ciągle, każdego dnia marzę o tym by przypomniała sobie te chwile gdy była z nami i cieszyła się tym. Nie chcę jej zmuszać, uwikłanie jej przez matkę w nasze rozstanie było strasznym błędem, czuję się bezradny, bo nikt nie daje mi szansy, by cokolwiek zmienić – z rezygnacją opowiada pan Jakub.
Z opowieści pana Jakuba wynika, że światełkiem w tym ciemnym tunelu bezradności ojca jest coraz lepsza relacja z młodszą córką. – Marysia jest za to jeszcze bliżej mnie, nas – wytrwale, bez marudzenia pokonuje cotygodniową podróż, by pobyć z tatą, widzę, iż pomimo nacisków ze strony matki i złego traktowania ze strony starszej siostry, nie poddaje się i jej miłość, tak jak i moja, stale wzrasta. Jest dla mnie motywacją w chwilach gdy czuję, że się łamię. Widzę tę moją 6-latkę, jak z uśmiechem idzie do tatusia, jak chcę ze mną pobyć, spędzać czas. Widzę, że jestem jej potrzebny i tylko serce mi się kraje gdy znów opowiada, że starsza siostra źle ją traktowała za to, że z nami jeździ, że znów mama nie dawała jej spać przed sobotnim wyjazdem i że jest przez to zmęczona.
Relacje z byłą żoną
Według słów pana Jakuba, jego była żona nie wykazuje w dalszym ciągu żadnych chęci do porozumienia ani zrozumienia sytuacji. – Jest pełna nienawiści, pretensji i złośliwości. Nie boi się kłamać opisując sytuacje, zdarzenia czy fakty. Nie liczy się z uczuciami nie tylko moimi i mojej obecnej żony, ale przede wszystkim nie liczy się z uczuciami, potrzebami i dobrem naszych dzieci. Anna* tylko słowami zapewnia, iż nie jest przeciwko ograniczaniu mi kontaktów, nie jest przeciwko terapii czy dodatkowemu spotkaniu np. z Natalią, bym mógł porozmawiać z nią i naprawić relacje. Gdy dochodzi do konkretów, na co również są dowody w postaci nagrań i sms-ów, wycofuje się lub zgadza tylko na to, co nie spowoduje jakiegokolwiek wysiłku z jej strony, a spowoduje dodatkowe koszta dla mnie i ograbi mnie z godności i czasu dla obecnej rodziny. Nie zgadza się na żadne rozwiązanie, które proponuję. Na terapię rodzicielską, na jakiekolwiek kontakty w święta, na dni zastępcze, o które poprosiłem. Jestem w stanie całe swoje życie dostosować do uzgodnionych między nami możliwości częstszych kontaktów, ale nie dostaję nic – z rozgoryczeniem podkreśla pan Jakub.
Wołanie o pomoc
O każdej niepokojącej sytuacji, o nowych dowodach w sprawie, propozycjach porozumienia i rozwiązania sytuacji dotyczącej dziewczynek ojciec informuje sąd oraz Rzecznika Praw Dziecka. Samych pism zgromadził przeszło dwadzieścia sztuk, w tym 3 wnioski z prośbą o zabezpieczenie kontaktów, sprawozdania ze spotkań z córkami.
– Są nagrania, smsy, zeznania świadków, są zdjęcia, logiczne argumenty ale i prośby i błagania. Nadal konsultuję się z prawnikami oraz ludźmi pozostającymi w takiej sytuacji jak ja, pragnącymi uregulowania kontaktów z własnymi dziećmi. W swojej sprawie rozmawiałem z psychologiem, pisałem do szkoły moich córek, udało mi się zaangażować Rzecznika Praw Dziecka. Piszę pisma, smsy i dzwonię z różnymi propozycjami do Anny licząc w głębi serca, że jej nienawiść do mnie i zazdrość o moja nową rodzinę przestanie przesłaniać jej dobro naszych córeczek. Rozpraw było 4, ostatnio sędzia bez psychologa dziecięcego i specjalnego pokoju, przesłuchała dziewczynki w pokoju prezesa, przesłuchanie przeprowadziła sama, bez mojej obecności, w pokoju była tylko włączona kamera.
Nie osiągnęliśmy na nich nic, żadnego zabezpieczenia, żadnego zrozumienia. Na wszystkich rozprawach muszę tłumaczyć, że mam prawo spotykać się z dziećmi bo je kocham, bo jestem ich ojcem. Rozprawy pełne poniżania, kłamstw i przekręcania moich wypowiedzi do protokołu – denerwuje się ojciec.
Sąd
Pan Jakub nie ukrywa żalu, jaki czuje do sądu. Wymienia szereg nieprawidłowości, które jego zdaniem, popełniono w tej sprawie.
– W moim mniemaniu, sędzia jest stronniczy. Moje dowody nie maja żadnego znaczenia, są ignorowane, Sąd nawet się o nich nie wypowiada, mam wrażenie, że nawet pism nie czyta tylko wrzuca je do akt. Ma miejsce wyrywanie wypowiedzi z kontekstu, przekręcanie moich wypowiedzi by osiągnąć swoje z góry założone tezy, np. sędzia podyktowała do protokołu gdy wyraźnie mówię „Marysi i Natalii”, tylko imię Marysi – taki zapis pasuje do argumentacji Anny i Sądu, iż faworyzuję tylko młodsza córeczkę. Sędzia notorycznie nam przerywa, potrafi powiedzieć do mojej żony będącej moim pełnomocnikiem po imieniu lub zasugerować jej nieprzyzwoitość. Sprawa nie ma zabezpieczenia nawet na Święta Bożego Narodzenia, choć trwa od lutego 2015, a jest już grudzień. Rozprawy nie są terminowe, a na uzasadnienie na które sąd ma 7 dni czekaliśmy ponad 2 miesiące.
Nie jestem karany, nic złego nigdy nie zrobiłem, chcę tylko móc kochać swoje dzieci i się z nimi spotykać, chcę by mogły przenocować, porozmawiać, pobawić się ze mną, a sąd od lutego 2015 nie potrafi wydać zwykłego zabezpieczenia kontaktów ojca z córkami. Przecież Sąd Rodzinny powinien przede wszystkim chronić moje dzieci, bez względu na to, kim są ich rodzice – wyznaje łamiącym głosem.
Co dalej?
Pan Jakub, jak podkreśla, jest zdeterminowany do tego, by pomimo nieprzychylnej opinii Sądu, dalej starać się o częstsze widzenie córeczek. Zbiera materiał na kolejną rozprawę.
– Staram się nadal o zabezpieczenie świąt, choć dwóch dni, tygodnia ferii oraz noclegów, chociaż co dwa tygodnie. Będę składać wniosek o zagrożenie ukaraniem kara pieniężną za niewykonywane kontakty oraz o przywrócenie pełni władzy rodzicielskiej. Jeżeli sytuacja się nie zmieni i Anna nadal będzie traktowała dziewczynki jedynie jako kartę przetargową i swoja własność, niszczyła ich psychikę oraz wpajała złe wzorce oraz nienawiść do innych ludzi, zastanowię się nad wnioskiem o ograniczenie jej władzy rodzicielskiej i zmianę miejsca zamieszkania dzieci, by były przy mnie. Nigdy nie myślałem, iż dojdzie do takiej sytuacji, ale nigdy też nie myślałem, że matka może nie liczyć się z dobrem swoich własnych córek – kończy swą opowieść pan Jakub.
W teorii polskie prawo daje równe prawa do dziecka tak ojcu, jak i matce. W rzeczywistości to tylko marzenia ojców, bo statystyki nie kłamią. Dlaczego matki, którym w 94% przyznawane jest prawo do opieki, zapominają o tym, że przy ustalaniu kontaktów z ojcem, należy przede wszystkim pamiętać o dobru dzieci? Czy to właśnie nie dzieci tracą najwięcej podczas rozwodowej przepychanki?
*Imiona bohaterów zostały zmienione.