Otrzymaliśmy list od czytelnika, który nawiązuje do chaosu reklamowego w naszym mieście. Czy jest szansa na oczyszczenie i uporządkowanie przestrzeni Płocka?
Czy nie może być lepiej?
Nawiązując do artykułu zamieszczonego w Gazecie Wyborczej Płock w dniu 22 sierpnia 2014 r. pod tytułem „Płocka nie widać. Zasłaniają go paskudne reklamy”, chciałem podzielić się swoimi uwagami na ten temat.
Nie ulega wątpliwości, że w zakresie zamieszczania reklam panuje ogromny chaos. Duże, małe, na płotach, ogrodzeniach czy budynkach nie tylko zaśmiecają krajobraz, ale także często szpecą. Stwierdzenie, iż nie jesteśmy lepsi od warszawiaków, rzeszowian czy gdańszczan nie powinno nas, płocczan rozgrzeszać. Warto przyjrzeć się miastom, które próbują przestrzeń publiczną uporządkować, szczególnie w obrębie Starego Miasta czy też obiektów wpisanych do rejestru zabytków.
Dobrym przykładem jest królewski Kraków. Rada Miasta Krakowa przyjęła uchwałę o utworzeniu Krakowskiego Parku Kulturowego, który objął Stare Miasto. Na mocy tej uchwały zostały wprowadzone zakazy i ograniczenia w zakresie prowadzenia robót budowlanych, działalności usługowej i handlowej, umieszczania nośników reklamowych i nośników informacji wizualnej oraz składowania i magazynowania odpadów. W okresie przejściowym Kraków podjął akcję informacyjno-edukacyjną. Władze Krakowa twierdzą, iż oczyszczenie przestrzeni z reklam obroty sklepów, restauracji i punktów usług nie dość, że nie spadły to jeszcze zwiększyła się czytelność ich oferty. Dobrymi przykładami miast, które skutecznie walczą z „bałaganem” reklamowym jest również Wrocław, Kazimierz Dolny nad Wisłą czy też Krosno.
Należy również zauważyć nie tylko uchwałodawczą rolę Urzędu Miasta w kształtowaniu przestrzeni publicznej, a w tym i reklam. Ważne zadanie powinien sprawować plastyk miejski. Teoretycznie przy montażu każdej reklamy, niezależnie od jej konstrukcji i wielkości należy dokonać odpowiedniego zgłoszenia w Urzędzie Miasta (wymagany jest projekt techniczny i graficzny reklamy). Obserwując reklamy w naszym mieście, można odnieść wrażenie, że nikt nie przegląda złożonych zgłoszeń. W wielu miastach, np. w Koszalinie, jeśli nie ma akceptu plastyka miejskiego na daną reklamę – zgłoszenie nie jest przyjmowane.
Czy nie warto skorzystać z doświadczeń innych i rozpocząć porządkowanie przestrzeni publicznej Płocka, aby w przyszłości miasto zyskało na estetyce? Oczywiście musi być okres przejściowy, aby przedsiębiorcy oraz firmy oferujące powierzchnie reklamowe miały czas na dostosowanie się, ponosząc jak najmniejsze koszty. Uważam, że takie działanie należy podjąć, im wcześniej tym szybciej osiągniemy efekty.
Piotr Szpakowicz
Podobny temat podjęliśmy już ponad rok temu, analizując wprowadzenie w Płocku, podobnie jak to jest w Krakowie, Parku Kulturowego, czyli strefy, w której m.in. ściśle określone są formy szyldów i reklam. Zdaniem płockiego ratusza, jednak taka uchwała w naszym mieście nie sprawdzi się, ponieważ już teraz każde ustawienie reklamy w rejonie Starego Miasta musi być konsultowane z Miejskim Konserwatorem Zabytków, który najczęściej udziela odmownej odpowiedzi. W pozostałej części miasta natomiast Kraków ma podobny problem jak Płock. Jednak nie do końca tak jest, ponieważ prawo nie może działać wstecz, więc reklamy posadowione wcześniej, nadal istnieją.
O zaśmiecaniu przestrzeni publicznej krytycznie wypowiada się urząd miasta, sami płocczanie, turyści. Dyskusję podjęła też lokalna Gazeta Wyborcza. Jak na razie nie udało się w tej sprawie wiele zdziałać – urząd miasta może nadzorować tylko obiekty gminne i należące do skarbu państwa, a na prywatnych gruntach i budynkach panuje samowolka. Czyżby więc miało być tak, jak w popularnej piosence Elektrycznych Gitar: „Wszyscy zgadzają się ze sobą, a będzie dalej tak jak jest…”?
Być może przykład weźmiemy z Torunia, gdzie właśnie rozpoczęto konsultacje społeczne na temat przestrzeni publicznej. Tamtejszy urząd miasta zaprosił wszystkich mieszkańców do dyskusji na temat zasad umieszczania szyldów i reklam na obszarze dwóch zabytkowych i zarazem najbardziej reprezentacyjnych części Torunia: Starówki i Bydgoskiego Przedmieścia. W pierwszym etapie zaproponowano wykonanie zdjęć szyldów, reklam i witryn z tamtego terenu – zarówno tych, które są ładne i estetyczne, jak i tych, które są po prostu brzydkie. Drugim etapem jest spacer fotograficzny w poszukiwaniu dobrych i złych szyldów oraz reklam, który odbędzie się w najbliższą sobotę. Trzeci krok to udział w spotkaniu podsumowującym akcję, podczas którego zaprezentowane zostaną wykonane wcześniej zdjęcia, odbędzie się też dyskusja na temat toruńskich szyldów i reklam oraz zasad, dotyczących ładu reklamowego na Starówce i Bydgoskiem, które miasto chce wprowadzić w życie. Każdy torunianin może przesłać również swoje uwagi drogą elektroniczną. Na tej podstawie powstanie dokument „Zasady umieszczania szyldów i reklam w zabytkowym obszarze Zespołu Staromiejskiego i Bydgoskiego Przedmieścia”.
Oczywiście, i w tym wypadku akcja dotyczy zabytkowej części miasta, bo właściwie tylko tę część regulują jakiekolwiek przepisy (plus reklamy w pasie drogowym, które w Płocku zatwierdza Miejski Zarząd Dróg). Ale to już jakiś początek. Choć na pewno nie uda się dojść do takiego ładu, jak w São Paulo, gdzie prezydent Gilberto Kassab wprowadził pakiet aktów prawnych pod tytułem „Czyste miasto”. W ten sposób doprowadził do usunięcia banerów, reklam na autobusach, plakatów, ulotek i wszystkiego co związane było z reklamą w przestrzeni miejskiej. Wprowadzając nowe prawo, dał wszystkim przedsiębiorcom 90 dni na usunięcie reklam. W przypadku przekroczenia terminu, dzienna maksymalna kara mogła wynieść nawet 4500 dolarów. W sumie dzięki reformie miasto zebrało do budżetu 8 milionów dol., pochodzących z łamania przepisów nowej reformy.
Biorąc pod uwagę przedsiębiorców, prowadzących w Płocku firmy reklamowe, nie postulujemy nawet o tak drastyczne reguły. Warto jednak podjąć debatę publiczną na ten temat i rozpocząć upiększanie przestrzeni publicznej naszego miasta. Tym bardziej, że krzykliwa reklama nie jest gwarancją sukcesu…
Nasuwa się też pytanie, czy legalność umieszczania reklam w Płocku jest sprawdzana? (np. w Poznaniu sprawdzono 300 reklam, z czego 259 wisiało nielegalnie…) oraz ile wynosi kara za nielegalne umieszczanie reklam, w porównaniu do zysków z jej umieszczania?
Częściowo tą sprawą zajmuje się MZD, ale tylko wtedy, gdy reklama rozwieszana jest w pasach drogowych, na latarniach, drzewach czy przystankach. Miejski Zarząd Dróg wysyła do właścicieli takich nielegalnych reklam wnioski o wszczęcie postępowania administracyjnego, kary sięgają w sumie kilkunastu tysięcy złotych. Również osoby prywatne będą ponosiły konsekwencje – za rozwieszanie plakatów w nielegalnych miejscach odpowiedzą z art. 63a Kodeksu Wykroczeń.
– Ostrzegamy, że wszelkie umieszczanie reklam i ogłoszeń na drzewach, latarniach, przystankach, sygnalizatorach jest działaniem nielegalnym – powiedział nam w kwietniu tego roku, po rozpoczęciu akcji, Konrad Kozłowski zespołu medialnego ratusza. – Przypominamy, że na terenie miasta znajdują się specjalne słupy ogłoszeniowe do tego celu. Obowiązek uzyskania zezwolenia na zajęcie pasa drogowego wynika z Ustawy z dnia 21 marca 1985 r. o drogach publicznych (j.t. Dz. U. z 2013r., poz.260 ze zm). Niedopełnienie formalności i brak zgody na zajęcie pasa drogowego w konsekwencji skutkuje wymierzeniem kary pieniężnej, stanowiącej dziesięciokrotność opłaty podstawowej – wyjaśniał.
Najgorsza jest ulica Królewiecka! Jest tam taki misz-masz, że głowa boli od patrzenia. Przedsiębiorcy nie rozumieją, że tym klienta nie ściągną. Mogą go co najwyżej odstraszyć feerią jaskrawych banerów, każdy z innej parafii. Dlaczego nikt nad tym nie panuje? OHYDA