Jakie plany ma przewodniczący Platformy Obywatelskiej w Płocku? Czy ponownie wystartuje w wyborach na prezydenta Płocka? Kontynuując nasz cykl rozmów z politykami różnych opcji, zapraszamy do wywiadu z Andrzejem Nowakowskim, aktualnym prezydentem Płocka i przewodniczącym Platformy Obywatelskiej w Płocku
Magda Grodecka: Panie Prezydencie, jest Pan przewodniczącym Platformy Obywatelskiej w Płocku. Jak Pan ocenia kondycję swojej partii w naszym mieście po przegranych wyborach? Jakie są nastroje? Pytam, ponieważ zawsze łatwiej przyzwyczaić się do sukcesu, niż do porażki.
Andrzej Nowakowski, przewodniczący PO w Płocku: – Dobrze oceniam kondycję swojej partii. Tym bardziej, że najlepszy wynik wyborczy w ostatniej elekcji parlamentarnej w Płocku osiągnęła posłanka Platformy Obywatelskiej, Elżbieta Gapińska. Pokonała wszystkich rywali i pokazała, że PO w Płocku może jeszcze wiele zrobić. PO przegrała wybory w kraju, także w naszym okręgu, i trzeba ten rezultat przyjąć z pokorą. Ale Płock pozostał taką wyspą, gdzie ten rezultat nie był taki zły, co oznacza, że wiele naszych działań spotyka się z akceptacją płocczan.
MG: Co obecnie, Pańskim zdaniem, ma do zaoferowania płocczanom PO w Płocku?
AN: – Drugą kadencję bardzo intensywnie rozwijamy Płock. Komunikacyjnie udrażniamy miasto, unowocześniamy je, budujemy obwodnicę, gruntownie przebudowujemy ulice, inwestując jednocześnie w zieleń i miejsca do rekreacji, budujemy ścieżki rowerowe. Ich długość zwiększyliśmy ponad czterokrotnie, a będzie ich jeszcze więcej, bo przed nami wykonanie głównej magistrali rowerowej. Zadbaliśmy o bazę oświatową, mamy nowoczesne hale warsztatowe i sportowe, mamy miejsca w przedszkolach dla wszystkich dzieci. Czy wie pani, że zostały nam w Płocku tylko dwa przedszkola zbudowane w tzw. systemie ciechanowskim? W Jagiellonce będziemy mieli międzynarodową maturę. Rozwijamy rynek pracy, zdobywając inwestorów, jak m.in. pierwszą firmę z branży IT. Sprzedaliśmy grunt pod rozbudowę CNH Industrial Polska. Nie zapominamy także o seniorach, czy o płockim sporcie. Wprowadziliśmy w życie autorski program „Mieszkania na start”. Słowem: oferujemy zrównoważony rozwój miasta.
MG: W Płocku, od czasu przegranej Platformy w wyborach, organizowane są spotkania w ramach Klubu Obywatelskiego. Pan, szef płockiego PO, pełni w czasie tych spotkań rolę gospodarza. Czy jest to pomysł na nową formułę Pańskiej partii w mieście? A może jest to pomysł na start płockiego PO w wyborach samorządowych – pod innym szyldem, niż Platforma Obywatelska?
AN: – Jest to pomysł na rozmowę z płocczanami i wyborcami. Spotkania w ramach Klubu Obywatelskiego odbywają się w całym kraju, nie tylko w Płocku. Rozmawiamy na nich o tym, co dzieje się w Polsce, o zagrożeniach dla demokracji. Wiele można się na tych spotkaniach dowiedzieć.
MG: Jeżeli PO zamierza startować do samorządu pod własnym szyldem, to jak będziecie Państwo zachęcać płocczan, aby głosowali właśnie na Was? Zdaje się, że Platforma nieco rozczarowała Polaków, w tym również mieszkańców naszego miasta.
AN: – A czym PO miałaby rozczarować płocczan? Od sześciu lat, razem z radnymi PO, zmieniam to miasto na nowoczesny, wygodny do życia ośrodek. Z czystym sumieniem mogę dodać, że robimy to bardzo dynamicznie. Tylko w pierwszej kadencji zbudowaliśmy i wytyczyliśmy np. prawie tysiąc miejsc parkingowych. Pamięta pani to błoto przed Szpitalem Wojewódzkim, które służyło do parkowania? Już się przyzwyczailiśmy do wygodnych parkingów, prawda? Nigdy nie było takiego tempa zmian w mieście, zasilanych pieniędzmi zewnętrznymi: ze schetynówek, dotacji celowych, funduszów dopłat mieszkaniowych, funduszu osuwiskowego, czy ze środków unijnych. Przez ostatnie pięć lat zdobyliśmy dla Płocka blisko 381 mln zł z Unii Europejskiej! Za czasów mojego poprzednika, byłyby to dwa roczne budżety inwestycyjne. Teraz staramy się o dofinansowanie z UE na pięć dużych projektów, w łącznej wysokości ponad 224 mln zł! I właśnie zdobyliśmy ponad 120 mln zł na obwodnicę. Przywróciliśmy rady mieszkańców osiedli, rozmawiamy z mieszkańcami w różnej formie, także Budżetu Obywatelskiego Płocka. Ograniczyliśmy zatrudnienie w administracji, „otworzyliśmy” urząd, wychodząc z pierwszym Punktem Obsługi Mieszkańców na osiedlu Dobrzyńska. Nie widzę powodów, by można było postawić tezę, że PO rozczarowało płocczan. Zresztą, wynik w wyborach samorządowych mówi wszystko: to właśnie PO zdobyła w Płocku najwięcej głosów.
MG: W klubie PO w radzie miasta jest „niepokorna” radna, która, już co najmniej dwukrotnie, publicznie wygłosiła swoje odmienne od Pana zdanie: najpierw była przeciwko zmianie lokalizacji przedszkola przy ul. Gałczyńskiego, a ostatnio w głosowaniu okazało się, że w przeciwieństwie do radnych PO, popiera reformę oświaty, mimo że sama jest nauczycielką. Iwona Jóźwicka, bo o niej mowa, to dla Pana kobieta z charakterem czy raczej partyjny problem?
AN: – W klubie PO są radni, którzy do partii nie należą i mają swoje zdanie. Jest to jak najbardziej normalne. Cenimy nawzajem swoje zdanie, rozmawiamy i przekonujemy się, używając merytorycznych argumentów. Platforma nie jest partią wodzowską i w takim postępowaniu nie widzę „partyjnego problemu”.
MG: Wydaje mi się, że nie muszę pytać o to, czy będzie Pan ponownie kandydował na prezydenta Płocka. Widoczne jest, że bardzo ciężko Pan pracuje. Uczestniczy Pan osobiście nawet w niedużych spotkaniach z płocczanami, spotyka się Pan z mieszkańcami, zarówno tymi dorosłymi, jak i z dziećmi. Trzeba przyznać, że wzorcowo pracuje Pan już na wynik wyborczy. Zapytam więc, czy zamierza Pan kandydować na prezydenta Płocka z Platformy Obywatelskiej?
AN: – Jak najbardziej, zamierzam kandydować jako kandydat PO, ale mogę być też kandydatem szerszej koalicji. Wygrana w ostatnich wyborach samorządowych, w dodatku w pierwszej turze, zobowiązuje do pracy i buduje również chęć, by pokazać, co potrafię. Jest to wyraz zaufania, którego nie mogę zawieść. Natomiast poruszając kwestię spotkań, to skomentowałbym to w ten sposób, że pracując na rzecz Płocka chcę się spotykać z mieszkańcami, aby wiedzieć czego potrzebują. Bo miasto, to przede wszystkim jego mieszkańcy.
MG: Nie miałam zamiaru pytać o Orlen. Jednak Pana ostatnia skarga na koncern wysłana do mediów, z powodu późno złożonego wniosku o pozwolenie na postawienie świątecznej atrakcji dla dzieci, prowokuje. Informacja wyszła z ratusza, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że pochodzi od polityka z PO ,a nie prezydenta, który ma dbać o to, aby w mieście było też przyjemnie przed świętami. Czy naprawdę nie dostrzega Pan różnicy między „cuchnie i dymi”, a świątecznym gestem w stronę mieszkańców? Czym kierował się Pan, wysyłając taki komunikat do mediów?
AN: – Firma, którą Orlen wynajął do zorganizowania, zgłosiła się z wnioskami o organizację imprezy na pl. Narutowicza w ostatniej chwili. I nie było to przysłowiowe „za pięć dwunasta”, ale „za minutę dwunasta”. Dwa dni później Orlen ogłosił publicznie włączenie iluminacji, zaprosił płocczan i postawił nas w mediach „pod ścianą”. Tymczasem dokumentacja takiej imprezy musi przejść ustawową procedurę. Nasz sygnał był prosty: nie jesteśmy przeciwnikiem Orlenu, zrobimy wszystko, by impreza się odbyła, ale ogłoszony przez PKN termin włączenia płockich ogrodów światła był zagrożony. Organizacja była nieprofesjonalna. Proszę sobie wyobrazić sytuację, że Orlen zgłasza chęć zrobienia ogrodów światła w ostatniej chwili i okazuje się, że plac Narutowicza został już wynajęty przez inną firmę. A tak na marginesie: świetnie, że Orlen wykonał w końcu gest w kierunku mieszkańców, po tym jak wycofał się ze sponsorowania wielu miejskich imprez. Osobiście wolałbym, by Orlen, zamiast stojących jeden miesiąc ogrodów światła, wrócił do finansowania np. placów zabaw, które zostają na lata. A propozycję współfinansowania z miastem placu zabaw, właśnie na starówce, PKN odrzucił.
MG: Dziękuję za rozmowę.