Z Mateuszem Lankiewiczem spotykam się przed siedzibą Rady Osiedla Dobrzyńska. Temat ulicy Jaśminowej, który poruszaliśmy na prośbę czytelnika, jest mu doskonale znany, zarówno od strony pragmatycznej – bo jest mieszkańcem jednego z bloków na Jaśminowej, jak i z batalii na pisma z płockimi instytucjami, gdyż aktywnie działa w radzie swojego osiedla.
[button href=”https://petronews.pl/za-wasko-na-jasminowej-jak-dlugo-jeszcze-list-czytelnika/” align=”left”]Zobacz również: Za wąsko na Jaśminowej – jak długo jeszcze? List czytelnika[/button]
Agnieszka Kwiatkowska: Dlaczego, w Pana ocenie, obecna sytuacja stwarza zagrożenie dla mieszkańców?
Mateusz Lankiewicz: Źle został zaplanowany remont ulicy Jaśminowej, radni poprzedniej kadencji przyjęli inny plan zmian na tym odcinku, wykonanie natomiast nie zostało zrealizowane zgodnie z tym planem. Ulica pierwotnie miała być poszerzona, jednak nie zrobiono tego. Odcinek stwarza zagrożenie, bo samochody parkują po obu stronach wąskiej już ulicy. Tak tworzy się tzw. „wąskie gardło” – fragment drogi, na którym często dochodzi do kolizji, tworzą się korki, ograniczona jest widoczność.
AK: Jakie działania, z myślą o bezpieczeństwie mieszkańców i kierowców, były już podejmowane?
ML: Dwa lata temu na spotkaniu z prezydentem miasta dwoje mieszkańców osiedla naświetliło problem wyjazdu z ulicy Jaśminowej w kierunku Kauflanda i rozmawiało o zagrożeniach na tym odcinku drogi. Po jednej stronie stoi zwykle minimum 5-6 samochodów, co wyłącza praktycznie jeden pas drogi z ruchu. Po spotkaniu z prezydentem, Rada Osiedla wystosowała do Miejskiego Zarządu Dróg pismo z prośbą o działania w tym zakresie. W odpowiedzi mieszkańcy otrzymali krótką informację o braku podstaw do postawienia w tym miejscu znaku zakazu postoju bądź zakazu zatrzymywania się, czyli właściwie takiego samego znaku, który obowiązuje na tej samej ulicy, w tym samym miejscu, tylko po drugiej stronie, czyli dla samochodów jadących z naprzeciwka. Wystosowane było również pismo do policji, które pozostało bez odpowiedzi oraz pismo do straży miejskiej, która pochyliła się nad problemem i zwróciła się do MZD z prośbą o namalowanie pasów, co zostało wykonane. Namalowano linie podwójne ciągłe, a mimo tego, samochody nadal się zatrzymują. Policja i straż miejska interweniują w małym stopniu, przejeżdżając ulicą Jaśminową te samochody po prostu omijają. W ubiegłym roku również dwukrotnie ponawialiśmy swoje prośby, wysyłając pisma do MZD i UM, odpowiedź instytucji była taka sama, nie udało się zainteresować władz naszym problemem. 4 maja mieliśmy spotkanie z panem wiceprezydentem Jackiem Terebusem, obiecał, że się tą sprawą zajmie. Również radna Domosławska ostatnio skierowała interpelację do UMP, dotyczącą rozwiązania tej patowej sytuacji, o czym państwo poprzednio pisaliście.
AK: Czego więc właściwie należy oczekiwać od władz? Jak powinna zmienić się organizacja ruchu na Jaśminowej, żeby zagwarantować bezpieczeństwo?
ML: Od władz trzeba oczekiwać, by za tym spornym odcinkiem po prawej stronie zbudować parking, a po lewej stronie zamiast zakazu wjazdu, który nie dotyczy tylko pojazdów garażujących, postawić po prostu znak pozwalający na postój. Teraz mieszkańcy z konieczności tam parkują i dostają mandaty, co jest w mojej ocenie niesłuszne, ponieważ na ulicy Jaśminowej po prostu brak jest miejsc do parkowania.
AK: Może Rada powinna zaproponować konkretne rozwiązania? Może wtedy ratuszowi byłoby łatwiej się nad tym pochylić?
ML: Rok i dwa lata temu występowaliśmy z projektem obywatelskim „Infrastruktura i bezpieczeństwo”, który między innymi właśnie zawierał pomysł na parking po prawej stronie tego spornego odcinka. Ale projekt nie przeszedł, pojawiły się sygnały z UM, że ratusz jest zainteresowany taką propozycją, ale nadal brak jest klarownej, jasnej decyzji w tej sprawie. A mieszkańcy wciąż sygnalizują problemy. Są kolizje, korki i nerwy. To właściwie jeden z głównych tematów międzysąsiedzkich rozmów.
AK: Kto tam w takim razie parkuje, skoro wszystkim to przeszkadza?
ML: Parkują tam mieszkańcy, jest to właśnie swoisty paradoks. Im nie należy utrudniać tego, żeby nie mieli gdzie parkować, ale należy im umożliwić wjazd i parkowanie w okolicach garaży bądź wybudować parking. Po prawej stronie za spornym punktem postawione są dwa śmietniki (prawdopodobnie mieszkańców ulicy Gałczyńskiego – przyp. red.). Śmieciarka, żeby opróżnić te śmietniki wjeżdża po chodniku, ponieważ nie ma przystosowanego dla niej wjazdu.
Do dnia opublikowania przez nas artykułu, Urząd Miasta Płocka nie udzielił odpowiedzi na interpelację radnej Darii Domosławskiej.