Człowiek, który inspiruje swoimi pomysłami i motywuje do działania w kolejnych edycjach Budżetu Obywatelskiego. Niektórzy z nieufnością podchodzą do jego inicjatyw, inni upatrują w tym drugiego dna, jeszcze inni podziwiają za kreatywność i konsekwencję, z jaką realizuje swoje pomysły. Dlaczego były dyrektor MZD wzbudza takie zainteresowanie? Czy faktycznie motywem jego działań jest planowana kariera polityczna?
Zaciekawieni billboardami, które dzisiaj pojawiły się na mieście, a na których Piotr Gryszpanowicz stoi po prawej stronie przewodniczącego płockiego SLD, Arkadiusza Iwaniaka, odpowiedzi na te pytania poszukaliśmy u źródła.
[PetroNews] Piotrze, znamy się już jakiś czas i przyznam, że nieco jestem zdziwiona pogłoskami o twoich planach politycznych. Zawsze twierdziłeś, że nie będziesz bawił się w politykę, bo to nie twoja bajka. Czy coś się zmieniło?
[Piotr Gryszpanowicz] Faktycznie, jeszcze niedawno zarzekałem się, że nigdy nie wejdę w środowisko polityków jako jeden z nich. Jak się jednak okazuje, nigdy nie należy mówić „nigdy”. Chociaż politykiem nadal nie jestem i – mentalnie – nie będę. W tym wypadku nawet użyłbym słowa „nigdy”.
[PN] Więc potwierdzasz, że wchodzisz w świat polityki? Będziesz kandydował?
[PG] Tak, będę kandydował do Rady Miasta Płocka. A co się zmieniło? Chyba moje postrzeganie świata. Odkąd pożegnałem się ze stanowiskiem dyrektora Miejskiego Zarządu Dróg, cały czas czułem w sobie potrzebę wskazania zmian w Płocku, rozwiązywania problemów, które widziałem i na których rozwiązanie znałem sposób. Właśnie dlatego brałem udział w kolejnych edycjach Budżetu Obywatelskiego. To dzięki nim zrozumiałem, że mogę moje pomysły przekuć na realną poprawę funkcjonowania Płocka, a przez to i samych płocczan. Nie jestem amatorem, mam doświadczenie w projektowaniu dróg, mam też sporą wiedzę na temat tego, jak stosunkowo niewielkim kosztem znacząco wpłynąć na komfort korzystania z dróg i dróżek czy parkingów w naszym mieście.
[PN] A nie możesz tego robić tak jak dotychczas? Jako społecznik?
[PG] No właśnie w tym jest największy problem. Jako społecznik nie mam wielkiego wpływu na to, co zostanie zaplanowane i zrealizowane. Budżet Obywatelski dysponuje niewielkimi kwotami, i – choć bardzo potrzebny – nie ma szans w dużym stopniu wpływać na rozwój Płocka. Inicjatywy obywatelskie, co pokazał przykład toru, też w ogromnej mierze uzależnione są od dobrej woli władzy samorządowej. Gdybym podobną inicjatywę przedstawił jako radny najpierw na komisjach, a potem na sesji rady miasta, zapewne miałaby znacznie większe szanse powodzenia. Również inicjatywa Przyjaznych Stref Parkowania, którą swoimi podpisami poparło aż 750 osób, może zostać zatrzymana na etapie głosowania radnych. Mam jednak głęboką nadzieję, że tak się nie stanie, bo – przynajmniej w tym wypadku – nikt oficjalnie tego projektu nie krytykował.
[PN] No właśnie, skoro już o tym mówisz. Co dalej z projektem toru wyścigowego?
[PG] Jak już mieliście okazję się przekonać, ten projekt został w znacznej mierze upolityczniony i poddany krytyce zarówno przez prezydenta, jak i przez niektórych radnych. Przyznam, że nie wyszedłem jeszcze ze zdziwienia, dlaczego tak się stało, ponieważ pierwsze reakcje tych polityków na pomysł budowy toru były pozytywne. Doszedłem jednak do wniosku, że okres wyborów samorządowych nie sprzyja takim pomysłom, których realizacja wymaga działania wspólnego, ponad podziałami. Dlatego owszem, składam inicjatywę uchwałodawczą w tej sprawie, ale nie liczę na razie na pozytywne zakończenie. Być może kiedyś, jak już sytuacja będzie… bardziej sprzyjająca?
[PN] Zwolennicy tego projektu będą chyba zawiedzeni?
[PG] Ja sam jestem zawiedziony i rozczarowany. Sądziłem, że inicjatywa, którą poparło tak wielu płocczan z tak różnych środowisk, spotka się z akceptacją władz samorządowych. Tym bardziej, że nikt nie oczekiwał jej realizacji od razu w całości. Od początku mówiliśmy o etapowaniu, o szukaniu partnerów projektu, sponsorach, być może nawet środkach Unii Europejskiej, w końcu to ogromna promocja naszego miasta. Początkowy entuzjazm zamienił się, z niewiadomych mi względów, w ścianę, której przebić na razie nie zdołałem. To jednak absolutnie nie oznacza rezygnacji z projektu. Zbyt wielu ludzi zaangażowało się w ten projekt, zbyt wiele pracy włożyliśmy w jego przygotowanie. Mam ogromną nadzieję, że kiedy opadnie już ta atmosfera napięcia, która obecnie dominuje w świecie płockiej polityki, znów będziemy mogli merytorycznie rozmawiać o budowie toru. A być może będę mógł zaangażować się w niego już jako radny?
[PN] Tego w takim razie ci życzymy. I sobie też.