REKLAMA

REKLAMA

„Kiedyś pod moimi nogami zarwała się podłoga” – wyznania eksploratora opuszczonych domów

REKLAMA

„Urban exploring” to nowy rodzaj turystyki, a może nawet stylu życia. Eksploratorzy próbują dostać się do opuszczonych domów, fabryk, kościołów, szpitali i innych niezamieszkałych już miejsc, które niegdyś tętniły życiem. Z zachowaniem zasady „take only pictures, leave only footsteps”, co oznacza, że powinni pozostawić miejsce w stanie zastanym, bo eksploracja nie ma nic wspólnego z wandalizmem.

Przeczytajrównież

Na temat ekspolarcji opuszczonych miejsc już pisaliśmy. Jednak próby dotarcia do czynnych eksploratorów, którzy byliby gotowi odpowiedzieć na nasze redakcyjne pytania, spełzły na niczym. To dlatego, że pasja tych ludzi balansuje na granicy prawa. Wejście na cudzy teren może skończyć się w najlepszym wypadku grzywną, a w najgorszym – rocznym pozbawieniem wolności. A eksploratorzy nie tylko wchodzą do cudzych domów, ale fotografują ich wnętrza, oglądają pozostałe wyposażenie.

Reklama. Przewiń aby czytać dalej.

[button link=”https://petronews.pl/eksploratorzy-zapomnianych-miejsc-czego-szukaja-w-opuszczonych-domach/” color=”default”]Zobacz również: Eksploratorzy zapomnianych miejsc. Czego szukają w opuszczonych domach?[/button]

opuszczone14Mieliśmy jednak sporo szczęścia. Bo jeden z nich, pan Tomasz, który prowadzi popularny na facebooku profil jako Addic7ed Empire, zgodził się w końcu na wywiad. Pomógł nam fakt, że jesteśmy płockim medium, bo, jak zaznaczył pan Tomasz, w naszym mieście ma kilku dobrych znajomych. Sam pochodzi z Wielkopolski. Od kiedy odwiedza „zapomniane miejsca”? Jak zaczęła się jego pasja? Jakie przygody go spotkały? Przeczytajcie i obejrzyjcie jego zdjęcia, pełne niesamowitego klimatu.

Agnieszka Kwiatkowska: Na czym dokładnie polega pana pasja?

Addic7ed Empire: W dużym stopniu uogólniając, moja pasja polega na odkrywaniu i eksplorowaniu miejsc opuszczonych. Nie byłoby to możliwe, gdybym nie podróżował sporo po Polsce i Europie. Podczas moich wypraw zawsze towarzyszy mi aparat cyfrowy, którym staram się uwieczniać odwiedzane przeze mnie lokalizacje. Wykonywane zdjęcia stanowią nie tylko formę dokumentacji, są one także wyrazem tego, jak ja te miejsca odbieram, widzę. Za pomocą obrazów staram się zabierać ludzi w sentymentalną podróż po obiektach, które niegdyś tętniły życiem, a dziś powolnie umierają lub z trudem walczą o przetrwanie. Niestety, walka ta często jest z góry przegrana.

Agnieszka Kwiatkowska: Czego pan poszukuje? Co dają panu te wyprawy?

Addic7ed Empire: Z racji, że moją pasją jest również fotografia, to na pewno poszukuję ciekawych fotograficznie motywów i tematów. Oczywisty zdaje się być również fakt, że mam dość spory apetyt na kolejne opuszczone lokalizacje. Niestety, miejsca te bardzo szybko znikają z lokalnego krajobrazu… Spora część obiektów, które odwiedziłem na samym początku swojej przygody, pozostanie dla mnie już tylko wspomnieniem, ponieważ zrównano je z ziemią. Mimo to, świat stoi przede mną otworem i staram się stale poszerzać swe horyzonty, podróżując nie tylko po Polsce, ale także Europie Zachodniej. Moja rzeczywistość w dużej mierze podporządkowana jest mojej pasji. To ona mnie uskrzydla, daje radość i sporo satysfakcji. Na początku była to tylko zabawa, forma „zajawki”. Myślałem, że przeminie, tak jak większość tego typu zainteresowań, ale jak się okazało, pasja przetrwała, stała się sposobem na życie. Co więcej, z roku na rok jestem coraz bardziej zdeterminowany w jej realizacji. Ta pasja stale ewoluuje, nabiera całkiem nowych znaczeń i myślę, że jeszcze nie raz mnie zaskoczy.

Agnieszka Kwiatkowska: Od kiedy odwiedza Pan opuszczone miejsca i skąd taki pomysł?

Addic7ed Empire: Miejscami opuszczonymi interesuję się już 10 lat. Zdaje się, że w grudniu będzie dziesięciolecie, a pamiętam, jakby to było wczoraj… Pomysł na poszukiwanie i eksplorację tych miejsc zrodził się zupełnie przypadkowo podczas wizyty w opuszczonej cegielni. Udałem się tam wraz ze znajomymi. To był taki impuls, który zapoczątkował moją przygodę. Z wykształcenia jestem logistykiem, aczkolwiek obecnie zajmuję się m.in. fotografią. W dużej mierze jestem związany zawodowo z tymi miejscami. Udało mi się połączyć zamiłowanie do opuszczonych lokalizacji z pracą, co daje mi mnóstwo satysfakcji i możliwości.

Agnieszka Kwiatkowska: Co Pana szczególnie urzekło podczas Pańskich wypraw?

Addic7ed Empire: Najbardziej urzeka mnie, i to regularnie, nietuzinkowość tych miejsc, ich ukryte piękno. Na pozór brzydkie, zniszczone lokalizacje, zaczynają żyć na nowo na fotografiach. Można powiedzieć też, że miejsca te mają wiele twarzy. W pochmurny, deszczowy dzień zdają się być mroczne i ponure, momentami wręcz przerażające. W słoneczny natomiast obserwujemy często ich rozkwit, a magia kolorów działa ze zdwojoną siłą na nasze zmysły. Staram się za każdym razem pokazywać te miejsca w takim świetle, by budziły jak najwięcej emocji. Wyprawy wiele też wnoszą do mojego życia. Uwielbiam podróżować po Polsce i poznawać ją zupełnie na nowo, z całkiem innej perspektywy. Te wyjazdy w pełni mi na to pozwalają. To dzięki nim przemierzyłem naszą ojczyznę wzdłuż i wszerz, odkrywając nieznane mi dotąd jej walory. Na swojej drodze poznałem całą masę ciekawych osób i usłyszałem niejedną inspirującą historię.

Agnieszka Kwiatkowska: Czy jeździ Pan sam? Jak wygląda przygotowanie się do takiej wyprawy? Czy można ot tak wejść do opuszczonego budynku?

Addic7ed Empire: Zwykle podróżuję i eksploruję sam. Czemu? Otóż jestem typem indywidualisty. Mam swój tryb pracy i pewną rutynę. Lubię delektować się ciszą w samotności. Wychodzę z założenia, że im więcej osób, tym większy tłok i mniejsza frajda z eksploracji. Wiele osób oczywiście może się ze mną nie zgodzić, ale ja tak wybrałem. Stronię od grup i masowych wypadów. Są oczywiście od tego odstępstwa, ale bycie samemu sobie sterem, żeglarzem, okrętem odpowiada mi najbardziej. Przygotowania do wypraw traktuję bardzo poważnie. Lubię, gdy wszystko chodzi jak w szwajcarskim zegarku i idzie zgodnie z planem. Taka wielkopolska przypadłość poniekąd [śmiech]. Najpierw w głowie rodzi się jakiś pomysł, idea. Następnie, wertując książki i przemierzając odmęty Internetu, staram się wcielić w życie tę wizję. Wielu zastanawia się, skąd ja właściwie biorę informacje na temat tych miejsc. Odpowiedź jest banalna – dużo czytam, śledzę różne portale internetowe, wymieniam się informacjami ze znajomymi, także innymi eksploratorami. W tej „branży” trzeba być po prostu czujnym, mieć oczy dookoła głowy. Gdy już wiem, jakie obiekty zamierzam odwiedzić, tworzę mapy, które są mi drogowskazem podczas moich podróży. Bardzo często korzystam ze współrzędnych GPS. Jeśli chodzi natomiast o wchodzenie do tych obiektów, to jest to temat tabu – przynajmniej oficjalnie. Eksploracje to często balansowanie gdzieś na krawędzi prawa, dlatego też uważam, że nie są one dla każdego. Często obcujemy z tabliczkami „Zakaz wstępu”, „Uwaga grozi zawaleniem” itd. Większość ludzi, widząc takie napisy, odwraca się na pięcie i odchodzi, eksploratorzy zwykle reagują zupełnie odwrotnie…

opuszczone4Agnieszka Kwiatkowska: Co można znaleźć w opuszczonych domach? Jak pan myśli, czemu zostają w nich rzeczy osobiste, pamiątki?

Addic7ed Empire: Znaleźć można w nich niemal wszystko. Doskonałym przykładem jest moje ostatnie znalezisko – opuszczona wiejska chata. Budynek zbudowany z drewna i gliny, a dach wykonany ze strzechy. Eksplorując go czułem się jak podczas wizyty w skansenie. Gdy znalazłem się w środku, długo nie mogłem uwierzyć własnym oczom, ponieważ zachowało się w tym miejscu naprawdę wiele. Dawne łóżka, meble, ogrom starych zdjęć, a także zabytkowa maszyna do szycia – to tylko niektóre rzeczy, które aż prosiły się o moją uwagę i zainteresowanie. Większość z tych elementów oczywiście uwieczniłem na fotografii, by później móc dzielić się swoim odkryciem z innymi. W szczególności chodzi mi tu o osoby, które wytrwale śledzą moje poczynania na facebooku, a także pokazują je innym. Wielokrotnie zastanawiam się czemu rzeczy tak cenne, jak zdjęcia i pamiątki rodzinne, pozostają w tych miejscach. Powodów może być naprawdę wiele. Nie chcę nikogo oceniać, ale często spadkobiercy osób, które niegdyś zamieszkiwały te miejsca, zainteresowani są wyłącznie samą ziemią i przedmiotami, które mają jakąś wartość materialną, a nie historyczną czy też sentymentalną. Nie dla każdego kawałek papieru z utrwaloną na nim chwilą może coś znaczyć…




Agnieszka Kwiatkowska: Co można powiedzieć o ludziach, zamieszkujących niegdyś opuszczone domy, po śladach i rzeczach, które po sobie pozostawili?

opuszczone21Addic7ed Empire: Wiele zależy od miejsc, które eksploruję. Niektóre z nich są puste i pozbawione przedmiotów, pamiątek, a inne są nimi wypełnione po brzegi. O te drugie znacznie ciężej, z racji okolicznych złodziejaszków i złomiarzy. Stwierdzenie „puste” nie musi jednak oznaczać bycia nieatrakcyjnym, jeśli mówimy o tych miejscach. Ostatnio bardzo zainteresowały mnie stare opuszczone domostwa i chaty. Te z reguły obfitują w różnego rodzaju przedmioty, drobiazgi i osobiste pamiątki. Taki stan rzeczy jest niezwykle rzadki. W Polsce coraz trudniej o miejsce, które zaoferuje nam coś więcej niż bogate detale architektoniczne, piękną grę świateł i cieni, czy też ciekawą historię w tle. Dlatego też bardzo cenię sobie wspomniane chaty i domostwa. Przy odrobinie szczęścia znajdziemy w nich wiele przedmiotów użytku codziennego, rodzinne zdjęcia, elementy garderoby, a nawet meble. To właśnie te rzeczy mówią nam najwięcej o ludziach, którzy w tych miejscach niegdyś żyli. Wiele jesteśmy też w stanie sami wywnioskować, a resztę dopowie nam nasza intuicja, ponieważ nie zawsze mamy możliwość dotarcia do rzetelnych źródeł informacji.

Agnieszka Kwiatkowska: Ile „zapomnianych miejsc” pan zwiedził? Ma pan jakieś szczególne wspomnienie związane z jedną z podróży? Jakąś przygodę?

Addic7ed Empire: Zgubiłem się przy którejś setce (śmiech). Każdy rok niesie ze sobą nowe miejsca, nowe przygody. Każda z podróży jest dla mnie wyjątkowa. Ciężko by mi było wybrać jedno konkretne wspomnienie, bądź przygodę, ponieważ realizowane przeze mnie wyprawy są niczym kalejdoskop wrażeń. Jedno jest pewne – na nudę narzekać nie mogę.

Agnieszka Kwiatkowska: Czy pan się nie boi wchodzić do zrujnowanych budynków? Czy spotkało pana kiedykolwiek jakieś nieprzyjemne „zdarzenie? Jaki jest konieczny „ekwipunek”? Na co trzeba uważać?

opuszczone12Addic7ed Empire: Ten, kto twierdzi, że niczego się nie obawia, według mnie najzwyczajniej w świecie kłamie. Te miejsca, budynki są nieprzewidywalne. Pełne nie tylko tajemnic, ale także niebezpieczeństw kryjących się tuż za rogiem.  Samych „nieprzyjemnych zdarzeń” na szczęście nie było wiele. Najboleśniej wspominam upadek z pierwszego piętra, gdy pod moimi nogami zarwała się podłoga. Miałem dużo szczęścia, ponieważ nie wylądowałem na żadnych ostrych przedmiotach, inaczej mogłoby być naprawdę kiepsko. Skończyło się jednak na siniakach i kilkudniowym bólu pleców. Eksplorując, trzeba liczyć się z tym, że siniaków i rozmaitych stłuczeń na pewno nie zabraknie. To nie jest zabawa dla tych najdelikatniejszych. Nawiązując jednak do samego ekwipunku, to jest to kwestia bardzo elastyczna. Wystarczy dobre obuwie – głównie chodzi tu o podeszwę, która zabezpieczy stopę przed ewentualnym spotkaniem ze stłuczonym szkłem lub gwoździem, dowolna odzież – najważniejsze by była wygodna i najlepiej w ciemnej kolorystyce, latarka i zapas dobrych chęci. Tak naprawdę, nie trzeba nic więcej, przynajmniej na samym początku. Ci bardziej zaawansowani nie pogardzą na pewno solidnym plecakiem, gps’em oraz odzieżą taktyczną, militarną. Z racji, że często sypiam w terenie podczas kilkudniowych wyjazdów, to polecam zakup solidnego śpiwora. Na pewno przydatny okaże się również namiot, dobry scyzoryk i zapasowe źródło energii w postaci powerbanku. Zawsze mam przy sobie także awaryjny telefon komórkowy.

Agnieszka Kwiatkowska: Jeśli ktoś chciałby odwiedzać opuszczone miejsca, na co musi zwracać uwagę? Jakie porady mógłby dać pan początkującym eksploratorom?

opuszczone19Addic7ed Empire: Nie jestem wyrocznią, ani też mentorem w zakresie eksploracji. Mimo to uważam, że eksplorować należy „z głową”. Nikt z nas nie jest niezniszczalny, a budynki, do których wchodzimy często posiadają bardzo wątpliwy stan techniczny. Rozsądek przy poruszaniu się po nich jest bardzo wskazany. Cokolwiek bym teraz nie powiedział, to nie zatrzymam młodych i gniewnych, którym często przyświeca filmowe hasło „żyć szybko, umierać młodo”. Tutaj adrenalina, strach przeplatają się z niegasnącą żądzą odkrywania i poznawania. Eksploracje zdecydowanie nie są dla wszystkich, ale nie są również dla wybranych.

Agnieszka Kwiatkowska: Jak reagują ludzie na Pana „hobby”?

Addic7ed Empire: Reakcje są bardzo zróżnicowane – od zachwytu po nawet negację tego, co robię. Z racji, że zajmuję się eksploracją już ładnych kilka lat, to niewiele jest w stanie mnie zaskoczyć, jeśli chodzi o samych ludzi i ich podejście do mojej pasji. Z reguły spotykam się jednak z bardzo pozytywnymi reakcjami. Niektórzy mocno trzymają kciuki za to co robię, inni podziwiają, a jeszcze inni chcą wziąć udział w moich wyprawach. Dostaję sporo maili od osób, które fascynuje realizowana przeze mnie pasja, a chcą spróbować swoich sił i również eksplorować. Niekiedy proszą o jakieś wskazówki, sugestie. Swoje wsparcie oferuję każdemu, a nabytymi doświadczeniami chętnie się dzielę.

Jak podoba Wam się pasja naszego rozmówcy? Czy znacie jakieś miejsca w Płocku, które warto poddać eskploracji? Których wnętrza mogłyby być ciekawym obiektem zdjęć? Może uda nam się zainspirować pana Tomasza do odwiedzenia naszego miasta :)

Zajrzyjcie też na fanpage naszego gościa, znajdziecie tam więcej pięknych zdjęć i interesujących relacji z jego podróży.

[button link=”https://www.facebook.com/Addic7edEmpire?fref=ts” color=”default”]Addic7ed Empire[/button]

Fot.: Addic7ed Empire

REKLAMA

Inni czytali również

Kolejny

Komentarze 8

  1. Lena says:

    Tomek wydawał się fajny, ale niestety z czasem zaczął tak zadzierać nosa, że to wręcz nieprawda. Życzę powrotu na ziemię- bezbolesnego

  2. pusher says:

    Tomek jeździ sam bo zraził już do siebie całą rzeszę eksploratorów swoim egoizmem.

  3. Magda says:

    Naprawdę dałeś radę Tomku! Jak fajnie, że powstał ten wywiad, oby takich więcej:) O zdjęciach nie wspomina bo wiadomo, że są najlepsze.
    Twoja oddana i wierną fanką, Magda.

  4. Paweł says:

    Bardzo dobry wywiad, przyjemnie się czytało. Gratuluję wspaniałej pasji!

  5. Romek says:

    lipa panie

    • grzechoo says:

      dokładnie.

    • Patryk OSW says:

      Konstruktywnie i elokwentnie. Dobrze, że Tomek posiada tak liczną rzeszę fanów czyli nas. Żal was, oj żal nieroby.

      ~~
      Tomasz, czekam na kolejny wernisaż!

      Pozdro!

  6. Je Katerina z Graczyków says:

    Bardzo dobry wywiad, świetny warsztat autora. A temat ciekawy! Polecam odwiedzić Stary Browar ( jeśli jeszcze jest) :P Oby więcej takich artykułów! Brawo

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zgadzam się na warunki i ustalenia PolitykI Prywatności.

REKLAMA
  • Przejdź do REKLAMA W PŁOCKU