Czy z kulturalnej mapy Płocka zniknie galeria i stowarzyszenie „Oto Ja”? Wszystko wskazuje na to, że to bardzo prawdopodobne. Miasto, uznawane za zagłębie sztuki art brut, nie robi nic, aby ratować dzieła sztuki naiwnej, rozsławiające imię Płocka na całym świecie. Stowarzyszenie ratuje się jak może, ale perspektywy nie są optymistyczne.
Wszystko zaczęło się od ogłoszenia przez urząd miasta 31 grudnia 2013 roku, że stowarzyszenie nie dostanie ponad 200 tys. złotych, o które „Oto Ja” ubiegało się w projekcie na rozszerzenie działalności, edukację artystyczną dzieci i młodzieży. Ten projekt, który odrzucił urząd miasta, przewidywał spokojną działalność na okres przynajmniej 2 lat.
Pomysł stowarzyszenia polegał na tym, że oprócz prowadzenia galerii i patronatu nad jej zbiorami – dziełami sztuki art brut – miał powstać klub młodzieżowy, powiązany z twórczym rozwojem najmłodszych. Nie były by to pierwsze kroki stowarzyszenia na tej płaszczyźnie. W czerwcu 2013 roku w siedzibie galerii „Oto Ja” zaczął działać klub „Oto My” – jedyny klub socjoterapii artystycznej w naszym mieście. Działał do końca roku.
Zajęcia, jakie pomysłodawcy oferowali dzieciom i młodzieży, miały na celu przybliżenie sztuki szeroko pojętej w zakresie plastyki, rzeźby, fotografii oraz filmu. Dzieciaki mogły korzystać także z porad psychologa. Wszystko oczywiście było bezpłatne i dobrowolne. Materiały, z których korzystali młodzi artyści dostarczało stowarzyszenie. Klub „Oto My” był kontynuacją akcji „Podwórko”, którą Beata Jaszczak prowadziła od roku 2000 do 2008. Stowarzyszenie „Oto Ja” jest niekwestionowanym prekursorem w Płocku tak zwanej działalności streetworker (pedagog ulicy). Stąd też pomysł, aby akcję z podwórka przenieść pod dach Galerii „Oto Ja”.
Droga do tego celu nie była jednak usłana różami. Urząd miasta obiecał dotację, ale postawił twarde warunki. Konieczny był remont siedziby przy Narutowicza 2, aby straż pożarna i Sanepid dopuściły użytkowanie publiczne lokalu.
Zarząd stowarzyszenia stanął na głowie, pozyskał sponsorów, resztę dołożył ze środków własnych. Siedzibę wyremontowano, została odmalowana, powstała łazienka, przygotowane zostały meble i całe wyposażenie pracowni, z myślą o młodych artystach. Zajęcia ruszyły pełną parą… ale nie na długo, jak się przekonali uczestnicy programu. Na pół roku stowarzyszenie otrzymało dotację z wydziału zdrowia urzędu miasta.
I tu daje się zauważyć pewną niekonsekwencję w decyzjach urzędników. Siedzibę wyremontowano z wkładu własnego stowarzyszenia i sponsoringu, który pozyskiwał zarząd, pomieszczenia są w idealnym stanie. A klub istniał zaledwie sześć miesięcy, ze względu na brak urzędowej dotacji. Wszystko wskazuje na to, że siedzibę galerii, wynajmowaną od TNP, przejmie ktoś inny. Bo jeżeli zarząd stowarzyszenia nie znajdzie środków na utrzymanie lokalu, będzie musiał go opuścić. Galeria „Oto Ja” jak i klub „Oto My” zniknie z mapy Płocka.
– Będę szukała sponsorów. Fakt, że zostało nam mało czasu, liczę również na 1% podatku i pozyskiwanie sponsorów spoza miasta – powiedziała nam prezes stowarzyszenia Beata Jaszczak. – Widzi pani, jest idea, jest sława na świecie, jest cudowna i niepowtarzalna kolekcja, mamy pomysły na działalność edukacyjną i innowacyjność, a nie ma pieniędzy- kończy zasmucona.
Komentarz autora
Jak to się dzieje, że w tym samym mieście, dwie przecznice dalej, istnieje Płocka Galeria Sztuki, która dotowana jest przez urząd miasta. Zatrudnionych jest w niej kilka osób. Za bilet wstępu trzeba zapłacić od 2 do 6 złotych. Ma się dobrze, wręcz kwitnie.
A druga galeria, która w swoich zbiorach posiada zupełnie inne dzieła sztuki, jest utrzymywana przez niezależne stowarzyszenie, które działa nie dla zysku. I jest bez mrugnięcia okiem skazywana na walkę o każdą złotówkę. A dzieła sztuki, o ogromnej wartości, prawdopodobnie będą musiały zmienić właściciela i miasto.
Lena Rowicka
Konkurs
Stowarzyszenie ratuje się na różne sposoby, m.in. przez sprzedaż kalendarzy. Można je również wygrać w naszym wyjątkowym konkursie, związanym z działalnością Stowarzyszenia i Galerii „Oto Ja”.
Wystarczy odpowiedzieć na trzy proste pytania.
1. Co to jest art brut?
2. Wymień najbardziej znanych trzech twórców tej sztuki z powiatu płockiego.
3. Gdzie znajduje się siedziba Galerii „Oto Ja”?
Trzy pierwsze osoby, które w komentarzu zamieszczą poprawne odpowiedzi, wygrają kalendarz z reprodukcjami dzieł sztuki ze zbiorów Galerii „Oto Ja”. Pamiętajcie o podaniu poprawnego adresu mailowego w odpowiednim polu w trakcie wpisywania komentarza. Zapewniamy, że kalendarz jest unikatowy i niepowtarzalny. Jednak jeśli nie uda Wam się wygrać, możecie go kupić w siedzibie Galerii. Oczywiście zachęcamy :)
1.Art brut (z francuskiego: sztuka surowa, nieokrzesana), termin wprowadzony przez francuskiego artystę J. Dubuffeta na oznaczenie rysunków i obrazów tworzonych przez dzieci, przestępców i chorych psychicznie, którzy wskutek braku wykształcenia i kontaktu ze sztuką i kulturą tworzą dzieła niezależne od norm społecznych, artystycznych mód oraz konwencji.
2.Wisniewski, Rosłon, Nidzgorski
3.Płock, Pl. Narutowicza 2/26
1. Art brut (sztuka marginesu) To wszelkie formy sztuki
tworzonej nieprofesjonalnie i spontanicznie przede wszystkim przez osoby
dotknięte chorobą psychiczną (artyści chorzy psychicznie, schizofrenicy)
oraz szeroko rozumianych prymitywistów jako twórców bez wykształcenia
artystycznego, często w ogóle niewykształconych, wizjonerów z tzw.
marginesu społecznego. Twórcy art brut „czerpią” sami z siebie, z własnego wnętrza, a nie z
zapożyczonych szablonów i wzorców sztuki klasycznej czy współczesnej.
2. Krzysztof Wiśniewski, Włodzimierz Rosłon, Roman Rutkowski
3. Pl. Narutowicza 2/26
Pozdrawiam,
Kornelia
1. ART-BRUT to wszelka forma sztuki stworzonej przez osoby chore, niewykształcone, często wyklute przez społeczeństwo. Proste i naturalne wręcz zaskakujące, tak jakby oderwane od rzeczywistości.
2. Dembiński
Chęcka
Rosłon
3. Plac Nrutowicza 2/26