Do tej pory nie wiadomo kto odpowie za śmierć 19-letniego Piotra W. w Płocku. Chłopak z połamaną czaszką i krwotokiem do mózgu nie otrzymał natychmiastowej pomocy. Był wożony z miejsca na miejsce. Lekarze już na samym początku zignorowali urazy, które mogły świadczyć o poważnym stanie chłopaka. Uznano, że jest pijany, mimo, że nie przeprowadzono żadnego badania na wykrycie alkoholu w organizmie. Tematem zajęła się „Uwaga”, program stacji TVN.
Jak informowaliśmy, zmarły w Płocku Piotr W. pochodził z Łodzi. Interesował się bieganiem i jazdą na rowerze. Uczęszczał do szkoły hotelarsko-turystycznej, a w lipcu miał być stażystą na lotnisku. 20 czerwca przyjechał do dziewczyny z Płocka, którą poznał przez internet. Wieczorem postanowili pójść na schody przy ul. Rybaki. Właśnie tam zostali zaatakowani przez grupkę młodych ludzi. Potem doszło do szeregu wielu zdarzeń, które doprowadziły do śmierci chłopaka.
– Oni wbiegli i zaczęli do mnie i do Kingi lecieć z łapami. Zaczęli nas bić. Piotrek był w takim szoku, że nie wiedział, co ma robić. Zaczął z Wiktorią nas ochraniać, żeby mnie i Kingi nie dotknęli. Kinga krzyknęła, że biegniemy na dół i wzywamy policję – opowiada Dagmara, znajoma Piotra dziennikarzom stacji TVN.
Według relacji programu „Uwaga”, wystraszone dziewczyny po jakimś czasie zorientowały się, że chłopaka z Łodzi z nimi nie ma. Kiedy wróciły z policjantami na miejsce, okazało się, że ktoś już wezwał pogotowie. Piotr siedział zakrwawiony na schodach. Wtedy policjanci odwołali przyjazd karetki. Było 17 minut po północy.
– Panowie policjanci powiedzieli, że jest przytomny. Że jeśli jest u mnie, to mam go bezpiecznie zawieźć do domu. Policjant odmówił karetkę, powiedział, że nie jest potrzebna. Policjanci odeszli. Piotr nie mógł się podnieść, mówił, że kręci mu się w głowie, że chce mu się wymiotować. Stwierdziliśmy, że jego stan się pogorszył i zadzwoniliśmy drugi raz po karetkę – wspomina Dagmara.
Z relacji dziennikarzy TVN dowiadujemy się, że dziewczyna po raz drugi zadzwoniła po pogotowie. Ratownicy zostali poinformowani, że jadą do ofiary pobicia. 20-minutowe badanie nie wykazało ciężkich obrażeń. Parę godzin później chłopak trafił do szpitala w stanie krytycznym z poważnym złamaniem podstawy czaszki oraz krwawieniem do pnia mózgu.
Dziennikarze programu „Uwaga” spotkali się również z Piotrem Rykowskim z Pogotowia Ratunkowego w Płocku. Ten zapewniał ich, że badanie chłopaka w karetce odbyło się szczegółowo, łącznie z badaniem neurologicznym (ocena źrenic, głowy, odruchów). Wtedy stwierdzono tylko obrażenie w postaci krwawienia z nosa. Pacjent był wydolny krążeniowo-oddechowo, w pełnym kontakcie logiczno-słownym.
Reporterzy z programu „Uwaga” dowiedzieli się, że ratownicy medyczni, którzy jechali do chłopaka, dla pewności chcieli go przewieźć na badanie na SOR. W karetce chłopak miał odmówić jednak hospitalizacji. Jedynie prosił o wezwanie policji do sprawy pobicia. Wtedy minęło kolejne 30 minut. Policjanci zabrali Piotrka z karetki i przewieźli go na komisariat. Nie był o nic podejrzany, jednak policjanci myśleli, że jest nietrzeźwy i zatrzymali go, jak twierdzą, dla własnego bezpieczeństwa.
– Po zabraniu mężczyzny z miejsca zdarzenia, policjanci przyjechali na komendę policji, aby zabrać odpowiednią dokumentację potrzebną do badania w szpitalu. Badanie alkomatem nastąpiło później – wyjaśnia dziennikarzowi TVN Alicja Śledziona z Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu.
Z programu „Uwaga” dowiadujemy się, że zanim 19-latek mógłby trafić do wytrzeźwienia w policyjnej izbie zatrzymań, musiał być zbadany przez lekarza, który miał wystawić policji odpowiednie zaświadczenie. Po pół godzinie od przejęcia Piotra do pogotowia, policjanci przyjechali z nim na SOR. Na miejscu w szpitalu były już znajome chłopaka, które widząc w jakim jest stanie ich kolega, po raz kolejny próbowały przekonać wszystkich, że chłopak nie jest pijany, ani nie brał żadnych środków odurzających. Zostały zlekceważone.
– Ręce miał na nich, głowę spuszczoną w dół, nogi się za nim ciągnęły. On nie szedł. Jak wchodziłam na SOR krzyczałam, że nie jest pijany, że nic nie brał. Posadzili go na krzesełkach przy wejściu, zaczął się na nich pokładać. Jeden z policjantów podszedł do niego i szarpnął go, żeby wstał. Powiedział mu: jesteś w szpitalu, masz się ogarnąć. Krzyczał na niego. Siedziałyśmy obok z Kingą przerażone. Pan policjant mówił nam, że jesteśmy nieodpowiedzialnymi bachorami i gówniarami. Kazał nam wypier…ć – opowiada w programie „Uwaga” TVN Dagmara.
Reporterzy TVN dowiedzieli się, że lekarka przyjmująca chłopaka na SOR była na dyżurze od 10 godzin. Kiedy policjanci przyprowadzili Piotrka na badania, stwierdziła, że może on bezpiecznie przebywać w policyjnej izbie zatrzymań. Jej badanie ograniczyło się do krótkiego wywiadu. Już wtedy chłopak nie był w stanie podpisać dokumentów. Lekarka z SOR mimo tego wydała zgodę na zabranie go przez policję. Pobyt 19-latka na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym trwał zaledwie 20 minut.
Jerzy Pomirski, ordynator SOR w Płocku powiedział dziennikarzowi TVN, że w dokumentacji wpisane jest badanie chłopaka. Obecnie czekają na postępowanie biegłego i prokuratora. Ordynator przyznał, że gdyby Piotr W. przyjechał karetką i zespół ratowniczy stwierdziłby u pacjenta wcześniej, że ma jakieś niepokojące objawy, na pewno badanie przebiegałoby inaczej.
Po wypisie ze szpitala, 19-latek trafił na komendę. Chłopak na miejscu nie był w stanie dmuchnąć w alkomat. Nie było żadnych dowodów na to, że jest pijany, Mimo tego, został zamknięty do wytrzeźwienia. Mijały kolejne godziny, w których powinno się ratować życie chłopaka.
– W postępowaniu wyjaśniającym, nie stwierdzono nieprawidłowości w postępowaniu policjantów tamtej nocy – mówi w programie „Uwaga” Alicja Śledziona z KWP Radom.
Dziennikarze TVN dowiedzieli się, że w izbie zatrzymań stan Piotra znacznie się pogorszył. Dyżurny wtedy postanowił wezwać pogotowie, informując że z chłopakiem nie ma żadnego kontaktu. Po upływie ok. 40 minut 19-latek w stanie ciężkim został przewieziony do szpitala.
– Zrobiono mu badanie krwi. U Piotra nie stwierdzono zawartości alkoholu i środków odurzających – mówi dziennikarzowi „Uwagi” Agnieszka Wieteska, mama chłopaka.
Reporterzy TVN dowiedzieli się, że we wszczętym postępowaniu prokuratorskim badane są trzy wątki. Na chwile obecną postawiono zarzut jednemu mężczyźnie, który miał zadać cios, po którym Piotr upadł, a w konsekwencji doznał śmiertelnych obrażeń. 25-letni mężczyzna nie przyznaje się jednak do winy. W dwóch kolejnych wątkach sprawdzane są nieprawidłowości w działaniach policjantów i zaniedbań lekarza, który pozwolił na umieszczenie Piotra W. w policyjnej izbie zatrzymań.
– Mamy wątpliwości co do postępowania lekarza, bo to na niej ciąży obowiązek postawienia odpowiedniej diagnozy. Lekarz przyjęła, że chłopak prawdopodobnie jest pod wpływem alkoholu i nie pogłębiła badań. W naszej ocenie, już samo zachowanie lekarza SOR-u wskazuje, że mogła ona narazić pacjenta co najmniej na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia bądź ciężki uszczerbek na zdrowiu – mówiła dziennikarzowi TVN Iwona Śmigielska-Kowalska, Prokuratura Okręgowa w Płocku.
Cały program reporterów programu „Uwaga” stacji TVN można obejrzeć na stronie programu „Uwaga” TVN.