– Ciekawa historia – mówię. – Nie każdy, panie Pawle, ma tyle pamiątek po rodzinie. Rozejrzałam się po muzeum, pełnym najróżniejszych osobliwości. Od znaczków, przez guziki, po telefony, książki, skrzynki pocztowe, obrazy dyliżansów. Spojrzałam na małą, pożółkłą książeczkę. Pan Paweł trzymał ją w dłoni, jak największy skarb. – A co to jest? – pytam.
– Otworzyłem muzeum 6 maja, dla uczczenia rocznicy wydania pierwszego znaczka na świecie tego dnia, w Anglii, w 1840 roku. Odwiedziła mnie wówczas i później większa część pracowników poczty z Płocka i regionu. Stąd o tym mówię, bo nie byłoby tu drugiej salki, gdyby nie pracownicy poczty z Płocka i okolic. Szczególne podziękowania należą się dyrektorowi Rejonowego Urzędu Poczty w Płocku, panu Tadeuszowi Daszewskiemu. Zaraz po audycjach telewizyjnych w Teleexpresie dzwonili do mnie listonosze z różnych miejscowości. „Proszę pana, chce pan czapki, chce pan mundur, to my panu prześlemy” – mówili. W dniu otwarcia, przyszła tu do mnie starsza pani z małą, pożółkłą książeczką z 1932 roku. „To jest regulamin dla doręczycieli poczty, jedyna pamiątka po ojcu, który był doręczycielem we wsi” – wyjaśniła. Proszę spojrzeć – wskazał Mieszkowicz – tu są odręcznie wklejone strony. Staruszka obawiała się, że wszystko po jej śmierci zostanie wyrzucone. I dlatego przyniosła je do mnie. Bardzo mnie wzruszył ten podarunek – przyznaje Paweł Mieszkowicz.
Dzieci nie znają poczty
– Jak pan zdobywał wiedzę, skąd czerpał inspirację? – pytam zafascynowana. – Jest bardzo bogata literatura w postaci prasy i literatury filatelistycznej. Literatura jest tak obszerna, ponieważ polskie związki, koła filatelistyczne powstały w latach 80. XIX wieku. Zaledwie kilkadziesiąt lat po wydaniu pierwszego znaczka na świecie, powstały organizacje filatelistyczne. Cała Europa Zachodnia i wszystkie kolonie miały własne znaczki. Ze względu na różny rodzaj rysunków, przedstawiane obrazy, ludzie zaczęli to zbierać, wymieniać się i kolekcjonować. Po II wojnie światowej, w 1950 roku nastąpiło połączenie organizacji i powstał Polski Związek Filatelistów, który istnieje do dzisiaj. Każda z tych organizacji wydawała informatory i katalogi, dzisiaj cała Polska posługuje się katalogiem Fishera.
– Ponadto, skończyłem dwuletnie studium filatelistyki, można powiedzieć „dla wybranych”. Przez dwa lata najznamienitsi polscy filateliści z tytułami profesorskimi prowadzili wykłady. Otrzymałem dyplom z wynikiem bardzo dobrym – wyjaśnia.
Dostałam lupę i otwarty klaser. Musiałam dokładnie obejrzeć znaczek, przyjrzeć się mu, zwrócić uwagę na perforacje i numer. Czy dalej kolekcjonerzy posługują się lupą, czy idą z duchem czasu?
– Kiedyś trzeba było w to włożyć dużo więcej wysiłku, ale odkąd pojawił się skaner i komputer, wszystko stało się prostsze. Korzystam, oczywiście, z nowoczesnej techniki, bez tego byłoby dużo trudniej – uśmiecha się Paweł Mieszkowicz.