Niemiecka nadzieja piłki nożnej trafiła do Płocka, na co, oczywiście, wcześniej kibice już liczyli. Jednak mimo wszystko, sprowadzenie zawodnika z taką przeszłością, jak na polskie warunki, musi budzić podziw.
Thomas Dahne, bo o nim mowa, od 1 stycznia 2018 będzie zawodnikiem Wisły Płock. Bramkarz urodzony 4 stycznia 1994 roku, mierzący 193 cm wzrostu, zagra w Wiśle Płock. Chyba nigdy nie myśleliśmy, że w Płocku zobaczymy zawodnika z Niemiec, który ma tylko 23 lata.
Prestiżowy portal piłkarski Transfermart wycenia wartość tego zawodnika na kwotę 400 tysięcy euro, więc z pewnością nie jest tzw. szrotem zza granicy, a zawodnikiem, który potrafi wiele. Większość swojej kariery spędził w Austrii, gdzie wspinał się po kolejnych szczebelkach kilku klubów i ich zespołów młodzieżowych. Nagle w 2014 roku znalazł uznanie w oczach dyrektora sportowego RB Salzburg, który wprowadził wraz z trenerami Thomasa do pierwszej drużyny, by po sezonie sprzedać go za 250 tysięcy euro do RB Leipzig (choć sprzedaż to dziwne stwierdzenie, gdy mówi się o tych klubach, w których jest ten sam dyrektor sportowy, sponsor/właściciel i inne podmioty).
Kariera zawodnika aż do tego momentu toczyła się wzorowo, jednak rok oczekiwania na swoją szansę nie dał efektu i Thomas postanowił coś zmienić. Przeniósł się do HJK Helsinki, z którym jako bramkarz numer 1, zdobył Mistrzostwo i Krajowy Puchar. W meczach 2017 roku, nowy nabytek Wisły zachował aż 20 czystych kont, a media w Finlandii do tej pory bardzo ceniły Thomasa Dahne.
Również w archiwalnych artykułach mediów z Austrii i Niemiec można odnaleźć bardzo dobre opinie trenerów, którzy współpracowali z Thomasem. Wydaje się więc, że będzie to ogromna konkurencja dla Seweryna Kiełpina, a nawet można odważnie powiedzieć, że po zapoznaniu się z wieloma materiałami, Thomas powinien stać się podstawowym bramkarzem Wisły. Jest to transfer cenny i chyba na poziomie przyjścia Dominika Furmana do Wisły.
Brawa dla wszystkich osób, które miały udział przy sprowadzeniu tego gracza do Płocka. Czekamy na debiut, który pewnie nastąpi dopiero w nowym roku.
Marek Wojciechowski