Jakie dania najlepiej smakują w święta? Czy kuchnia bułgarska może rywalizować z włoską? Czym są skarydy i kto jest domowym mistrzem świątecznych pierniczków? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań w kolejnym, świątecznym wydaniu „Płockiej Kuchni”, w której rozmawiamy z Leszkiem Zasimowiczem – płocczaninem, pisarzem, autorem dwóch książek.
Pan Leszek to pisarz z zamiłowania, autor w wydawnictwie Ridero. Twórca dwóch pozycji: kryminału „Chciwość” i thrilleru „Licho”. Pozycje dostępne są w 17 księgarniach internetowych, m.in. w Empiku, a fizycznie w Książnicy Płockiej.
– Pisaniem zajmuję się w wolnym czasie, choć nie ukrywam, że to była ciekawa, autorska przygoda – mówi w rozmowie z nami Zasimowicz. – Zajmowałem się w życiu wieloma rzeczami i w Polsce, i za granicą. Obecnie jestem pełnomocnikiem ds. promocji i reklamy w radiu KRDP.
Lubię dobrze zjeść
Pasją naszego rozmówcy są również kulinaria – i to zarówno gotowanie i przygotowanie potraw, jak również, czy może przede wszystkim – ich kosztowanie. – Jak każdy lubię smacznie zjeść – śmieje się pan Leszek. – Bardzo przypadła mi do gustu kuchnia włoska. Poczynając od pizzy, spaghetti, past wszelkiego rodzaju, a na porządnej włoskiej kawie kończąc – opowiada.
Pan Leszek lubi także… kuchnię bułgarską. To wybór nieoczywisty, lecz – jak przekonuje nasz rozmówca – pyszny.
– Poznałem ją dzięki mojej żonie. Sałatka szopska czy tzw. skarydy to dla mnie naprawdę rarytasy, czyli bułgarskie owoce morza – tłumaczy.
Podniebienia naszego rozmówcy raczy także airan, a więc tradycyjny napój, który kiedyś był niedostępny w polskich sklepach. – Teraz jednak można już go normalnie kupować. Nie jest to dokładnie to, co przyrządzamy własnoręcznie, ale namiastkę tamtego smaku odczujemy i fajnie się go napić – zapewnia pisarz.
Niemniej, to nie kuchnia włoska, ani bułgarska jest ulubioną dla Leszka Zasimowicza. Absolutnym topem są tradycyjne przysmaki polskiej kuchni przyrządzane przez jego żonę. – Są gotowane w taki sposób, że zwykły rosół czy schabowy smakują najlepiej na świecie -zachwala.
Świąteczny barszcz z uszkami to świąteczny numer jeden
Przysmaki małżonki gościa „Płockiej Kuchni” smakują szczególnie w okresie świąt.
– Ja radzę sobie w kuchni jakoś, jednak w okresie świąt wolę jeść, niż gotować – mówi szczerze. – Już teraz nie mogę doczekać się wieczerzy wigilijnej. Oczywiście, to nie jedzenie jest tego wieczoru najważniejsze, ale jak już jesteśmy przy smakach, to numerem jeden jest barszcz z uszkami. Gwiazdą wieczoru zawsze jest też śledź, w każdej postaci. Córka z żoną pieką również pierniki. W tej dziedzinie rośnie mi w domu specjalistka – zachwala.
Jednak autor „Chciwości” to nie tylko naczelny, domowy degustator kulinarny, to także wprawny kucharz. – Gotuję, choć umiejętności te sprawdzam w wąskiej dziedzinie – żartuje. – Ugotuję ziemniaki, usmażę rybę czy kotleta, zrobię także dobre spaghetti, upiekę nawet mięso. Moją piętą achillesową są natomiast zupy. No nie mogę przygotować żadnej, nie mówiąc już o jakiś wypiekach – dopowiada z żalem.
Świąteczne smaki, w połączeniu z magią Świąt Bożego Narodzenia, są czymś, co pasuje każdemu – to fakt niezaprzeczalny. Co jednak z jedzeniem pomiędzy świętami?
– Sałatka szopska, przygotowywana przez moją żonę – mówi bez namysłu. – Komu smakuje sałatka grecka, powinien spróbować tej szopskiej. Ta grecka to tylko namiastka bogactwa smaku, jaki kryje ta prosta, bułgarska potrawa – zachwala.
Jestem fanem domowej kuchni
Kubki smakowe Leszka Zasimowicza raczone są wieloma smakami. Od rarytasów kuchni włoskiej, przez bułgarską, po polską. Nasz rozmówca bardzo chętnie poznaje nowe smaki. – Kosztuję nowych rzeczy, szczególnie w podróży – wyznaje pisarz. – Chyba największym, pozytywnym zaskoczeniem był dla mnie ananas zapiekany w serze, jest pyszny – przekonuje.
Tolerancja kulinarna Leszka Zasimowicza jest zatem szeroka.
– W zasadzie nie lubię tylko zupek chińskich – śmieje się. – Ogólnie jestem fanem domowej kuchni. W tygodniu, niestety, jemy tylko śniadania i kolacje. Nie mówię, że nie są one smaczne, ale po takim tygodniu pracy bardziej docenia się domowe obiady. Nic się z nimi nie równa – no chyba, że wieczerza wigilijna – dodaje.
Zresztą, także klasyka śniadań i kolacji, jakimi są kanapki, również mogą być arcydziełami. – Mam z nimi miłe skojarzenia – tłumaczy Leszek Zasimowicz. – Kanapki kojarzą mi się z dzieciństwem i babcią. Malutkie kanapeczki, na których było tyle składników, że w żadnego big mac’a tyle nie wejdzie – śmieje się. – Na pewno przyrządzenie ich wymagało zaangażowania, ale to właśnie było takie jedzenie od babcinego serca – wraca pamięcią.
Także od serca jest przepis na świąteczne śledzie, w których mistrzynią przygotowań jest żona pana Leszka. Śledzie, które przygotować mogą Państwo sami.
Śledzie w zalewie słodko-kwaśnej żony Leszka Zasimowicza
Składniki:
- 10 płatów śledziowych (1 kg),
- 1/4 szklanki octu 10 proc.,
- 1 cebula,
- 10 łyżek oleju roślinnego,
- 1 listek laurowy,
- 2 ziela angielskie,
- 1 marchewka,
- 1 papryka,
- 2 ząbki czosnku,
- 1 łyżeczka ziół prowansalskich,
- 1 łyżeczka cukru, 200 g koncentratu pomidorowego,
- 4 łyżki pikantnego ketchupu
Przygotowanie:
Śledzie wkładamy do miski i wypłukujemy z soli w zimnej wodzie. Słoną wodę odlewamy i wlewamy świeżą. Odstawiamy na około 30 minut, zmieniając w tym czasie 2-3 razy wodę. Próbujemy kawałek i, jeśli śledzie są już odpowiednio wypłukane z soli, osuszamy i kroimy na około dwucentymetrowe kawałki. Wkładamy do plastikowej lub szklanej miski i zalewamy octem.
Po wymieszaniu odstawiamy na około 30 minut pamiętając, by co jakiś czas zamieszać. Cebulę kroimy w piórka. Smażymy ją na 2 łyżkach oleju (przez ok. 5 minut – do zeszklenia) dodajemy listek laurowy i ziele angielskie. Następnie dodajemy marchewkę pokrojoną w słupki i smażymy przez około 3 minuty, ciągle mieszając. Dodajemy pokrojoną w paski paprykę, wlewamy dodatkowe 2 łyżki oleju i ponownie smażymy przez około 3 minuty.
Dodajemy zioła prowansalskie i drobno posiekany czosnek, mieszamy i smażymy przez około 2 minuty – do momentu aż warzywa zmiękną. Dodajemy cukier, ketchup, koncentrat pomidorowy. Wlewamy ocet z miski ze śledziami, mieszamy i gotujemy przez około 2 minuty. Na koniec dolewamy 6 łyżek oleju i mieszamy. Odstawiamy do wystudzenia, a następnie układamy warstwami w szklanym naczyniu na przemian ze śledziami. Wstawiamy do lodówki.
Życzymy smacznego!