Tym razem w piątkowy wieczór wyjątkowo uroczysty wernisaż w Płockiej Galerii stał się początkiem dwóch, dodajmy niezwykle prestiżowych wystaw, które mimo różnych domen ekspresji artystycznej, zawierają jednakże swój wspólny mianownik.
Otwarcie ekspozycji 21 października uświetniło uczestnictwo zarówno Jasi Reichardt – siostrzenicy Stefana Themersona, jak i prof. Andrzeja Klimowskiego – autora jednej z wystaw, a także Prezydenta Płocka – Andrzeja Nowakowskiego. Na dodatek dobry nastrój zebranych zapewnił płocki Kameralny Zespół Wokalny pod batutą Sławomira Gałczyńskiego dając krótki, acz niezwykle energetyczny i brawurowy koncert. Przejdźmy w tym miejscu do tego, co możemy już oglądać w naszej Galerii poczynając od gościa z Londynu.
Twórczość prof. Andrzeja Klimowskiego znamy doskonale, wrosła na trwałe w nasze myślenie o filmie poprzez niezwykle sugestywne plakaty z lat siedemdziesiątych. Artysta jest malarzem, grafikiem, autorem powieści graficznych, a nawet filmów animowanych i najogólniej rzecz ujmując zajmuje się projektowaniem graficznym. Na parterze i piętrze Galerii możemy obejrzeć około stu plakatów ze zbiorów kolekcjonera Piotra Dąbrowskiego oraz powieść graficzną „The secret”, niezliczone okładki książek, a nawet brytyjskie znaczki pocztowe.
Andrzej Klimowski urodził się w 1949 roku w Londynie jako potomek polskich emigrantów. Rodzice kultywowali związki ze „starym krajem”, byli zaangażowani w sprawy polskiej emigracji, ojciec profesora był oficerem AK, a już po wojnie prowadził archiwum Polski Podziemnej. Po raz pierwszy Andrzej Klimowski odwiedził i poznawał ojczyznę przodków w wieku jedenastu lat. Zaskoczył go inny niż Londynie specyficzny klimat, inna filozofia, mniej intensywne i niemal wyzute z merkantylności podejście do życia. W latach 1968-1972 studiował rzeźbę i malarstwo w londyńskiej, niezwykle renomowanej uczelni St. Martin School, by potem spróbować odtworzyć fascynacje i wspomnienia z dzieciństwa.
Artysta w latach 1973-1980 zamieszkał w Warszawie i podjął studia na ASP w pracowni plakatu prof. Henryka Tomaszewskiego – wybitnego wykładowcy, jednego z twórców i czołowych przedstawicieli tzw. polskiej szkoły plakatu. Ten znamienity pedagog tak kiedyś opisywał swą autorską metodę pracy ze studentami: „…Podaję temat, z którego student drogą analizy powinien odrzucić co zbędne, aby dojść do skrótu – znaku. (…) Przyzwyczajam ich do rezygnacji z orzeczeń, przymiotników i wszelkich pięknych, a najczęściej zbędnych ozdobników. W każdym zadaniu jest jakaś zagadka, którą muszą rozwiązać. (…) Wszystko idzie od oka. Ono musi być wykształcone, niepodległe – abstrakcyjne”.
Studia w pracowni filmu animowanego u doc. Kazimierza Urbańskiego na warszawskiej ASP były kolejnym etapem edukacji Andrzeja Klimowskiego. Po powrocie do Londynu w 1980 roku artysta rozpoczął pracę pedagogiczną wykładając projektowanie graficzne w College of Art and Design w West Surrey, a od 1984 roku słynnym i prestiżowym Royal College of Art, gdzie od 1997 roku piastuje tytuł profesora.
Jak skoncentrować „rozległy” utwór – film, operę, sztukę teatralną, a nawet powieść jedynie w dwóch wymiarach plakatu i jeszcze do tego jeszcze oddać atmosferę, intrygę, emocje, sięgnąć po nasze skojarzenia i wyobrażenia, jak zainteresować i przekonać? Zapytajcie Państwo o to Andrzeja Klimowskiego, ponieważ on właśnie jest mistrzem lapidarności wypowiedzi i niezwykle celnej metafory. Zdarza się, że jego plakaty tkwią mocniej w naszej pamięci niż dzieło, które stało się przedmiotem afisza. Własny autorski język artystycznej wypowiedzi wyróżnia i czyni niemal natychmiast rozpoznawalnymi projekty graficzne profesora.
Uwagę w pierwszym momencie niewątpliwie przykuwa ostre, punktowe światło, kontrastowe barwy, kolażowe zestawienia ludzkich postaci, portretów i przedmiotów, czasem wpisane w miejską przestrzeń. Jednakże wyróżnikiem plakatów artysty jest atmosfera – z jednej strony mroczna, niepokojąca, niosąca do końca nieuświadomione napięcie, z drugiej strony zaś przesiąknięta surrealistyczną nutą oniryzmu lub też jakiegoś koszmaru, który wciąż wraca do nas, jak natrętna melodyjka. Mnie bezwiednie przypomniał się w trakcie zwiedzania wystawy kultowy kryminał Raymonda Chandlera „Żegnaj, laleczko”.
Inną, równie kreatywną propozycją artystyczną jest powieść graficzna „The secret” – wyeksponowana na jednej ze ścian Galerii. Widz ma tu okazję skorzystać z pewnego rodzaju podpowiedzi w postaci scen graficznych szkicujących fabułę, jednakże pomiędzy poszczególnymi „kadrami” znajduje się przestrzeń dla nas, gdzie samodzielnie możemy dopisać sobie dowolną treść, posiąść własne wyobrażenie rozwoju akcji. Czyż nie jest to zatem sztuka inspirująca, uwalniająca pokłady naszej indywidualnej kreacji, z której istnienia czasem nie zdajemy sobie nawet sprawy?
Bardzo zbliżoną koncepcję estetyczną wypracowali Stefan i Franciszka Themersonowie, to właśnie im poświęcony jest coroczny, płocki festiwal, a efekty konkursu „Ulica Themersonów”, przeznaczonego dla studentów szkół plastycznych zagościły w „Galerii Kreski”. Warto w tym miejscu przypomnieć, że Stefan Themerson był płocczaninem, urodził się w kamienicy przy ulicy Grodzkiej 5. Wraz z żoną Franciszką stworzył w latach trzydziestych ubiegłego wieku szereg filmów eksperymentalnych, ale był również prozaikiem, poetą i eseistą, filozofem i kompozytorem, twórcą koncepcji poezji semantycznej. Franciszka Themerson była malarką i scenografem, uczestniczyła w projektach męża, tak dopełniając się wzajemnie budowali zręby polskiej, artystycznej awangardy.
Ich koncepcja estetyczna przewraca nasze, jakże dotąd powszechne myślenie o sztuce, wciśnięte w tradycyjne uniformy poszczególnych dziedzin i śmiało wykracza poza schematy, szuka niestandardowych, intuicyjnych poziomów artystycznej kreacji poza gorsetami i wszelkimi kanonami. Themersonowskie pojmowanie sztuki przypomina postępowanie z pozornie odległą, niedosięgłą planetą, którą w każdej chwili i bezceremonialnie, jednym ruchem ręki można zdjąć z firmamentu.
Z takim oto zadaniem zmierzyli się studenci, a jury konkursowe miało zaprawdę niełatwą pracę. Jak stwierdził krytyk sztuki, przewodniczący składu arbitrów Krzysztof Cichoń – jurorzy w swej ocenie skoncentrowali się na poszukiwaniu tzw. bestlookerów, które w koncepcji Themersonów są pracami najbardziej zapadającymi w pamięć odbiorcy.
Największe uznanie jurorów i pierwszą nagrodę konkursu zdobył kolaż Bożeny Jovičić „Wczoraj nigdy nie odejdzie”, choć do mnie szczególnie przemówił niepozorny rysunek Alicji Wieczorek „Wchodzenie po schodach według Cortázara”, ale w tak czułej materii na poziomie indywidualnego odbioru różnice zdań są z jednej strony nieuchronne, a drugiej jak najbardziej pożądane.
Na koniec nie sposób też nie wspomnieć o kilku splendorach, które w piątkowy wieczór spłynęły na naszą Galerię. Po pierwsze, jak zazwyczaj, dopisali widzowie, którzy gremialnie przybyli na otwarcie wystaw, a poza tym Prezydent Miasta Płocka Andrzej Nowakowski docenił ambitną i wszechstronną działalność tej placówki, wręczając Dyrektor PGS Alicji Wasilewskiej coroczną nagrodę dla managerów instytucji kultury.
Ponadto, według opiniotwórczego portalu KulturaOnLine.pl, nasza Galeria została zaliczona w poczet najbardziej renomowanych placówek wystawienniczych w kraju od warszawskiej Zachęty poczynając, aż po Państwową Galerię Sztuki w Sopocie.
My również możemy przyczynić się do budowania prestiżu tej jakże nam potrzebnej instytucji kultury, oddając swój głos w ogólnopolskim rankingu „Magia sztuki” na wymienionym wyżej portalu. Tak zatem wesprzyjmy naszą Płocką Galerię Sztuki, pokażmy, że doceniamy jej dotychczasowe dokonania i że nam na niej naprawdę zależy!