Wąskie gardło ul. Wyszogrodzkiej, łączące osiedle Podolszyce z Imielnicą, to nie tylko problem dla kierowców, ale i dla rowerzystów. Nasz czytelnik proponuje postawienie w tym miejscu przy chodniku barierek, które zwiększą bezpieczeństwo zarówno pieszych, jak i rowerzystów. Urząd Miasta Płocka nie popiera tego pomysłu.
Przypomnijmy – kilka dni temu Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad podpisała umowę na opracowanie koncepcji programowej rozbudowy DK62 Płock-Wyszogród wraz z uzyskaniem decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach.
Jest to pierwszy z dwóch etapów rozbudowy drogi krajowej nr 62, realizowanych w ramach tej inwestycji. GDDKiA podzieliła to zadanie na mniejsze odcinki, które są teraz rozpatrywane oddzielnie. Pierwszy z nich, tuż za granicą Płocka, według planów ma zakończyć się do 2024 roku. O terminie zakończenia odcinka w granicach Płocka trudno jeszcze mówić, bowiem dopiero został zatwierdzony Program Inwestycji, a do jego realizacji jeszcze – nomen omen – droga daleka.
Z tego powodu nasz czytelnik porusza problem, który przez co najmniej kilka lat będzie utrapieniem dla pieszych i rowerzystów.
– Temat ucichł, nic tam się nie dzieje, a jeździć rowerem tym cienkim chodniczkiem w dwie strony, bo to jedyna droga dostania się z Imielnicy na Podolszyce, aż strach przy tak blisko jeżdżących tirach – pisze płocczanin.
Jak opowiada, ostatnio wybrał się z żoną i synkiem na wycieczkę rowerową.
– Gdy te samochody i tiry jechały tak blisko chodnika, mój synek aż zszedł z roweru, bo bał się dalej jechać. To naprawdę jest strach. Przecież rowery jeżdżą w jedną i drugą stronę, niech uderzą w siebie, to leci się prosto pod koła tych samochodów. Jeśli na razie nie będzie remontu, to może ustawić chociaż barierki dla bezpieczeństwa? – proponuje nasz czytelnik.
Umowa na koncepcję trasy Płock-Wyszogród podpisana. Jakie dalsze kroki?
Urząd Miasta Płocka jednak sceptycznie podchodzi do tego pomysłu.
– Zainstalowanie barier w tym miejscu jest nieracjonalne i niepotrzebne z kilku powodów – mówi Hubert Woźniak z Referatu Informacji Miejskiej płockiego ratusza. – Po pierwsze, przed nami perspektywa rozbudowy ul. Wyszogrodzkiej, która zakłada budowę chodnika i drogi rowerowej po drugiej stronie ulicy. Po drugie – wspomniany chodnik jest stosunkowo wąski i ustawienie barier (zgodnie z przepisami pół metra od krawędzi jezdni) zawęziłoby go jeszcze – tłumaczy.
Jak podkreśla, rowerzyści w tym miejscu w ogóle nie powinni poruszać się chodnikiem, ponieważ na tym odcinku ul. Wyszogrodzkiej obowiązuje ograniczenie prędkości do 50 km na godzinę.
– Jeśli zaś zdecydują się na jazdę chodnikiem, muszą ustąpić pierwszeństwa pieszym – zaznacza Hubert Woźniak, dodając, że według statystyk wypadków, jest to miejsce bezpieczne.
Tej odpowiedzi dziwi się nasz czytelnik.
– Jeśli nie można jeździć tam rowerami, to dlaczego tą drogą codziennie przejeżdża mnóstwo rowerów? I którędy mam jechać rowerem z 6-letnim dzieckiem? Nie dość, że jedyny chodnik jest bardzo wąski, to może mamy jechać ulicą przy tych tirach? Przecież z Imielnicy nie ma innej drogi do miasta… – denerwuje się płocczanin.
No cóż, wygląda na to, że tej sprawy nie rozwiążemy, dopóki nie zostanie wykonany remont tej części ulicy Wyszogrodzkiej. Pozostaje nam trzymać kciuki za jak najszybsze rozpoczęcie tej inwestycji, a rowerzystom doradzamy, mimo wszystko, przeprowadzanie roweru na tym odcinku drogi. Będzie zdecydowanie bezpieczniej.
Nie wiem dlaczego nasi pomysłodawcy nie biorą rozwiązań stosowanych u sąsiadów. Wystarczy tylko dobre naśladownictwo a jak ktoś się wysili to i dopytać się może. Teraz to wygląda na to , że zyjemy sami na planecie
Czasem otwieramy już dawno otwarte drzwi.
Bezpieczeństwo mieszkańców jest podstawowym obowiązkiem w działaniach urzędników miasta. Czy musi ktoś zginąć , żeby znalazło się rozwiązanie, że ono jest nie ma wątpliwości .
Można wykorzystać rów po stronie południowej wzdłuż drogi układają drenaż a na powierzchni ułożyć ścieżkę rowerową i poszerzyć istniejący chodnik a na moście kładkę nad Rosicą. Byłoby to rozwiązanie docelowe ponieważ nawet jak zostanie zbudowana docelowa droga to po stronie Imielnicy i tak konieczne będzie połączenie pieszo-rowerowe z Podolszycami. Zamiast dbać o rowy to zadbajcie o bezpieczeństwo mieszkańców. Ta zadanie dla miasta i koszt niewielki w stosunku do ryzyka zagrożenia życia i zdrowia.
Najpierw myśleć i szukać rozwiązania a nie zasłaniania się jakimiś argumentami drodzy urzędnicy z Panem Prezydentem na czele.
Dobrze że zasiadł z roweru. Zadziałał instynkt samozachowawczy. Ale za parę lat idąc za przykładem tatusia będzie się pieklil żeby postawić słupki jak krowom na polu żeby się nie rozlazly.
Idiota
Dobrze że zasiadł z roweru. Zadziałał instynkt samozachowawczy. Ale za parę lat idąc za przykładem tatusia będzie się pieklil żeby postawić słupki jak krowom na polu żeby się nie rozlazly.
Wszystko OK.
To tylko wypełnianie planowanych działań z Ustaleń Rządu, baaaardzo daleko – w LUTYM – MARCU – KWIETNIU 2011 r.
Podobnie jest z Nadbrzeżem Wisły koło Morki. Straty ? POLICZONE PODCZAS BUDOWY PUŁAPEK.
Niestety, ale jazda rowerem po jezdni to igranie ze śmiercią, nie tylko w tym miejscu, ale w ogóle.
Rozumiem, że jest perspektywa przebudowy, ale zadbanie o bezpieczeństwo pieszych i rowerzystów na tą chwilę jest konieczne i pilne. Mówienie, że jest to miejsce bezpieczne, bo nie ma wypadków jest absurdem. Jak 1,5 metrowy chodnik bezpośrednio przy głównej drodze wylotowej, łączący dwa duże osiedla, na którym piesi są notorycznie ochlapywani przez pojazdy po opadach, można nazwać bezpiecznym to nie wiem. Gdy nie ma korka kierowcy notorycznie przekraczają tam prędkość, przez co idzie się w huku i jest się spychanym wiatrem wzburzonym przez samochody ciężarowe. Gdy pojawia się zator, zdarza się, że mniej uważni kierowcy uciakają przed najechaniem na chodnik.
Myślę, że nie chcemy na Wyszogrodzkiej powtórki z niedawnego wypadku na moście Poniatowskiego w Warszawie, gdzie zginęla rowerzystka, ale mamy ku temu mocne podwaliny. Wytłumaczenie, że czeka nas rychła przebudowa jest już eksploatowane od wielu lat. Starczy. Jeśli nie modernizacja istniejącego chodnika to może fotoradar lub budowa alternatywnego ciągu pieszo rowerowego Podolszyce-Imielnica/Nowe Gulczewo albo adaptacja pobocza wyłożonego tłuczniem na jezdnię dla rowerzystów, ale to pozostawiam Państwu w Ratuszu. Problem jest i przy przebudowie majaczącej gdzieś w oddali, może za 6 lub 10 lat staje się palący. Ale jeśli ktoś wpadnie na pomysł karania rowerzystów za jazdę tym chodnikiem to wybuchnę gromkim śmiechem. Najpierw konieczne by było zapewnić im bezpieczeństwo i komfort na jezdni, czyli zadbać o respektowanie 1,5 metrowego odstępu.
Zawsze można jechać grabowka tam jest ścieżka rowerowa
Można też boryszewem i wyjechać w nowym gulczewie ale chyba nie o to chodzi aby robic dodatkowe 5 km.
Nowakowski obiecał już z 5 lat temu że droga będzie tam zrobiona a w artykule jest napisane „a do jego realizacji jeszcze – nomen omen – droga daleka.”
Jak zwykle urzędnicy wiedzą lepiej i wiedzą swoje oceniając sytuację zza biurka. Nawet nie próbują rozważyć sprawy, tylko NIE.
Na Staromiejskiej samochody zajmują cały chodnik, przydałyby się słupki żeby ludzie mogli przejść, przejechać wózkiem z dzieckiem, ktoś z laską. W sobotę i niedzielę koszmar, trudno wyjść na spacer.
Barierki przy jezdni lub słupki na drodze zostaną zamontowane wtedy jak potrzebna będzie ochrona kogoś z ratusza lub dla jakiegoś polityka. Zwykły mieszkaniec musi poczekać do wypadku (oby nie!), wtedy chociaż obiecają, że się przyjrzą sprawie.
Z zazdrością czytam, że na świecie władze miast wprowadzają ograniczenia dla turystów aby ułatwić życie mieszkańców, w Rzeszowie prezydent co tydzień spotyka się z mieszkańcami, a u nas. ech…
To idealny przykład na to, że logika ludzi jest wyżej od przepisów.
Powinni jechać jezdnią (zgodnie z przepisami) na rowerach, ale ani to bezpieczne ani sensowne, gdyż tamowali by ruch aut na wąskim gardle, więc jadą zgodnie z logiką po chodniku.
Po chodniku chodzą ludzie (np. ja) i zgodnie z przepisami powinni mi ustapić pierwszeństwa, ale mi łatwiej jest zrobić krok na trawę niż im zejść, wejść i ruszać dalej.
Tylko ratusz nie widzi problemu. Przepisy to przepisy a ludzie są nie ważni.
Zastanow sie kto pracuje w Ratuszu……ludzie I zerowych kompetencjach!!!
Wystarczy odrobina wzajemnej uprzejmości.
A z dzieckiem można jeździć po chodnikach zgodnie z przepisami.