Ciekawą propozycję na atrakcję z okazji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy przygotowali organizatorzy Motociekawego Wrak Race. Tym samym rozpoczął się nowy sezon wyścigów wrak race na nowo wybudowanym torze w Bodzanowie przy ul. Czystej 1.
Jak zapowiadaliśmy, 15 stycznia od rana na torze w Bodzanowie pojawiły się samochody, biorące udział w tym nietypowym wyścigu. Ich właściciele nie szczędzili kreatywności, by przygotować je do – być może dla nich ostatniej – jazdy.
– Jest bardzo ślisko – przyznał jeden ze startujących kierowców, który wrak race interesuje się od około 3 lat. – Startujemy już 10. raz, rozpiętość tego toru jest dość duża. Pomimo, że jest krótki, zakręty są ciasne, co zwiększa trudność przejazdu. Jest gdzie poszaleć, trzeba mieć tylko czym – śmiał się pan Marcin. Jak zaczął przygodę z wrak race? – Nasz kolega z Motociekawy.pl, Adam, zaprosił nas na jeden z wyścigów, pojechaliśmy tam jako kibice. Synowie stwierdzili, że skoro mamy stary samochód, daewoo tico, to może spróbować nim wystartować. Było co prawda w pełni sprawne, ale… – zawiesił głos. – Ale już nie jest? – wtrąciliśmy. – Już dawno go nie ma – przyznał nasz rozmówca, dodając, że to pierwsze auto było najlepsze, przetrwało aż 8 zawodów zanim dokonało żywota…
Na niedzielne zawody do Bodzanowa pan Marcin wspólnie z panem Pawłem, jego pilotem, przyjechali z Płońska nissanem micrą. Jak stwierdził pilot pana Marcina, to właśnie kolega zaraził go tą pasją i teraz jeżdżą po całej Polsce, biorąc udział we wrak race.
W pierwszych przejazdach uwagę zwrócił różowy hyundai, jeżdżący bardzo dynamicznie. Czy kierowca i pilot nie bali się trudnych warunków na torze? – Nie baliśmy, choć pierwszy raz pilotowałem na wrak race – przyznał pan Kamil. – Startujemy jednak już 3. raz. Wcześniej jeździliśmy skodą – dodał nasz rozmówca, który przyjechał z Nasielska. – Jechało się ciężko, bo warunki są marne do jazdy – przyznał z kolei kierowca różowego hyundaia.
Ciężko podczas wyścigów zimą mają nawet zawodowi kierowcy, jeżdżący bardzo drogimi autami. Jak dają sobie radę kierowcy, których atutem jest głównie pasja? – Tutaj jest trochę inaczej, bo nie przejmujemy się czy nasze samochody zepsują się po drodze czy uszkodzą – wyjaśnił pan Krzysztof, na co dzień mieszkający w okolicach Nowego Dworu Mazowieckiego. – Staramy się jechać jak najszybciej i jak najbardziej efektywnie. Różnie to wychodzi, ale dzisiaj akurat się udało. Na pewno pomogło mi to, że nie jestem pierwszy raz na takich wyścigach – dodał, choć – jak się dowiedzieliśmy – tę pasję rozwija dopiero od pół roku. Zdradził nam również, że przy samochodach zmieniają jedynie wzmocnienia, żeby od razu nie rozpadły się po uderzeniu.
Przypomnijmy, że tor w Bodzanowie, który liczy 480 metrów, zorganizowany został na terenie gminnym przez klub Motociekawy.pl, czyli grupę pasjonatów motoryzacyjnych. – Chcieliśmy zrewitalizować teren, który nie był używany – tłumaczyła nam Joanna Surowiec, współorganizatorka imprezy. – Dzięki porozumieniu z Gminą Bodzanów, mogliśmy zrealizować pierwszy punkt z naszych planów. Mamy sporo pomysłów, związanych z tym terenem, które będą służyły mieszkańcom – zapewniała.
Podczas Motociekawego Wrak Race, nie zabrakło ciepłych potraw z grilla i gorącej herbaty. Przeprowadzana była również zbiórka na WOŚP, którego charakterystyczne serduszka pojawiły się nie tylko na ubraniach i twarzach widzów, ale i samych autach, biorących udział w wyścigu.