Jeszcze w ubiegłym roku ratusz zapowiadał, że projekt rozbudowy i zagospodarowania nabrzeża wiślanego ma szansę na realizację przy wsparciu środków unijnych. – Możemy na ten cel otrzymać prawie 20 mln zł – informował prezydent Andrzej Nowakowski. Teraz mamy już wizualizację, ale radni nie są przekonani o zasadności realizacji tej inwestycji.
Projekt rozbudowy nabrzeża wiślanego pozytywnie przeszedł ocenę formalną i merytoryczną, został też wpisany na podstawową listę rankingową projektów unijnych. Plany zakładają budowę portu jachtowego wraz z infrastrukturą na 218 jachtów, którego częścią jest już zrealizowane molo. Powstanie też zaplecze szkoleniowo-socjalno-techniczne nad Zalewem Sobótka. Całość ma kosztować 55 mln zł.
Jednak ten pomysł krytykowany jest zarówno przez mieszkańców, jak i radnych. – Ja rozumiem chęć zmiany stanu nabrzeża, lecz zdaje się, że mamy ważniejsze wydatki – mówił na ostatniej sesji przewodniczący Rady Miasta, Artur Jaroszewski.
Wojciech Hetkowski także nie jest entuzjastą tego pomysłu. – Zamiast budować nowe, z całą pewnością kosztowne budowle, lepiej zająć się tym co już istnieje – mówił. – Zajmijmy się plażą. Ludzie zawsze wracają do wody. Czemu? Bo tak ludzie działają i nie mam tu na myśli zasad feng shui, ale prostych nawyków ludzkich. Ponadto, spójrzmy na molo i problemy z nim związane. Ten obiekt generuje ogromne koszty, teraz sytuacja może się powtórzyć, z tym, że na większą skalę. Pamiętajmy też o kataklizmach, które ostatnimi czasy często nawiedzają nasze miasto – dodał.
Prezydent Nowakowski tłumaczył, że Płock czeka już na kontrolę jednostki unijnej. Jeśli ta okaże się pozytywna, wówczas nastąpi podpisanie umowy i przekazanie środków na realizację projektu. Prezydent zapewniał też, że zdaje sobie sprawę z potrzeb miasta. Właśnie dlatego – gdyby nie szansa na pozyskanie dofinansowania z Unii Europejskiej – temat nabrzeża w ogóle nie byłby podejmowany.
Koncepcję zabudowy nabrzeża krytykuje natomiast Jan Wyrębkowski, inżynier budownictwa, który napisał na swoim profilu facebookowym: „Brońmy miasto przed realizacją takich wycinkowych pomysłów, które odbiegają całkowicie od uwarunkowań funkcjonowania miasta i samego nabrzeża. Wizja płockiego nabrzeża zalewanego przez lata, wieki, tysiąclecia…, z portem łapiącym krę i śmieci płynące Wisłą oraz mariną otoczoną dla ochrony przed zalewaniem żelbetowym parkanem, w którym przejścia w okresie powodzi będą zasłaniane workami z piaskiem, jest nie do zaakceptowania. Realizacja tego zamierzenia to generowanie kolejnych problemów i wyrok, skazujący płockie nabrzeże na zniszczenie i pustkę przez 9 miesięcy w roku”.
A jak ma wyglądać nabrzeże wiślane po zmianach? Zobaczcie sami.
Uważam że przy planowanych pracach związanych z udrożnieniem szlaków wodnych Wisły, Odry zagospodarowanie nabrzeża w Płocku miałoby sens. Można by uniknąć kłopotów z ciągłymi zagrożeniami powodzia przy okazji wiosennych roztopów czy obfitych opadów deszczu latem lub jesienią. Wisła na tym odcinku jest zaniedbana a gromadzone przez nurt muły i piach nie były usuwane od lat. Obniżenie dna Wisły w głównym nurcie do tamy w Włocławku zmniejszyłoby zagrozenie p-powodziowe.
Pomysł jest świetny! Trzymam kciuki za jego jak najszybszą realizację. Miasto ma niepowtarzalne atuty i musimy je wyeksponować. Przy takiej marinie i odpowiedniej reklamie można przyciągnąć ludzi, pasjonatów żeglarstwa. Pozwolić jeszcze na prywatną zabudowę jakichś knajpek wzdłóż drogi i byłby komplet. Mamy niesamowite możliwości stworzenia pięknego nabrzeża i grzechem jest ich nie wykorzystać. W chwili obecnej czym mamy się promować? Obdartą morką, molem nie pasującym do betonowego „bulwaru”?
A dla mnie pomysł jest genialny, pięknie to wszystko wygląda… należałoby tylko rozważyć wszystko za i przeciw…
ZŁE ROZWIĄZANIE !!!
Jest dobrze, jak jest. Jedynie gdzieniegdzie poprawić chodniki… oraz częściej czyścić Płocką „Sobótkę”. Nie ma co ryzykować i później za przeproszeniem pluć sobie w twarz. Mi osobiście się to nie podoba. ;) Lepiej zainwestować w inne projekty w Płocku.
dokładnie. popieram
Zamknięte klubiki muszą najpierw otworzyć się na ludzi chętnych wodniactwa.