Mecz na szczycie II ligi poza nami i wraz z zespołem, jak również całym klubem i kibicami czekaliśmy na ten sukces. Zaraz po meczu poprosiliśmy Wiktora Bronowskiego, rozgrywającego drugiej drużyny Wisły, o kilka słów na temat obecnego sezonu i nie tylko.
Wiktorze, za wami najważniejszy mecz w sezonie, w rozgrywkach II ligi z Mazurem Sierpc. Co ważniejsze, wygrany i jednocześnie premiujący was awansem. Jakie wrażenia towarzyszyły przed, w trakcie i już po tym spotkaniu?
– Przed meczem spodziewaliśmy się, że będzie bardzo ciężko wygrać i się nie myliliśmy. Sierpc postawił nam bardzo ciężkie warunki i cieszymy się, że udało nam się wygrać i już w tym momencie wywalczyć awans do I ligi. Dziękuję razem z drużyną kibicom, którzy przyjechali nas dopingować.
Atmosfera niczym we własnej hali, a nawet chyba lepsza, ponieważ był doping. Czy uważasz, że to wasz sukces, czy może tylko dobrze wykonany plan?
– Uważam, że to jest nasz sukces. Każdy daje z siebie 100% na treningach, jak również w meczach i to pozwoliło nam osiągnąć nasz cel, jakim był awans do 1 ligi.
Ten sezon to dla ciebie w takim razie mnóstwo sukcesów. Złoty medal Mistrzostw Polski juniorów i teraz udany sezon w II lidze. Ponadto, spory postęp w grze – jak do tego doszło, że tak nagle stałeś się filarem Wisły II?
– Sezon uważam za bardzo udany, udało nam się osiągnąć wszystko, co mogliśmy. Trenuję ciężko, aby stawać się coraz lepszy i miło usłyszeć, że robię postępy, lecz za filar drużyny się nie uważam. Każdy wnosi coś od siebie i przez to udało nam się osiągnąć to, co mieliśmy.
Nie czujesz się filarem, ale mimo, że wasz zespół został wzmocniony kilkoma zawodnikami, np. Miłoszem Rupp i Bartoszem Starzyńskim, grasz bardzo dużo, jeśli nie najwięcej. Trenerzy ci mocno zaufali i chyba się nie pomylili. Choć Roma Chosik mocno depcze ci po piętach.
– Cieszę się, że mogę grać ze starszymi kolegami w drużynie. Przekazują mi wiele wskazówek i mogę dzięki nim szybciej się rozwijać. Dzięki „konkurencji” mam większą motywację, aby trenować i stawać się lepszy, a sportowa rywalizacja wyjdzie nam tylko na dobre.
Czy Wiktor Bronowski będzie grał w przyszłym sezonie w Płocku?
– Bardzo bym chciał, lecz to nie zależy tylko ode mnie. W niedalekiej przyszłości powinno się okazać.
Nie wybierasz się na studia do innego miasta?
– Tego jeszcze nie wiem. Najpierw trzeba dograć sezon do końca i wtedy się wszystko wyjaśni.
Powiedz kibicom z Płocka coś więcej o sobie. Czy zaczynałeś tak jak inni szczypiorniści, czy może było inaczej?
– Zaczynałem w szkole podstawowej nr 16 u trenera Tomka Popisa i to właśnie trener Popis zaszczepił we mnie piłkę ręczną. Potem moim trenerem został Olgierd Sęk i zdobyłem pierwszy medal mistrzostw Polski. Udało się wystąpić w kadrze narodowej i zyskać wiele doświadczenia, jak i pozytywnych wspomnień. Cieszę się, że właśnie mój rocznik zdobył w tym sezonie złoty medal, bo przez kilka sezonów brakowało nam bardzo mało do mistrzostwa.
Fajnie, że poruszyłeś temat Pana Tomasza. Obecnie ten trener prowadzi Jutrzenkę. Czy uważasz, że Pan Tomasz poradzi sobie z kobietami?
– Wydaje mi się, że tak. Jest to dobry trener i z tego, co pamiętam, trenował kiedyś dziewczyny z Jutrzenki. Wierzę, że dziewczyny uchronią się przed spadkiem z 1 ligi.
Jak wspominasz treningi u Tomasza Popisa?
– Było to w szkole podstawowej, więc przede wszystkim trener Tomasz musiał pokazać nam wyjątkowość tej dyscypliny, aby wybrać właśnie piłkę ręczną i w moim przypadku Trenerowi udało się to bardzo dobrze.
Czy coś szczególnego zapadło ci w pamięci z tego okresu?
– Najbardziej pamiętam treningi na małej hali w 16. Teraz szkoła posiada pełnowymiarową i nowoczesna halę, co daje większy komfort treningów, nawet dla tak młodych zawodników.
Czy Twój pierwszy trener miał jakieś wyjątkowe metody szkolenia?
– Na pewno, jak każdy trener ma swoje metody. Również atmosfera w drużynie z trenerem Popisem jest bardzo dobra, ponieważ Trener oczywiście kiedy można, potrafi pożartować, a kiedy trzeba się skupić, potrafi zmotywować.
Jak oceniasz te lata, które już za tobą w handballowych klimatach?
– Oceniam dobrze, choć nie omijały mnie kiedyś kontuzje. Piłka ręczna jest pięknym sportem i cieszę się, że trenuję właśnie piłkę ręczną, a nie jakąś inną dyscyplinę.
Czy próbowałeś swoich sił w innej dyscyplinie sportowej?
– Zanim zacząłem przygodę z piłkę ręczną, trenowałem piłkę nożną. Z perspektywy czasu cieszę się, że wybrałem piłkę ręczną.
Czyli uważasz, że w pełni spełniasz się, jako szczypiornista i to, co robisz może kiedyś być twoją pracą?
– Tak, bardzo chciałbym być zawodowym szczypiornistą, lecz to nie jest łatwa sprawa. Najpierw staram się być coraz lepszy, a co będzie za jakiś czas, nie wiadomo. Oby tylko zdrowie dopisywało, bo to jest najważniejsze.
Jaki jest twój kolejny cel sportowy i pozasportowy?
– Ogólnie, stawać się coraz lepszym zawodnikiem. Oczywiście, również pragnę być stałym reprezentantem Polski oraz zagrać w pierwszej drużynie Wisły. Mam nadzieję, że kiedyś spełnią się moje marzenia. Pozasportowe? Przede wszystkim zdać dobrze maturę i dostać się na dobre studia.
Tego wszystkiego ci życzymy i dziękujemy za poświęcony nam czas.
– Ja również dziękuję.