Urząd Miasta Płocka przesłał do nas informacje, dotyczące wycinki drzew przy ul. Chopina. Jak wyjaśnia, większość z nich i tak by nie przetrwała, a sama wycinka była dokładnie przemyślana.
Przypomnijmy – zgodnie z relacją przedstawicieli grupy Płock dla Drzew, podczas spotkania w Urzędzie Miasta Płocka wyjaśniano, iż nie jest możliwa zmiana projektu wycinki, ze względu na sposób zgłoszenia inwestycji. Zmiana miała spowodować utratę dotacji w wysokości 3 mln zł, choć przyznano, że plan zaproponowany przez społeczników, a mianowicie stworzenie ciągu pieszo-rowerowego w miejsce wycinki, byłby lepszym rozwiązaniem.
Urząd miasta: Wycinka była przemyślana
– Decyzja o wycięciu drzew po zachodniej stronie fragmentu ul. Chopina – leżącego między skrzyżowaniem z ul. Otolińską a al. Piłsudskiego – była przemyślana i niestety, konieczna – zapewnia jednak Hubert Woźniak z Referatu Informacji Miejskiej płockiego ratusza.
Wyjaśnia też, że zaplanowanie ciągu pieszo-rowerowego nie zmieniłoby sytuacji, ponieważ musi on mieć szerokość trzech metrów. Nie zmieściłby się zatem bez usunięcia drzew.
Jak tłumaczy, w ostatnich latach w Płocku powstało wiele dróg rowerowych, z których jedna biegnie od ul. Łukasiewicza, wzdłuż ul. NSZ i Chopina w kierunku osiedla Międzytorze.
– Aby połączyć ją z magistralą rowerową przy al. Piłsudskiego, musimy wykonać ostatni odcinek ścieżki rowerowej wzdłuż wspomnianego odcinka Chopina. Po zrealizowaniu tej inwestycji uzyskujemy pełny efekt – z Podolszyc można będzie dojechać na rowerze aż do kombinatu – wyjaśnia. – Przy ul. Chopina nie ma wystarczającej ilości miejsca, by pogodzić budowę drogi rowerowej z pozostawieniem drzew po zachodniej stronie. Musieliśmy podjąć decyzję o wycięciu topól, które tu rosły – dodaje.
Precyzuje także, iż wycięto ostatecznie 41 drzew (a nie, jak podawaliśmy, 50).
– Ponad 30 drzew było w złym lub średnim stanie zdrowotnym i w najbliższym czasie zostałyby zakwalifikowane do wycięcia. Pamiętajmy, że chore drzewo rosnące obok jezdni stanowi zagrożenie – może przewrócić się na pieszego czy samochód, poza tym rozprzestrzenia choroby, które je trawią – argumentuje Hubert Woźniak.
Wymienia, że po zachodnie stronie tego odcinka ul. Chopina 11 z 41 drzew było natychmiast do usunięcia ze względu na bardzo zły stan zdrowotny. 21 drzew było w stanie, zgodnie z którym za trzy, cztery lata należałoby je usunąć ze względu na pogarszający się stan zdrowotny.
– W chwili, gdy zaczęła się procedura oględzin drzew przed wydaniem przez Urząd Marszałkowski decyzji – zgody na usunięcie – drzew było 42. Zanim decyzja została sformułowana – jedno drzewo się przewróciło. Dobrze rokowało jedynie 9 drzew – zaznacza Hubert Woźniak.
Odniósł się także do zarzutu wycinki w okresie lęgowym ptaków.
– Nieprawdą jest – jak twierdzi czytelniczka PetroNews – że drzewa wzdłuż ul. Chopina zostały wycięte w okresie lęgowym i były na nich gniazda. Topole zostały usunięte w okresie, w którym wolno było to zrobić i nie było na nich gniazd – podkreśla.
Nawiązuje też do zdjęcia drzewa przesłanego przez naszą czytelniczkę (mieści się przy skrzyżowaniu ul. Chopina i Lachmana), które oklejone zostało kartą z napisem sugerującym, że jest do usunięcia.
– Jest to nieprawdziwa informacja. Drzewo to nie zostało wytypowane do usunięcia i nie będzie wycinane – zaznacza Hubert Woźniak.
Społecznicy: Drzewa można leczyć
Grzegorz Piaskowski, który uczestniczył w spotkaniu w ratuszu, nie zgadza się jednak z opinią urzędników.
– Nie znam się na niuansach projektowania infrastruktury drogowej, dlatego opieram się na informacjach urzędników obecnych na spotkaniu. To na ich podstawie oceniliśmy, że w tym miejscu można było zastosować ciąg pieszo-rowerowy, co zaskutkowałoby usunięciem części roślin znajdujących się od strony domów. Byłby to wybór mniejszego zła. To właśnie po uznaniu możliwości zastosowania tego rozwiązania, pojawiła się informacja, że w tej procedurze nie można już zgłosić tej zmiany – tłumaczy.
Jak podkreśla, zbyt często zły stan drzew jest usprawiedliwieniem wycinek, które są wykonywane z powodów inwestycyjnych.
– Postawić można jednak pytanie, dlaczego nie zastosowano środków, które są również w Polsce stosowane, w celu poprawy ich żywotności? Dlaczego ich nie leczono? Poza tym, czy miasto zatrudnia dendrologa, który potrafi ocenić stan drzewa? – pyta retorycznie Grzegorz Piaskowski.
Zaznacza też, że problemem w przypadku płockich inwestycji jest brak uwzględniania istniejących drzew w projekcie.
– Nawet leczenie drzew obecnie nic by nie dało, bo jeśli drzewo koliduje z inwestycją projektowaną bez uwzględniania drzewostanu oraz stosowania Programu Ochrony Drzew w Inwestycjach, skazane jest na ścięcie. Rzuca to nieco światła na niedawną kanonizację drzew przez prezydenta – w poczcie świętych nie brakuje męczenników, którzy swoje życie zakończyli poprzez ścięcie… – komentuje.
Dodaje również, iż nieuwzględnianie drzew na etapie projektu widać chociażby na planie w okolicach ronda.
– Są tam nowe nasadzenia, które wg wykazu brakarskiego miały też być wycięte. Droga na planie idzie równo po okręgu, a mogłaby meandrować pomiędzy drzewami, jak zrobiono to np. w Żywcu po protestach mieszkańców. Tam zmieniono projekt drogi rowerowej – argumentuje społecznik.
Podkreśla, że docenia konsekwentne myślenie o rozwoju infrastruktury rowerowej i jej realizację.
– Jestem także pełen uznania skali inwestycji, jakie miały miejsce w ostatnich latach i są planowane. Musimy jednak mieć na uwadze, że drzewa obecnie zalicza się do infrastruktury krytycznej, że w miastach pełnią one wiele ról, które są konkretnym zasobem, a Londyn nawet oszacował wartość pozytywnego oddziaływania dużych drzew w mieście – są to niebotyczne kwoty. Nieuwzględnianie tych zasobów w procesie projektowania i później realizacji jest po prostu nieodpowiedzialnym ich trwonieniem – zaznacza Grzegorz Piaskowski.
Według niego, z jednej strony zyskujemy wspaniałą inwestycję, a nie mamy świadomości jako mieszkańcy, ile tracimy.
– Duże drzewa są zasobem odnawialnym, ale musimy czekać na nie kilkadziesiąt lat. Płock, z uwagi na bliskość Orlenu oraz bardzo niską pozycję w rankingu zazielenienia średnich miast, powinien być liderem w stosowaniu rozwiązań, które na tacy podają nam nasi krajowi specjaliści – podsumowuje nasz rozmówca.