Jaką kuchnię preferuje Tomasz Kominek? Z jakim smakiem kojarzy mu się dzieciństwo i dlaczego lubi polskie owoce? Na te i wiele innych pytań odpowiadamy w kolejnej części naszego cyklu „Płocczanie od Kuchni”.
Dzisiaj o preferencje smakowe przepytujemy Tomasza Kominka – radnego osiedla Radziwie, męża i tatę, który pasję do motocykli zamienił na spełnianie się w roli społecznika. I trzeba przyznać, że ma do tego talent. Między innymi dzięki jego inicjatywom, lewobrzeżna część Płocka pięknieje – na przykład już wkrótce powstanie na Radziwiu piękny skwer z miejscem na pikniki i wypoczynek na łonie natury. Czy równie zdolny jest w kuchni?
Miłość do owoców zaszczepiła mi mama
Każdy z nas w dzieciństwie wyrobił sobie jakieś preferencje smakowe, na co najczęściej wpływ miała nasza mama lub babcie. Czy tak było również w przypadku Tomasza Kominka? – Dzieciństwo kojarzy mi się nie tylko z beztroskim czasem, kiedy „ganiałem” z kolegami za piłką, ale także z domem rodzinnym, w którym zawsze unosił się zapach domowych obiadów oraz wytworów mojej mamy – przyznaje nasz rozmówca. – To właśnie wtedy mama zaszczepiła we mnie miłość do polskiej kuchni, a w szczególności do pyszności, jakie można wytworzyć z owoców sezonowych – dodaje. Wyjaśnia to ulubione smaki radnego, którymi są – wyjątkowo jak na dotychczasowych gości Płockiej Kuchni – owoce. – To do nich mam największy sentyment, uwielbiam maliny, truskawki, wiśnie i porzeczki – wyznaje pan Tomasz i wraca wspomnieniami do czasów dzieciństwa. – Zawsze z siostrą zrywaliśmy owoce, na przemian podjadając i wrzucając do miski, którą potem pełną zanosiliśmy mamie, a ta robiła z nich ,,cuda” – opowiada.
Okazuje się, że ze wszystkich polskich owoców, radny osiedla Radziwie upodobał sobie maliny. – Najbardziej lubiłem ciasto z malinami, jeszcze ciepłe, dopiero wyjęte z piekarnika – wyznaje Tomasz Kominek. – Gorące maliny parzyły język, ale byłem tak bardzo zafascynowany smakiem i zapachem, że nawet się tym nie przejmowałem. Och, jak niewiele potrzeba człowiekowi do szczęścia! – śmieje się nasz rozmówca.
Gotuję rzadko, wolę… piec ciasto
Czy preferencje potraw z dzieciństwa przeniosły się na dorosłe życie? – Nadal zdecydowanie stawiam na polską kuchnię – przyznaje pan Tomasz. – Niestety, ze względu na brak czasu rzadko gotuję, pozostawiam to w rękach żony, której talent kulinarny śmiało mogę przyrównać do smaków i potraw przyrządzanych w dzieciństwie przez mamę. I właśnie z tego powodu w restauracjach jadam bardzo rzadko – radny mruga porozumiewawczo. Ale nie oznacza to, że do kuchni w ogóle nie zagląda w roli szefa. – W sezonie letnim, gdy mam trochę wolnego czasu, wraz z córką zrywam maliny, a potem piekę z nich ciasto – mówi pan Tomasz i od razu tłumaczy: – Tak, wiem, że może to brzmi dziwnie, mężczyzna piecze ciasto, ale proszę mi wierzyć, że dla tego smaku niejeden facet byłby w stanie się poświecić – śmieje się głośno. Po chwili poważnieje i przyznaje: – Wiadomo, że moje ciasto nie jest tak dobre, jak to z przepisu mojej mamy, ale też jest pyszne. Na pewno zasmakuje czytelnikom PetroNews, tak jak moim serdecznym znajomym, którzy je zachwalają i nazywają „ucztą dla podniebienia”. Przyznam szczerze, że wówczas dumnie wysłuchuję pochwał, oczywiście zajadając kawałek pysznego ciasta – podsumowuje Tomasz Kominek, specjalnie dla naszych czytelników podając przepis na słodki przysmak.
[tabs]
[tab title=”Ciasto z malinami Tomasza Kominka”]
Składniki na kruche ciasto:
– 2,5 szklanki mąki pszennej
– 250 g masła lub margaryny (musi być schłodzona)
– 2 łyżeczki proszku do pieczenia
– 3 łyżki cukru pudru
– 5 żółtek
Składniki na budyniową piankę:
– 7 białek
– 1 szklanka cukru
– 3 opakowania budyniu waniliowego lub śmietankowego, bez cukru (po 40 g)
– niecałe 3/4 szklanki oleju rzepakowego
Dodatkowo:
– 500 g malin
– cukier puder do oprószenia
Wykonanie:
W dużej misce wymieszać mąkę, proszek do pieczenia i cukier puder. Następnie dodać pokrojone w kostkę masło oraz żółtka, po czym zagnieść całość. Kiedy ciasto będzie idealnie gładkie, podzielić je na dwie części (w proporcjach mniej więcej 3:2) i każdą z nich osobno zawinąć w folię spożywczą. Ciasto schłodzić w zamrażarce przynajmniej kilka godzin – polecam zagnieść ciasto na dzień przed pieczeniem.
Piekarnik rozgrzać do 190 stopni. Blachę (o wymiarach 33cm x 23cm) wyłożyć papierem do pieczenia. Na jej spód zetrzeć większą część ciasta, rozłożyć równomiernie i lekko docisnąć.
Podpiec na złoty kolor około 20-30 minut. Odstawić do całkowitego wystudzenia. Ubić białka na sztywną pianę i powoli dosypywać cukier. Następnie, równie powoli i stopniowo, dodawać proszek budyniowy. Na koniec, cienką strużką wlewać olej – ciągle miksując, aż pianka będzie idealnie gładka.
Rozgrzać piekarnik do 190 stopni. Na podpieczony wcześniej, zimny spód ciasta wyłożyć budyniową piankę. Delikatnie wyrównać na całej powierzchni, po czym ułożyć na niej maliny a na koniec lekko docisnąć do pianki. Na wierzch zetrzeć pozostałą część schłodzonego ciasta.
Blachę z ciastem wstawić do nagrzanego piekarnika i piec ok. 40-50 minut, aż zarumieni się na wierzchu na złoty kolor. Po całkowitym wystudzeniu, ciasto oprószyć cukrem pudrem.[/tab]
[/tabs]
Życzymy smacznego!