To już po raz piąty przypomnieliśmy sobie cyklem festiwalowych wydarzeń kulturalnych dorobek małżeństwa awangardowych artystów – Stefana i Franciszki Themersonów.
W Płockiej Galerii Sztuki odbyła się tradycyjnie wystawa pokonkursowa, w czasie której mieliśmy okazję poznać kolejne, kreatywne rozwinięcia i transpozycje ich dorobku. W tym roku w szranki twórczych zmagań stanęło 55 autorów nadsyłając na konkurs prawie 130 prac. Część z nich – doceniona przez jury została zaprezentowana na wystawie obok ponad stu, wyróżnionych i zauważonych w latach poprzednich. Było zatem pole do porównań i całkiem interesującej retrospekcji.
Wielokrotnie przechodzimy obok miejsca, gdzie w 1910 roku urodził się i spędził najmłodsze lata Stefan Themerson – jest to kamienica przy ulicy Grodzkiej 5, opatrzona teraz pamiątkową tablicą. Ojciec artysty – Mieczysław, był lekarzem i nota bene, wieloletnim współpracownikiem innego zasłużonego płocczanina – Aleksandra Macieszy.
Po ukończeniu „Jagiellonki” Stefan Themerson podjął studia najpierw na wydziale fizyki Uniwersytetu Warszawskiego, a rok później przeniósł się na wydział architektury stołecznej politechniki. Już w 1927 roku podjął eksperymenty z filmem i fotografią; wkrótce w twórcze poszukiwania zaangażowała się Franciszka Weinles. Para w 1931 roku wzięła ślub. Kanwą awangardowej działalności Themersonów na dziesięciolecia stały się różnorakie dziedziny sztuki; Stefana pochłaniała filozofia, proza, poezja, film, kompozytorstwo, tymczasem Franciszka zajmowała się malarstwem, rysunkiem, scenografią i ilustratorstwem, tym niemniej obojga łączyły wspólne projekty i koncepcje. Jeszcze w latach trzydziestych powstało szereg filmów eksperymentalnych, z czego do naszych czasów zachował się tylko jeden – „Przygoda człowieka poczciwego”.
Czym tak na dobrą sprawę zajmowali się Themersonowie? Przełamywaniem barier, porzucaniem utartych ścieżek i reguł, udowadnianiem, że stereotyp więzi prawdziwą sztukę i zagłusza jej autentyzm, uwolnieniem umysłu spod oków uświęconego przez wieki i tradycję nienaruszalnego dotąd porządku, a zatem tym, czym zajmuje się prawdziwa awangarda.
Temu celowi służyła między innymi prowadzona przez Themersonów od 1948 roku oficyna wydawnicza Gaberbocchus Press. Ich projekty artystyczne krok po kroku przewracały nasze tradycyjne i powszechne pojmowanie sztuki. Stworzona przez Stefana Themersona koncepcja poezji semantycznej, która na stałe zapisała się w historii światowej literatury, była właśnie jednym ze sposobów powołania do życia nowego języka artystycznego wyrazu.
Sama nazwa może w wielu z nas wzbudzać nieuświadomioną awersję przed niezrozumiałością intencji autora, tymczasem poezja semantyczna w swych założeniach polegała na zastępowaniu nazw ich słownikowymi definicjami, co dynamizowało utwór, dodawało szczyptę humoru, czy też groteski, a jednocześnie pozbawiało elementów choćby niezamierzonej pompatyczności. Patent był zatem genialnie prosty; postępując według metody poezji semantycznej, na przykład słowo „nóż” stałoby się „ręcznym przyrządem do krojenia, wyposażonym w część do trzymania i część do cięcia”. Warto pewnie w tym miejscu sprawdzić „jak to działa”, najlepiej powołując się na „Wykład profesora Mmaa”:
„Bezstronny kronikarz może zanotować jedynie, że prof. Mmaa miał opinię mądrego u tych, którzy mieli opinię niegłupich u tych, którzy mieli opinię tępaków u tych, którzy mieli opinię idiotów u prof. Mmaa. Jednocześnie miał opinię fantasty u tych, którzy mieli opinię postrzelonych u tych, którzy mieli opinię dziwaków u tych, o których on sam twierdził, że są prawdziwymi naukowcami”.
Tak właśnie funkcjonował świat estetyki Themersonów, pozbawiony schematów i nieuzasadnionego zadęcia, przekraczający uznane formy i standardy, oscylujący na granicy racjonalizmu i pure nonsensu. Nie trudno się domyśleć, że przed uczestnikami piątej edycji konkursu plastycznego „Ulica Themersonów” stanęło nie łatwe i ambitne zadanie; jedni nawiązywali zatem do twórczej spuścizny, inni z kolei poszukiwali własnych rozwinięć i konwersji, tym niemniej wszyscy zdecydowali się podjąć wyzwanie nawiązania awangardowego dialogu z widzem. Autorzy najlepszych rozwiązań i najtrafniejszych plastycznych projektów przyjęli w czasie piątkowego wernisażu nagrody i wyróżnienia z rąk prezydenta Płocka Andrzeja Nowakowskiego.
Nie ulega wątpliwości, że dokonania małżeństwa Themersonów zyskały powszechne uznanie, na stałe też wpisały się w dorobek awangardy artystycznej XX wieku i były jedną z istotnych sił napędowych jej rozwoju. Tymczasem dla nas samych zwykłych śmiertelników, oprócz poczucia lokalnej dumy, mogą stać się źródłem zupełnie zaskakujących inspiracji, chociażby do znalezienia sposobu, jak przeciwstawić się wszechobecnej rutynie, tłamszącej nawet drobne radości naszego życia…
MOŻE INNI DOCZEKAJĄ LIKWIDACJI 3 MIASTA. PAŃSTWO W PAŃSTWIE.
Obrzydliwe jak lansuje się za nasze polskie pieniądze miernoty , które jak Ekipa z PP, czynią złowrogą robotę tzw ODBRĄZAWIANIA DZIEJÓW POLSKI.
Z tej antypolskiej działalności wynika , ze wszyscy nasi Władcy to debile , b. źli ludzie itd.
Przykładem Godnym? jest twórca chodzenia tyłem, budowy radyjka na kryształek itp.???
Wydają ogromne pieniądze a szczytem cynizmu jest nawet nazwanie wyspy płockiej , mającej przecież WŁASNĄ NAZWĘ…..
IDĄ W ZAPARTE I POMNIK MARSZAŁKA BĘDZIE STAŁ KOŁO KLOZETU A MIEJSCU CENTRALNYM PLACU OBROŃCÓW WARSZAWY BĘDZIE……………….
SIKAWKA Themersona , jak u Hitlera w Berlinie…..
Oryginały „twórczości” , odesłano do Izraela w Płocku ksero…..
Koniecznie swoimi feromonami musi być obłożone wszystko co polskie dla nas Polaków Duchowo ważne……………jako Rdzeń polskości.
Pamiętamy hece z co wyczyniali z senatorem o peszek . Jak wypowiadał się w tym czasie prezydent A.Nowakowski , cały skandal wykonał POPIS.
Mają własne pismo o dużym nakładzie płacone przez .UM…………….
Co zamierzacie trzymać w przejętym schronie wojennym po likwidacji szkoły?