Pewien znajomy, który od pewnego czasu interesuje się sztuką współczesną, słyszał o wystawie Rafała Olbińskiego i zapytał mnie wprost i bez ogródek, czy ją warto obejrzeć. Odparłem mu, że określenie „warto” zupełnie nie odpowiada kontekstowi sytuacji i przypomina jedzenie pomarańczy bez obrania jej ze skórki, co wydaje się zajęciem tyleż niemożliwym, co bezsensownym tak samo, jak poznawanie współczesnego malarstwa polskiego bez twórczości artysty, który na samym Parnasie sztuki od wielu lat dzierży stałą „miejscówkę”…
Jeszcze nie złapaliśmy głębszego oddechu po wrażeniach, jakie przyniosła nam wystawa prac Wojciecha Grzymały, a tu… no tak, wszystko na to wskazuje, że dalej nie pozbędziemy się kłopotów z perspiracją! Taki hit i to na samym początku roku – siostro, tlen! W piątek odbył się w Płockiej Galerii Sztuki wernisaż wystawy Rafała Olbińskiego – „Malarstwo, grafika, rysunek”, na której zgromadzono około 100 prac pochodzących z prywatnych kolekcji.
Rafał Olbiński urodził się w Kielcach w 1943 roku. Z wykształcenia jest architektem, absolwentem Politechniki Warszawskiej, którą ukończył w 1969 roku. Po studiach zajął się grafiką współpracując jako redaktor graficzny z czasopismem „Jazz Forum”. W 1981 roku artysta wyjechał do Paryża, a następnie do nowego Jorku. Wprowadzenie stanu wojennego w Polsce uniemożliwiło mu powrót do kraju. W 1985 roku został wykładowcą w nowojorskiej School of Visual Arts.
Jego obrazy są powszechnie znane i cenione na całym świecie, eksponowane w prestiżowych muzeach i galeriach w USA, Japonii, Niemczech, Szwajcarii, takich jak, Carnegie Foundation w Nowym Jorku, Republic New York Corporation, Biblioteka Kongresu, Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Toyanie, czy też Muzeum Plakatu w Wilanowie.
Rafał Olbiński tworzył także ilustracje dla największych czasopism i magazynów – Time, The New York Times, Der Spiegel, Newsweek, BusinessWeek, jednakże ma również na swym koncie dziesiątki plakatów scenicznych do amerykańskich oper – New York City Opera, Utah Opera, Pacific Opera San Francisco, Philadelphia Opera. W 2002 roku przygotował scenografię do przedstawienia „Don Giovanni” w Filadelfii.
Projekty Rafała Olbińskiego odnajdziemy również na okładkach płyt m.in. Krzysztofa Klenczona, czy też zespołu Breakout. Jego twórczość była kilkaset razy nagradzana prestiżowymi wyróżnieniami, takimi jak Prix Savigniac (Paryż,1994 r.) i złotym medalem Gloria Artis w 2006 r. W 2012 roku za osiągnięcia w pracy twórczej artysta został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Na wystawie w naszej Galerii możemy obejrzeć obrazy, litografie i rysunki malarza obejmujące czterdzieści lat jego twórczości. Dla jasności mamy tu do czynienia z malarstwem przedstawiającym. Znajdą się pewnie malkontenci doszukujący się artystycznych inspiracji w surrealizmie, oniryzmie, czy też nawet malarstwie metafizycznym, jednakże przecież wartość sztuki nie polega na ciągłym wynajdowaniu nowego prochu, tylko tkwi autentyzmie artystycznej wypowiedzi, jej lekkości, umiejętności kondensacji myśli w obrazie, a tych akurat przymiotów Olbińskiemu zupełnie nie brakuje.
Jednym z przewodnich motywów twórczości malarza jest kobieta. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że artysta jest nią zafascynowany, zarówno jej konstrukcją psychiczną, jak też zniewalającą powierzchownością, cudowną, miękką linią kształtów, traktuje ją niczym boski, piąty element. Wpatrując się w obrazy Olbińskiego dochodzimy do wniosku, iż rzeczywiście kobiety są z Wenus, a mężczyźni z Marsa, a może w ogóle pochodzimy z innych galaktyk?
Jest jeszcze coś, co mnie szczególnie urzekło; artysta doskonale oddaje tę wciąż zaskakującą – nas facetów, umiejętność kobiet do „zaginania” dla własnych potrzeb praw fizyki przejawiającą się w ruchach, gestach, pozach, a nawet w stąpaniu po ziemi, jakby zupełnie nie dotyczyła ich grawitacja. Jednakże najistotniejszy w malarstwie Olbińskiego jest pomysł, koncept, swoboda konstruowania plastycznego żartu, operowania skojarzeniami, przypisywania codziennym przedmiotom nowych kontekstów. To wszystko buduje aurę lekkości i wciąga widza w intelektualną zabawę – Król Lear z plakatu dobrze wie, jak krucha jest jego władza, bo drewniana korona może za chwilę wybić mu oczy, a ślepy Amerykanin nie zważa, co depcze swymi stopami, implementując gdzie popadnie, swój model demokracji. Oczywiście takich ukrytych zagadek, szarad jest dużo więcej, a sama wystawa jest niekwestionowaną ucztą dla naszego oka i umysłu.
Nie sposób tu nie wspomnieć o samym Rafale Olbińskim, który wziął udział w piątkowym wernisażu; dowcipnie opowiadał o swej drodze życiowej, czym ujął licznie zebraną, płocką publiczność. Czy przekazał nam swoje przesłanie? Być może takie – pozostawmy animozje, nienawiść, brud, hejt, błoto, rzeczy, które zatruwają nasze serca… Spójrzmy na świat oczyszczeni myślą, że sztuka jest kobietą…