Nad Poradnią Medycyny Sportowej – jedyną tego typu placówką medyczną w Płocku – krąży widmo zamknięcia. – Jak PZOZ planuje rozwiązać sytuację, która dotyka kilkuset, jeśli nie kilku tysięcy płockich sportowców? – pyta w interpelacji radny Arkadiusz Iwaniak. Co na to ratusz?
Jak podaje Urząd Miasta Płocka, bezpośrednim powodem, który sprowadził widmo zamknięcia placówki jest niedopełnienie zarządzenia prezesa NFZ. Zgodnie z jego zapisem, każda poradnia powinna uwzględniać przyjęcia pacjentów co najmniej trzy dni w tygodniu. Placówka na Sportowej jest czynna dwa dni w tygodniu i przyjmuje pacjentów przez dziewięć godzin, zamiast wymaganych dwunastu.
– Zamknięcie placówki to wynik decyzji Mazowieckiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ o rozwiązaniu umowy z dniem 30 kwietnia – pisze w odpowiedzi Krzysztof Izmajłowicz, wiceprezydent Płocka. – Przyczyną jest brak możliwości zatrudnienia specjalisty z wymaganymi kwalifikacjami, który chciałby pracować w godzinach wskazanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Łódzki lekarz, który został zatrudniony przez PZOZ, nie wyraził zgody na zwiększenie wymiaru godzin pracy – dodaje.
[pullquote]Przyczyną jest brak możliwości zatrudnienia specjalisty z wymaganymi kwalifikacjami, który chciałby pracować w godzinach wskazanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia – Krzysztof Izmajłowicz, wiceprezydent miasta Płocka[/pullquote]
Zgodnie z informacjami udostępnionymi przez ratusz, zarządowi spółki udało się uzyskać odroczenie od decyzji wypowiadającej umowę do 31 maja 2013 roku. Pytanie co z poradnią i z pacjentami, którzy już teraz proszeni są o przepisywanie się do innych placówek. Innej, podobnej przychodni w naszym mieście po prostu nie ma. – Proszę o wskazanie, jak spółka planuje rozwiązać ten problem, dotykający kilkuset, jeśli nie kilku tysięcy płockich sportowców – pyta Iwaniak, według którego brak takiej placówki może zatrzymać rozwój sportu w Płocku – szczególnie wśród dzieciaków.
W przypadku zawarcia porozumienia pomiędzy spółką a NFZ, świadczenia nadal byłyby wykonywane na obecnych zasadach w poradni na ulicy Sportowej. Jeśli zaś porozumienie nie zostanie uzyskane – a więc rozwiązanie umowy stanie się faktem – wówczas poradnia będzie musiała szukać zewnętrznego źródła finansowania, aby uniknąć konieczności pobierania opłat od pacjentów.
Ratusz zapewnia, że PZOZ robi wszystko co w mocy spółki, by wybrnąć z tej patowej sytuacji. – Płocki Zakład Opieki Zdrowotnej wysłał do MOW NFZ pięć pism z prośbą o odstąpienie od rozwiązania umowy, a rozmowy z lekarzem zatrudnionym w placówce prowadzone są od kilku miesięcy – zapewnia wiceprezydent Płocka. – Zarząd Płockiego Zakładu Opieki Zdrowotnej poszukuje też specjalisty, mogącego zrealizować kontrakt – dodaje. Niestety, w mieście i okolicy ciężko o lekarza, który ma uprawnienia do przyjmowania pacjentów w poradni sportowej.
Idealnym rozwiązaniem wydaje się więc wydłużenie dyżuru pracy obecnego lekarza. Sęk w tym, że NFZ nie przewiduje przyznania wyższych środków w budżecie dla poradni na zwiększenie czasu pracy. – Nawet w dotychczasowej formuje (9 godzin tygodniowo) realizowane były niewielkie nadwykonania – zdradza Krzysztof Izmajłowicz. – W dodatkowych godzinach wymuszonych przez Fundusz, lekarz musiałby albo odmawiać przyjęć ponad limit, albo przyjmować pacjentów za których NFZ nie zapłaci.
[pullquote]NFZ nie przewiduje przyznania wyższych środków w budżecie dla poradni na zwiększenie czasu pracy. (…)W dodatkowych godzinach wymuszonych przez Fundusz, lekarz musiałby albo odmawiać przyjęć ponad limit, albo przyjmować pacjentów za których NFZ nie zapłaci – Krzysztof Izmajłowicz, wiceprezydent Płocka[/pullquote]
Czy więc poszukiwanie pieniędzy i cięcia kosztów stały się powodem zamknięcia kolejnej przychodni? Ratusz odpiera te zarzuty i zapewnia, że Płocki Zakład Opieki Zdrowotnej nie planuje w najbliższym czasie ograniczenia działalności żadnej poradni.
Sytuacja z Poradnią Medycyny Sportowej powinna wyklarować się w przeciągu miesiąca. Miejmy nadzieję, że losy „wiszącej na włosku” przychodni nie będą tragiczne. W przeciwnym wypadku Płock byłby miastem, które promując się jako ośrodek sportu nie ma miejsca, gdzie ci sportowcy – szczególnie młodzi – mogliby wracać do zdrowia…