We wrześniu ubiegłego roku ratusz ogłosił konkurs na projekt zagospodarowania Placu Obrońców Warszawy, wraz ze schodami Broniewskiego. Żadna z nadesłanych prac nie zachwyciła jury, więc nie przyznali oni nagrody głównej.
Wystawa pokonkursowa została w czwartek o godz. 11 otwarta w budynku urzędu miasta. Choć nie była to oficjalna konferencja prasowa, zjawili się sędziowie oceniający prace.
Już na samym wstępie Krzysztof Kwiatkowski, przewodniczący sądu konkursowego, stwierdził to co wszyscy mogli wywnioskować z rezultatów.
– Jak państwo zauważyliście, ocena prac wskazuje raczej na to, że poziom konkursu był dość przeciętny. Żadna z prac nie uzyskała na tyle dużo punktów, aby uzyskać nagrodę. Cztery prace zostały wyróżnione, ponieważ przekroczyły 50 pkt. W każdej z prac możemy dostrzec coś ciekawego, choć żadna z nich nie spełniła oczekiwań organizatora. To znaczy, że nie przedstawiały wszystkich problemów, o jakie organizator prosił – zaczął.
Jakich problemów nie podejmowały zgłoszone projekty? Chodzi o kilka aspektów, m.in. o brak koncepcji jak plac ma docelowo wyglądać czy rozwiązania parkingu podziemnego. Zabrakło też konkretnego pomysłu na plac, który obniża się przy pomniku Broniewskiego oraz komunikacji z nadbrzeżem.
– Doceniliśmy więc pracę, która przedstawia szyb dźwigowy. Jest to bardzo ładny pomysł, ale nie w tym miejscu. Spodobało nam się podejście do rozwiązania. Podoba nam się również pomysł z tramwajem górskim. Funkcjonuje to np. na Kamiennej Górze w Gdyni – argumentował przewodniczący.
Należy podkreślić, że celem konkursu nie było przygotowanie projektu do realizacji. Chodziło jedynie o ideę zagospodarowania tego obszaru…
– Czyli to był konkurs na pomysł bez możliwości realizacji? – pytał jeden w wzburzonych płocczan, zwracając uwagę na konieczność wykonania na tym obszarze szeregu prac archeologicznych. – Nieprawda, z tego będą wynikały wytyczne realizacyjne, ale żadna z prac nie przedłożyła kompletnej oferty – bronił Krzysztof Kwiatkowski.
– W każdej pracy możemy znaleźć coś fajnego, nawet tych nienagrodzonych. Sąd akceptował, że ktoś dał konkretną ideę, ale nie nie znalazł do tego konkretnego miejsca – podsumował przewodniczący jury.