Napisała do nas czytelniczka w sprawie sali sensorycznej w Szkole Podstawowej nr 18. Według niej, z sali może korzystać jedynie kilkoro dzieci, ponieważ pozostałe czekają w kolejce. Dyrektor szkoły, Jarosław Kalaszczyński odpiera te zarzuty. – Wiemy, że jest duże zainteresowanie, ale staramy się by każde dziecko miało możliwość skorzystania z sali – zapewnia.
Sala sensoryczna w SP nr 18 to pierwszy zakończony projekt z pierwszej edycji Budżetu Obywatelskiego. Prace polegały na kompleksowym remoncie sali oraz wyposażeniu jej w urządzenia do zajęć sensorycznych. Znajdują się tam m.in. huśtawki terapeutyczne, zjeżdżalnie, kołyski i beczki pomocne w terapii dzieci. Remont pochłonął 30 tysięcy złotych. – O utworzeniu takiego miejsca marzyliśmy już w momencie uruchomienia pierwszej klasy integracyjnej. Bardzo nam takiej sali brakowało – mówił podczas otwarcia dyrektor szkoły, Jarosław Kalaszczyński.
Do naszej redakcji napisała czytelniczka, mama jednego z dzieci. Kobieta w swoim mailu zaznaczała, że sala jest wyposażona bardzo dobrze, ale korzystać mogą z niej tylko nieliczni. – Pozostałe dzieci (około 80) czekają w kolejce. Czemu? Bo nauczyciele mają za mało godzin, żeby móc przeprowadzić terapię. Dowiedziałam się, że powodem są oszczędności oświaty. Dla mnie, jako matki z dzieckiem, które cierpi na zaburzenia integracji sensorycznej, to niedorzeczne. Jest mi przykro, że syn czeka na zajęcia drugi miesiąc i mam nadzieję, że poczeka jeszcze tylko dwa, bo podobno po nowym roku pieniądze na nauczycieli się znajdą – czytamy.
Dyrektor szkoły nic nie wie o żadnej kolejce, ale przyznaje, że zainteresowanie salą jest ogromne. – Staramy się, by każde dziecko miało szansę skorzystania z sali – mówił w rozmowie z nami Jarosław Kalaszczyński. – Wiadomo, że to nie jest łatwe, tym bardziej, że pracuje tam czworo nauczycieli – dodał. Dyrektor zapewnia, że sala jest wykorzystywana w maksymalnym wymiarze. Kalaszczyński odniósł się także do kwestii oszczędności. – Zawsze przyda się więcej pieniędzy, to normalne. Rozmawialiśmy już z ratuszem o tym problemie. Zwróciliśmy się także do jednej z fundacji z prośbą o wsparcie, próbujemy też pozyskać środki od firm.
Dyrektor szkoły przyznaje, że w 2014 roku rzeczywiście z zajęciami na sali będzie łatwiej. – Tworzymy teraz przyszłoroczny budżet, w którym te potrzeby będą uwzględnione – stwierdził. – Przy tworzeniu budżetu szkoły na bieżący rok nikt nie brał pod uwagę zajęć na sali sensorycznej, ponieważ nie wiedzieliśmy jeszcze, że nasz projekt wygra w Budżecie Obywatelskim – powiedział Jarosław Kalaszczyński. – Jeśli któreś z rodziców czuje się poszkodowane ze względu na jakiekolwiek problemy, związane czy to z salą czy szkołą – niech najpierw zgłosi się do mnie. Ja postaram się ten problem rozwiązać.