W naszej akcji „Płockie recenzje” tym razem bajka dla dzieci. Pani Monika opisała swoje wrażenia po obejrzeniu „Zwierzogrodu”. Jak ocenia ten film?
Opis producenta
Zwierzogrodu nie można pomylić z żadnym innym miastem. Jest to jedyna w swoim rodzaju współczesna metropolia zamieszkiwana wyłącznie przez zwierzęta. W Zwierzogrodzie nie jest ważne, jakim stworzeniem jesteś – czy to największym z lwów, czy może malutką ryjówką. Możesz tam zostać kimkolwiek chcesz. Ale nie wszystkie marzenia spełniają się od razu…
Gdy do miasta przybywa ambitna policjantka Judy Hops, szybko przekonuje się, że jako pierwszy królik zatrudniony w miejscowej policji, nie będzie wcale miała łatwego życia. Robi więc wszystko, by udowodnić swoją wartość (i zdobyć upragniony awans). Na jej drodze pojawia się jednak gadatliwy i chytry lis, Nick Bajer. Chcąc wykazać się za wszelką cenę, Judy przyjmuje sprawę, w której musi rozwiązać pewną kryminalną zagadkę. Jej partnerem w śledztwie zostaje nie kto inny jak wygadany i szczwany Nick…
Recenzja czytelnika
Wybrałam się do kina z moim dziesięcioletnim synem na „Zwierzogród”. Generalizując – niestety, mam pewien niedosyt, po recenzjach i opiniach na forach, portalach filmowych spodziewałam się niemal arcydzieła. Co prawda nie powiem, że było źle, ale to nie jest, w moim przekonaniu, film dla dzieci poniżej 10 lat.
Dzieciaki w tym wieku nie wychwycą parodii i porównań do „Ojca chrzestnego”, czy innych crime story, nie zachwycą się prawnymi tyradami do podejrzanych, nie załapią specyficznego komizmu dialogów. Konia z rzędem dziecku, które skojarzy żart kierowany do lisa: „A ty co – kapitan Żbik?”. A co najważniejsze, nieco pompatyczne morały, notabene mądre i szlachetne, do nich nie przemówią. Pociechy, szczególnie te młodsze niż 3 klasa podstawówki, nastawione są na dość płytki humor i niezbyt wyszukaną rozrywkę.
Ja również przez cały seans śmiałam się dokładnie 3 razy, choć trzeba przyznać, że wątek z leniwcami jest mistrzowski :)
Na plus – dobrze dobrany polski dubbing i niezłe zdjęcia, szczególnie futurystycznego Zwierzogrodu, przypominające do złudzenia Dubaj.
Co do fabuły – mała bohaterka króliczka Judy (zwana później Karotką) dość szybko orientuje się, że idea komuny i równości gatunków to orwellowska fikcja. W pracy sama pada ofiarą samczego seksizmu czy nawet mobbingu. Jak cię widzą tak cię piszą – chciałoby się rzec. Od dawien dawna pokutują stereotypy, że jak jesteś np. lisem to musisz być cwaniakiem i oszustem, w myśl barejowskiego rozumowania, że „każdy pijak to złodziej”.
Wraz z ulicznym cwaniakiem, Judy podejmuje się rozwiązania kryminalnej zagadki, po rozwiązaniu której jednakże ich drogi się rozchodzą, bo bohaterka nieopatrznie wypowiada się na temat genetycznych, zamierzchłych uwarunkowań drapieżników.
Zrozumiawszy swój błąd, króliczka, niczym cesarz do Canossy, udaje się prosić o wybaczenie lisiego przyjaciela. W końcu, po ciekawych przygodach, udaje im się zdemaskować mózg całej przestępczej operacji.
Przesłanie filmu jest ciekawe – nie poddawaj się, wierz głęboko, dąż do celu, nie oceniaj książki po okładce, bądź sobą etc. Mam jednak wrażenie, że to dość głęboki, a jednocześnie abstrakcyjny przekaz dla 9-10 latka.
Wiem, że bajki Disney’a mają nieść morał i te produkcje nie tylko mają dostarczać ataków śmiechu. Porównując jednakże do takich tuzów Pixara jak „Toy Story” czy „Auta”, „Zwierzogród” pod tym względem wypada jednak niemrawo.
Synowi podobało się oczywiście jak go zapytałam i być może, patrząc okiem młodego człowieka, ten film wypada lepiej niż go opisałam powyżej, ja mogę dać jedynie ocenę co najwyżej db+.
Monika Wejbert