Polskie kino akcji. Mocne. Z doborową obsadą. Jak wypadło w oczach naszego czytelnika? Zapraszamy na kolejny odcinek Płockich recenzji.
Opis producenta
“Pitbull. Niebezpieczne kobiety” to kontynuacja znanego filmy akcji. W 2015 roku 40% funkcjonariuszy przyjętych do policji stanowiły kobiety. Wśród nich są Zuza (Joanna Kulig) i Jadźka (Anna Dereszowska). Na drodze świeżo upieczonych policjantek los szybko stawia starszych kolegów po fachu: Gebelsa (Andrzej Grabowski) i Majamiego (Piotr Stramowski). Ich doświadczenie okaże się bezcenne w starciu funkcjonariuszek ze skorumpowanymi przełożonymi, takimi jak Izabela Zych ps. Somalia (Magdalena Cielecka) oraz brutalnym, przestępczym światem mafii “paliwowej”, której macki sięgają dalej niż można sobie wyobrazić…
Recenzja czytelnika
Pitbull „Niebezpieczne kobiety”, z tego co czytam, miał najlepsze otwarcie weekendu wszechczasów. To by się chyba zgadzało, bo kupując bilet wczesnym popołudniem na godz. 21.15 miałem do wyboru kilka, niezbyt dobrych miejsc. Rzeczywistość pokazała, że sala pękała w szwach.
Osobiście uważam, że to nie był bardzo dobry film, ale oczywiście nie był też zły. Jak jednak często bywa przy sequelach, każdy kolejny jest raczej gorszy od poprzednika. W porównaniu do „Pitbull. Nowe porządki”, mamy więcej humoru (również czarnego), więcej infantylnych dialogów i scenek sytuacyjnych, mniej jest brutalnych scen. A’propos komizmu, pewnie kultową sceną stanie się spacerek „Stracha” i zachwyty nad gołębiem, jak i dywagacje nt. tego jak można nie wiedzieć kim jest Daniec. Wydaje mi się, że chyba jest też więcej wulgaryzmów, które na moim seansie zbyt mocno śmieszyły nastoletnią młodzież.
Film przerysowuje w moim przekonaniu rutynę i cwaniactwo niektórych stróżów prawa, zachowanie więźniów i klawiszy, co powoduje, że na ich głupotę, jak i znieczulicę, patrzy się z przymrużeniem oka.
Na szczęście w filmie nie brakuje odważnych tematów, takich jak: korupcja aparatu policyjno-skarbowego, patologia rodzin, pijaństwo, syndrom sztokholmski, samobójstwa , które przesądzają o tym, że nie jest to tylko czarna komedia.
Co do aktorstwa – bardzo dobra rola gangstera „Cukra” (chociaż bardzo podobny typ postaci odgrywa w „Belfrze”). Dawno niewidziana w polskich rolach sensacyjnych Alicja Bachleda-Curuś również gra dobrze. W filmie mało uwagi poświęcono bohaterom znanym z poprzedniej części, pewnie dlatego, że film nomen omen miał być o niebezpiecznych kobietach.
Fabuła rozbudowana z ciekawym zakończeniem, aczkolwiek film moim zdaniem nieco za długi. Ja mogę dać 7/10. Jedno jest pewne – film już jest sukcesem kasowym, co w polskiej kinematografii nie zdarza się zbyt często. Zapewniam jednak, że w tym roku oglądałem już parę polskich produkcji, które pozostawiły nieco lepsze wrażenie.
Michał Wejbert