Wydaje się, że obsada produkcji „Oszustki” gwarantuje dobrą zabawę. Czy tak jest rzeczywiście? Jak ocenia ten film nasza czytelniczka? Zapraszamy na „Płockie recenzje”!
Opis producenta
W brawurowej komedii, z udziałem Anne Hathaway („Interstellar”, „Praktykant”, „Diabeł ubiera się u Prady”), Rebel Wilson („Pitch Perfect”, „Druhny”) i Alexa Sharpa („Jak rozmawiać z dziewczynami na prywatkach”), młody milioner stanie się obiektem rywalizacji dwóch sprytnych oszustek, zarabiających na życie wyłudzaniem pieniędzy od zamożnych mężczyzn.
Recenzja czytelnika
“Oszustki” w reżyserii Chrisa Addisona to komedia, której premiera w Polsce przypadła na pierwszy dzień lata, czyli 21 czerwca – ponad miesiąc później, niż światowa. Ekranizacja jest remake’m filmu komediowego z 1988 roku pod tytułem “Parszywe dranie”. Jednak w swojej recenzji nie zamierzam odnosić się do tej produkcji, gdyż nie oglądałam jej, a chciałabym skupić się jedynie na “Oszustkach”, jako produkcji wydanej w 2019 roku, nie porównując jej do starszego tytułu.
Głównymi bohaterkami “Oszustek” są Penny Rust (grana przez znaną ze swoich komediowych ról Rebel Wilson), a także Josephine Chesterfield (wciela się w nią nagrodzona Oskarem Anne Hathaway), które specjalizują się w wyłudzaniu pieniędzy od bajecznie bogatych mężczyzn. Mimo, że kobiety łączy wykonywany rzekomy zawód, zasadniczo różnią się one pod względem swojej prezencji oraz osobowości.
Pochodząca z Essex Penny, profesjonalizuje się w drobnych wyłudzeniach, jest puszystą, stereotypową młodą Brytyjką – głośną oraz wulgarną. Natomiast elegancka, pełna wdzięku Josephine stosuje dopracowane oraz dobrze przemyślane metody, na których dorobiła się majątku, sięgającego kilkudziesięciu milionów dolarów. Chesterfield postanawia przygarnąć Brytyjkę pod swoje skrzydła, ucząc ją swoich taktyk, a także współpracując przy kolejnych oszustwach.
Celem obu kobiet jest wzbogacenie się kosztem zamożnych mężczyzn, wykorzystując ich uczuciowość względem kobiet w potrzebie. Jednakże pewnego dnia na swojej drodze spotykają Thomasa Westerburga (Alex Sharp) – młodego milionera odpowiedzialnego za popularną aplikację na smartphone’y, który staje się obiektem rywalizacji dwóch kobiet.
Fabuła filmu jest dość kobieca; główne bohaterki są silne oraz zdeterminowane i nie bacząc na uczucia mężczyzn, chcą osiągnąć swój zamierzony cel, czyli wzbogacić się na ich naiwności. Mimo, że Penny oraz Josephine są złymi postaciami, ze względu na wykonywaną pracę, nie wywołały u mnie negatywnych emocji. Można powiedzieć, że różnice w motywach, którymi kierują się w swoich działaniach, sprawiają, że są wartymi uwagi postaciami.
Skupiając się na innych bohaterach produkcji, według mnie oraz zgromadzonych w sali kinowej widzów, na szczególne uznanie zasługuje Albert (Nicholas Woodeson) – kamerdyner Chesterfield, nazwany przez Rust “zniewieściałym Kenem”. Jest on postacią komiczną, która swoje uszczypliwości, oczywiście nie bez powodu, kieruje głównie w stronę drugiej kobiety. Nie można również zapomnieć o sprawcy zamieszania oraz przyczyny zakładu, czyli nieporadnym programiście Thomasie, którego brak obycia w niektórych sytuacjach budzi współczucie, ale jest również jest źródłem uśmiechu na ustach widzów.
Zawarty w produkcji humor jest prosty oraz przyjemny. Trzeba przyznać, że momentami nawet dość tani, ze względu na nieliczne odniesienia do tuszy Penny, ale na szczęście przeważająca żartobliwość nie jest w jakikolwiek sposób krzywdząca. Składa się ona głównie z żartów sytuacyjnych oraz komizmu postaci, przejawiających się zazwyczaj niezdarnością bohaterów oraz ich drobnymi nieszczęściami. Potwierdzeniem moich słów może być śmiech widzów, wypełniający salę kinową podczas seansu.
Można powiedzieć, że fabuła ekranizacji była nudna oraz przewidywalnie schematyczna; mężczyzna, wyłudzenie pieniędzy, kolejny mężczyzna, kolejne wyłudzenie – nic bardziej mylnego. Zakład między dwoma kobietami rozkręca akcję filmu; oszustki zostają zmuszone do używania nowych technik naciągania, aby wzbogacić się kosztem programisty. Sam Thomas jest powodem niespodziewanych zwrotów akcji oraz nieoczekiwanego zakończenia filmu, który mnie całkowicie zaskoczył.
Podsumowując – polecam obejrzeć tę komedię, ponieważ uważam, że mimo istnienia małych niedociągnięć w fabule oraz irytujących mnie żartach, opierających się na wyglądzie innych osób, był to przyjemny film. Osobiście podobał mi się i jestem pewna, że po wydaniu filmu na płytach powrócę do niego, aby przypomnieć sobie przygody dwóch oszustek nad Riwierą Francuską.
Jeśli nie możecie zafundować sobie wakacji nad malowniczym Lazurowym Wybrzeżem, możecie przenieść się tam mentalnie, śledząc poczynania tytułowych “Oszustek” w kinie. Zarówno krytykującą, jak i zachwalającą produkcję recenzję, należy zestawić z własnymi odczuciami wobec ekranizacji. Dlatego właśnie polecam zapoznanie się z nią.
Gabriela