„Legiony” – produkcja o historii, którą powinien znać każdy Polak. Jak ocenia ją nasz czytelnik? O tym w najnowszym odcinku cyklu „Płockie recenzje”.
Opis producenta
Filmowa superprodukcja „Legiony” to porywającą opowieść o legionowym pokoleniu lat 1914-1916, które wywalczyło Polsce Niepodległość. „Legiony” to kino przygodowe w najlepszym wydaniu, zrealizowane przy użyciu najnowocześniejszych technik filmowych. Opowieść o młodych ludziach, którzy nie wahali się, by rzucić się w wir walki o odzyskanie państwowości, ale także o tych, którzy dopiero zrozumieli, że tylko w wolnej Polsce zrealizują swoje marzenia.
„Legiony” to uniwersalna historia o wchodzeniu w dorosłość w trudnych czasach, dojrzewaniu do wspólnoty. Wielka historia jest tłem dla rozgrywającej się na pierwszym planie love story, w którą uwikłani są: Józek (Sebastian Fabijański), dezerter z carskiego wojska, agentka wywiadu I Brygady – Ola (Wiktoria Wolańska) z Ligi Kobiet Pogotowia Wojennego oraz Tadek (Bartosz Gelner), jej narzeczony, członek Drużyn Strzeleckich i ułan. Obok bohaterów fikcyjnych, których historie wzorowano jednak na życiorysach prawdziwych legionistów, w filmie pojawi się wiele postaci historycznych. Wśród nich: brygadier Józef Piłsudski (Jan Frycz), porucznik Stanisław Kaszubski ps. „Król” (Mirosław Baka), rotmistrz Zbigniew Dunin-Wąsowicz (Borys Szyc), porucznik Jerzy Topór-Kisielnicki (Antoni Pawlicki) i wielu innych.
Recenzja czytelnika
W piątkowy wieczór do wyboru miałem dwie premierowe produkcje w Przedwiośniu: „Legiony” oraz „Rambo. Ostatnia krew”. Miałem chwilowy dylemat zważywszy, że cenię Sylwestra Stallone’a, a na filmach akcji z jego udziałem właściwie się wychowałem. Ostatecznie zdecydowałem się obejrzeć to drugie dzieło historyczne, poświęcone polskim legionom.
W krótkich, żołnierskich słowach powiem, że nie żałuję, a wręcz polecam. Dobre historyczne kino, nieźle nakręcone sceny batalistyczne niczym z „Potopu”, w tle romantyczna miłość i nawet pomimo, że gdzieś to już było (chyba „Pearl Harbor”?) to zważywszy na to, iż to takie polskie i nostalgiczne, przyjemnie się ogląda. Jak dla mnie, idealnie odzwierciedlona Wielka Wojna (okopy, wojna pozycyjna, kawaleria) i ten żołnierski, braterski sznyt (dobrze odegrane role męskie).
Nie brak elementów patriotycznych, ukazania losów ludzi z ziem okupowanych przez zaborców, ale mi przede wszystkim rzucił się fakt, iż to jeden z nielicznych filmów pokazujący wagę pracy kobiet w czasie I wojny. Nie dziwię się teraz, że raptem parę lat później marszałek Piłsudski swoim dekretem wprowadzał prawa wyborcze dla kobiet, czyniąc z Polski pioniera w Europie w tym zakresie.
Oceniam film na bdb- (mały minus za czas trwania filmu – idealnie, gdyby go skrócić przynajmniej o kwadrans). To film dla lubiących historię XX w. i genezę odzyskania prze Polskę niepodległości, ale ze względu na romantyczną fabułę, to również idealny film dla małżeństw oraz starszych nastolatek.
Nie będę opisywał nic więcej, bo jeszcze wymsknie mi się niechciany tzw. „spoiler”, mam jednakże nadzieję, że chociaż dla części potencjalnych widzów recenzja okaże się pomocna.
Michał
Co za głupia propaganda. Legiony to ……..mogły wywalczyć sobie repetę zupy. Sama Francja miała w latach 1914-1918 pod bronią prawie 9 milionów żołnierzy z tego poległo milion czterysta tysięcy, Niemcy podobnie, nie będę za darmo wymieniał innych państw a tu patrzta Legiony- garstka polaków pokonały wszystkich zaborców i wywalczyły. No, no tośma potengom są i basta, naprawde fstalim z kolan