Jak ocenia drugą część przygód komiksowego antybohatera nasz czytelnik? Zapraszamy na kolejne subiektywne spojrzenie na produkcję filmową w Płockich Recenzjach.
Opis producenta
Oszpecony w wyniku śmiertelnie groźnego ataku bydła podkuchenny ze stołówki zakładowej (Wade Wilson) nie cofnie się przed niczym, by spełnić największe marzenie swego życia – chce zostać wybrany najseksowniejszym barmanem miejscowej sieci barów mlecznych i udowodnić, że jeszcze się taki nie narodził, który mógłby mu nadmuchać w kakao. Walczy przy tym o odzyskanie utraconego poczucia smaku i skradzionego kondensatora strumienia, stawiając czoło wojownikom ninja, japońskim gangsterom spod znaku yakuzy i sforze agresywnych seksualnie czworonogów. Przemierzając kulę ziemską, odkrywa siłę rodziny, przyjaźni i pikantny smak przygody, a przy okazji zdobywa pożądany puchar dla Najlepszego Kochanka Świata.
Recenzja czytelnika
Deadpool 2 absurdalna powtórka?
Druga część zakręconych przygód naszego komiksowego antybohatera w reżyserii Davida Leitch’a to wielkie zaskoczenie. Ten amerykański inscenizator kierował się swoim doświadczeniem i stworzył film bardzo podobny do blockbustera, jakim był Atomic Blonde. Było krwawo, więc to mogło się spodobać. Tak pewnie myślał David.
Jednak nie wszystko poszło tak pięknie, jak sobie to twórcy wymarzyli. Uwagę warto zwrócić na scenariusz, za który odpowiedzialni byli Rhett Reese [Deadpool (2016), Life (2017)] oraz Paul Wernick I [Zombieland (2009)]. Obaj panowie pracowali przy „jedynce”, jednak w tej odsłonie popełnili jeden, ale to bardzo poważny błąd. Jak sam bohater mówił w filmie: „Scenariusz przewiduje wiele postaci, których losów i tak nie poznacie”.
Wielowątkowość tego filmu nieco zepsuła efekt. Wydaje mi się, że twórcy chcieli na siłę wpleść w losy Deadpool’a całą gromadę bohaterów, aby i tak ich wykończyć. Kolejną teorią może być chęć jak największego wykorzystania humoru Wade Wilsona. Wydawać się może, że główny bohater jedzie w jakieś miejsce, kręci się tam bez celu, aby potem opowiedzieć kolejny sprośny żart. Moim zdaniem to zbyt naciągane.
Prócz tych potknięć w scenariuszu, twórcy odrobili pracę domową i nie próbowali zmieniać czegoś, co jest dobre. Genialna była gra aktorska tytułowego Deadpool’a, w którego rolę wcielił się znany szerszej publiczności Ryan Reynolds. Chyba nie muszę przypominać widzom, że ten aktor daje z siebie wszystko. Genialnie opowiada żarty sytuacyjne i potrafi także dokopać swoim wrogom. Czy istnieje lepsze połączenie?
Pochwalić trzeba także również znanego i uwielbianego aktora, jakim jest Karan Soni I (Dopinder). Ten strachliwy indyjski taksówkarz ociera się o śmierć, wożąc po mieście swojego mentora Deadpool’a. Przebłyski talentu wystąpiły także u młodej aktorki Zazie Beetz (w filmie Domino). Barwny charakter, jaki miała szansę odegrać w filmie, został moim zdaniem nieco zaprzepaszczony. Mogła pojawiać się częściej i odegrać jeszcze większą rolę.
Muzyka w filmie była dobra. Soundtrack zawierał wszystkim znane kawałki: „Take On Me” (MTV Unplugged – Summer Solstice) – a-ha; „Tomorrow” – Alicia Morton; “Bangarang” (feat. Sirah) – Skrillex. Nie mam co do tego zastrzeżeń, ale zawsze mogło być lepiej.
Podsumowując. Deadpool 2 to przede wszystkim film akcji z bardzo dużą dawką humoru, często bardzo sprośnego. Świetnie dobrana obsada i całkiem wciągająca fabuła. Muzyka domykająca cały film idealnie zespala się z całością. Jedyny mankament to ta wielowątkowość, której czasami nie doprowadzono do rozwiązania. Mocne 8/10.
Polecam, Damian.