Piotr Dyśkiewicz ponad tydzień pełni funkcję zastępcy prezydenta Płocka. Jak odnajduje się w nowym miejscu, jakie ma spostrzeżenia i czego życzy swojemu następcy w starostwie powiatowym?
Z nowym wiceprezydentem ds. komunalnych spotykamy się w jego gabinecie w Urzędzie Miasta Płocka. Pokój urządzony prosto, bez zbędnych ozdób.
Czuje się Pan tu już jak u siebie?
– Czuję się tu coraz lepiej, myślę, że z czasem będę czuł się faktycznie jak u siebie – uśmiecha się Piotr Dyśkiewicz.
Zdążył zapoznać się Pan ze swoją strukturą i współpracownikami?
– Można powiedzieć, że jestem w trakcie. Jeśli chodzi o strukturę, to oczywiście zapoznałem się z nią, a jeżeli chodzi o taki szerszy zakres realizacji zadań przez poszczególne komórki, zapoznaję się z tym właśnie teraz. Tych zadań jest sporo, poprosiłem poszczególne komórki o przekazanie mi informacji na temat spraw bieżących i najbliższych planów i analizuję te dane.
Która z przedstawionych przez komórki organizacyjne spraw jest obecnie najpilniejsza do realizacji?
– Najpilniejszą sprawą jest doprowadzenie do porozumienia z działkowcami płockimi, którzy nie zgadzają się z nowymi stawkami za wywóz odpadów, narzuconymi nowelizacją ustawy. Uważają, że są podwójnie obarczeni tymi opłatami i że jest to dla nich krzywdzące. Miałem okazję rozmawiać z nimi na Mazowieckich Dniach Działkowca, mogłem usłyszeć ich argumenty i myślę, że są na tyle ważne, że trzeba je uwzględnić, być może w poprawce do uchwały.
Ta ustawa wprowadziła chyba wiele problemów na terenie Płocka?
– Tak jak wspominałem, jestem w trakcie poznawania wszystkich szczegółów. Myślę, że wkrótce będę mógł się do tego odnieść oraz ewentualnie podjąć pewne decyzje w tej sprawie.
Czy w zakresie działania spółek, które pozostały w Pana pionie, występują jakieś problemy, które wymagają Pana reakcji?
– To właściwie też jeszcze przede mną, w przyszłym tygodniu będę odbywał spotkania z zarządami poszczególnych spółek. Natomiast sprawy bieżące, oczywiście, realizuję na bieżąco. Z danych, które do tej pory uzyskałem wynika, że wyniki finansowe spółek będących pod moim nadzorem merytorycznym bronią się. Mamy Komunikację Miejską, która w ostatnim czasie poczyniła bardzo dużo w zakresie poprawy jakości przejazdu, pilnowania czasu przyjazdu i odjazdów czy wiat przystankowych. Jeśli chodzi o ZUOK, to rzeczywiście jest to spółka, przed którą stoją duże wyzwania, ale sprawność prezesa tej spółki pozwala nam patrzeć optymistycznie w przyszłość. MTBS jest dość prężnie działającą spółką, realizuje zadania przy współpracy z Bankiem Gospodarstwa Krajowego. Mamy jeszcze MZGM, która jak na razie jest dla mnie najmniej znaną spółką. Po rozmowie z zarządem będę miał na pewno większą wiedzę, aczkolwiek wygląda na to, że obecnie nie ma w tej spółce strat. Chcemy też sprawdzić możliwość pozyskania środków z RPO i ewentualnej realizacji projektów, dotyczących odnawialnych źródeł energii, w tym fotowoltaiki. Być może stworzy to nam pole do inwestycji, które wygenerują realne oszczędności w spółkach miejskich.
Miał Pan okazję zorientować się, jak przebiega realizacja programu „Stop tirom”? Rozmawiał Pan już na ten temat z Pełnomocnikiem ds. inwestycji drogowych?
– Tak, odbyliśmy wstępnie rozmowę na ten temat z panem Jackiem Ambroziakiem, który przygotował koncepcję realizacji tego projektu. Trzeba pamiętać, że akcja „Stop tirom” była pomysłem w ramach Budżetu Obywatelskiego, nie zawierała szczegółowych analiz i sposobów realizacji. Przedstawiona koncepcja była konsultowana z przewoźnikami i komendą policji, wydaje się że jest to najbardziej racjonalny sposób na wdrożenie tego projektu. Na pewno będzie prowadzony monitoring z jego realizacji.
Jak współpracuje się Panu z prezydentem Płocka i wiceprezydentami?
– To dopiero początek, ale mam nadzieję, że ta współpraca będzie się układała bardzo pozytywnie. Mam to szczęście, że większość z osób pracujących tutaj spotkałem już na swojej drodze zawodowej. Pana prezydenta miałem okazję poznać jeszcze gdy pełnił funkcję posła, również panów wiceprezydentów poznałem już wcześniej, nie są więc to dla mnie zupełnie nowe osoby. Wierzę, że nasze działania będą się zazębiać i współpraca ułoży się pozytywnie.
Na co musi zwrócić uwagę Pana następca w starostwie powiatowym i czego mu Pan życzy?
– To zabrzmi pewnie trochę nieskromnie, ale wydaje mi się, że wiele spraw podczas pełnienia przeze mnie funkcji sekretarza powiatu zostało uregulowanych, chociażby kwestia regulaminu organizacyjnego, co było dużym przedsięwzięciem – wówczas musieliśmy uzyskiwać akceptację przez radę powiatu, co wymagało przygotowania rozbudowanej koncepcji, uzasadnienia wobec radnych. Obecnie jest to już prostsze, ponieważ zmiany w regulaminie zatwierdza tylko zarząd. Myślę, że każdy kto pojawi się na tym stanowisku, powinien przyjąć postawę zdroworozsądkową i wtedy będzie mu na pewno łatwiej. A czego mu życzę? Na pewno jak najmniej stresu i samych sukcesów.