REKLAMA

REKLAMA

Okiem Robaka – Mieszkania są, ale dla kogo?!

REKLAMA

[dropcap]O[/dropcap]dpowiedź jest prosta i brutalna – dla młodych, ale „yuppies” z Warszawy i innych dużych aglomeracji.

Przeczytajrównież

„Mieszkanie dla Młodych” ma wspierać tylko zakup mieszkania na rynku pierwotnym, nie dofinansowuje natomiast zakupu mieszkań i domów na rynku wtórnym, czy też budowy domu. To oznacza, że projekt funduje trzy podstawowe ograniczenia, zawężające liczbę potencjalnych beneficjentów:

Reklama. Przewiń aby czytać dalej.

[list style=”check”]
[li]mieszkanie i tylko mieszkanie, może być zakupione na rynku pierwotnym jedynie od dewelopera,[/li]
[li]beneficjenci muszą mieć zdolność finansową do zaciągnięcia kredytu hipotecznego,[/li]
[li]dofinansowanie będzie dotyczyć relatywnie najdroższych nieruchomości na rynku.[/li]
[/list]

Podróżujecie Państwo po naszym regionie. Czy spotkaliście się z deweloperskimi mieszkaniami na sprzedaż, tak od ręki w Rogozinie, Dobrzykowie, Sikorzu, a nawet Gąbinie czy Gostyninie? No właśnie, jest to kolejne ograniczenie – deweloperzy, szukając w miarę pewnego, szerokiego rynku zbytu, nie lokują swych inwestycji we wsiach i miasteczkach.

Oczywiście, poprzedni program „Rodzina na Swoim” dopuszczał wielowariantowe formy finansowania pozyskiwania nieruchomości, a co jeszcze ważniejsze, był bardziej korzystny pod względem wysokości udzielonej pomocy. Sama pobieżna analiza kredytów, udzielonych w tym systemie wskazuje, czego oczekują młodzi Polacy: 100 tysięcy kredytów przyznano na zakup mieszkań na rynku wtórnym, 47 tysięcy na nowe mieszkania oraz 33 tysiące na budowę domów.

Powstaje więc pytanie: dlaczego zrezygnowano z rozwiązań, które tak dobrze spełniały swą rolę? Czy zawierały jakieś wady, nie do usunięcia poprzez zwykłą nowelizację? Niewątpliwie tak – zostały stworzone przez rząd PiS, tym samym nowelizacja nic by tu nie pomogła, dalej byłyby sukcesem politycznych poprzedników obecnej władzy.

Czy ktokolwiek w takim razie tak naprawdę troszczy się o polskie rodziny? Fakty są takie, że polityka prorodzinna to tylko pozór, który bezkarnie można wpisać do przedwyborczego programu.




Konkludując, nowy program „Mieszkanie dla Młodych” de facto powinien się nazywać „FdD”, czyli „Fundusz dla deweloperów”. A dlaczegóż to rząd tak jednoznacznie umizguje się do tej branży, wkładając do jej kieszeni całość przeznaczonych środków? Wbrew pozorom, wcale nie trzeba się tutaj dopatrywać jakichś tajemnych śladów „kolesiostwa” czy też korupcji. Władza chętnie czyta słupki, a z nich wynika, że budowa nowych mieszkań systematycznie zalicza kolejne minima. Według danych GUS, ilość oddanych mieszkań w sierpniu br. spadła w ujęciu do sierpnia 2012 r. o ponad 18%.

Co wpłynęło na pogarszające się wciąż wyniki „deweloperki”? Niewątpliwie kryzys gospodarczy, ale również kolejna, nie do końca przemyślana reforma, na podstawie której obecnie buduje się (przynajmniej w teorii) mieszkania na sprzedaż. Po kilku aferach z nieuczciwymi inwestorami w roli głównej, władza znów zadbała o swój wizerunek, traktując wszystkich bez wyjątku deweloperów nie jak poważnych przedsiębiorców, ale jak kułaków, bogacących się na ludzkiej krwawicy. Już sama nazwa – „Ustawa o ochronie praw nabywców mieszkań deweloperskich” wskazuje, kto według obecnie obowiązujących przepisów jest stroną dominującą. Oprócz wielu zmian, zabezpieczających prawa konsumenckie, na deweloperów nałożono sztywny obowiązek prowadzenia rachunków powierniczych, które de facto zamrażają środki finansowe, przeznaczone na inwestycje.

Na miejscu każdego dewelopera szybko zacząłbym produkować chociażby guziki, bo co to za biznes, gdzie bank jest jedyną wyrocznią, ocenia, kontroluje i arbitralnie określa jak prowadzić interesy.

Aha, zapomniałbym, eksperci wspominają o tym, że zaproponowane rozwiązania doprowadzą do konsolidacji rynku deweloperskiego i jego monopolizacji. Przekładając z polskiego na nasze, pozostaną duże firmy, czyli monopoliści, co – jak wiemy – powoduje wzrost cen produktu.

Program „MdM” już zyskał miano kolejnego prawnego gniotka, ale niebawem może wejść w życie. Jak wiele innych problemów społecznych i ekonomicznych bulwersujących na co dzień Polaków, tak i ten skrzętnie przysypuje się jałowymi, politycznymi awanturkami. Czasami odnosi się wrażenie, że ktoś sprzysiągł się przeciwko nam, zwykłym ludziom, żebyśmy nie czuli, nie myśleli, tylko bezmyślnie słuchali i podążali… Tylko gdzie? Czy aby nie na skraj przepaści?

Waldemar Robak

REKLAMA

Inni czytali również

Kolejny

Komentarze 0

  1. Marysia says:

    Czysty, celny strzał w samo sedno problemu. Dziękuję.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zgadzam się na warunki i ustalenia PolitykI Prywatności.

REKLAMA
  • Przejdź do REKLAMA W PŁOCKU