Potem przyszła kolej na Jerzego Janowicza i Laurynasa Grigelisa. Nasz mistrz zaskoczył wszystkich żelazną konsekwencją, powstrzymywaniem emocji na wodzy, a przede wszystkim niesamowitą ilością serwisowych asów – aż 27 bezbłędnych podań, bez żadnego podwójnego błędu w całym meczu. Serce rosło, gdy oglądało się ten mecz. Wynik 3:0 wygrany w dobrym stylu, niesamowicie pewnie i bez dyskusji jest najlepszym komentarzem tego pojedynku, choć rywal naprawdę „sroce spod ogona nie wypadł” i dzielnie stawiał opór. Popularny „Jerzyk” na pewno w tym roku jeszcze nie raz zabłyśnie i jestem przekonany, że będziemy wiele razy cieszyć się z jego sukcesów.
I wreszcie mecz deblowy – Marcin Matkowski i Łukasz Kubot przeciwko Ricardasowi Berankisowi i Laurynasowi Grigelisowi. Polacy od początku kontrolowali ten mecz. W polskiej reprezentacji niewątpliwie ton nadawał popularny „Matka” – Marcin Matkowski. Tymczasem Łukasz po wczorajszym meczu miał pewnie coś do udowodnienia. Na początku trochę „odstawał”, ale potem wstrzelił się i z pełnym zaangażowaniem wspierał naszego czołowego deblistę. Wynik 3:0 dla Polski może nie był formalnością, ale przypieczętował dzisiejszy sukces naszej drużyny. Do szczęścia potrzebny nam jest jeszcze jeden wygrany mecz…
Wielu z Państwa zadaje sobie pewnie pytanie, jak wygląda oprawa takiego sportowego spektaklu. Otóż z całym przekonaniem mogę stwierdzić, że porywająco. Nikt nie czeka na występ gwiazd, wszystko odbywa się sprawnie i zgodnie z planem, a także, co trzeba podkreślić, z ujmującą elegancją. W żadnej dyscyplinie sportu nie spotkacie Państwo sędziów ubranych w szyte na miarę czarne garnitury i zjawiskowe hostessy usłużnie otwierające widzom drzwi.
Jedyna zadra, jaka mnie do żywego dotknęła i muszę się do niej odnieść, to konkluzja, na jaką pozwolili sobie dzisiaj sprawozdawcy Canal+, a komentarz odnosił się do naszej publiczności. Otóż bezceremonialnie stwierdzili, że płoccy fani tenisa zupełnie w to sobotnie popołudnie nie dopisali, co spowodowało, że litewska trybuna przejęła kontrolę w trakcie meczu, żywiołowo dopingując swych zawodników.
W tym miejscu pewnie należałoby wyjaśnić, że fanów tenisa w Płocku jest sporo, pewnie procentowo porównywalnie, jak w każdym mieście, tym samym nie jesteśmy pewnie „tenisowym zagłębiem”, a zatem nie jesteśmy w stanie zapełnić swoją skromną obecnością pięciu tysięcy krzeseł. Natomiast dopingujący swą narodową drużynę Litwini przyjechali z Litwy, sądzę, a nawet jestem przekonany, że nie mieszkają w Płocku, a zatem na pewno mieli dalej i trudniej, niż Polacy – fani tenisa z Polski. A zatem cierpkie słowa kierowałbym raczej do ogółu…
Porzućmy jednak te niewielkie „cytrynki”. Przed nami kolejny, płocki dzień światowego, wielkiego tenisa… Cóż nam pozostało? Kibicować za całą Polskę, dopingować naszych i trzymać kciuki!!!
Zobaczcie zdjęcia z dzisiejszych rozgrywek tenisa na wózkach – na kolejnej stronie