W Muzeum Mazowieckim prace artysty gościły już niejednokrotnie. Tym razem zostały one zebrane w wystawę retrospektywną, na którą składa się 5 prac stworzonych w zeszłym stuleciu oraz 19 w późniejszym okresie, aż 9 z nich powstało w tym roku i są absolutnym wystawienniczym debiutem, a zatem dla wszystkich miłośników sztuki Janusza Lewandowskiego jest to nie lada gratka.
Czy doznawaliście kiedyś Państwo stojąc przed obrazem takiego wrażenia, że wyimaginowana, malarska rzeczywistość was niepostrzeżenie przyciąga, a świat realny odpływa, człowiek nagle staje przed ścianą zagadek, stara się je rozczytać, poznać nieznany mu język znaków, a jeśli już dostąpi łaski i odkryje tajemnicę sacrum – świadomy porządku świata czuje się uwolniony i wyzbyty z doczesnych trosk i niedostatków?
Tak czasem bywa, choć niezwykle rzadko, tymczasem iluzje tego rodzaju można osiągnąć za sprawą malarstwa Janusza Lewandowskiego, którego wernisaż „Widnokręgi” odbył się w czwartkowe popołudnie w kamienicy Muzeum Mazowieckiego przy Tumskiej 8.
Artysta urodził się w Rokiciu pod Płockiem w 1937 roku – jak sam powiada – „na ziemi mazowieckiej, tuż przed zmierzchem.” Podjął naukę w Liceum Sztuk Plastycznych w Warszawie, a następnie rozpoczął studia w stołecznej Akademii Sztuk Pięknych na Wydziale Malarstwa pod kierunkiem Stefana Płużańskiego i Artura Nacht – Samborskiego, które ukończył w 1964 roku. Niebawem stał się czynnym uczestnikiem życia artystycznego, biorąc udział w licznych plenerach i sympozjach. Jego twórczość spotkała się wielokrotnie z uznaniem w postaci prestiżowych nagród i wyróżnień, a dwa dni temu Zarząd Gdańskiego Okręgu Związku Polskich Artystów Plastyków przyznał Januszowi Lewandowskiemu nagrodę im. Kazimierza Ostrowskiego, o czym poinformował publiczność prezes tego Zarządu – Ryszard Kowalewski.
W swym artystycznym dorobku malarz ma wiele wystaw indywidualnych i zbiorowych w Polsce, Niemczech, Holandii, Wielkiej Brytanii. Obrazy Janusza Lewandowskiego znajdują się w zbiorach polskich muzeów, między innymi również w Płocku, jak też prywatnych kolekcjach w Holandii, Danii, USA, Francji i Niemczech.
W Muzeum Mazowieckim prace artysty gościły już niejednokrotnie. Tym razem zostały one zebrane w wystawę retrospektywną, na którą składa się 5 prac stworzonych w zeszłym stuleciu oraz 19 w późniejszym okresie, aż 9 z nich powstało w tym roku i są absolutnym wystawienniczym debiutem, a zatem dla wszystkich miłośników sztuki Janusza Lewandowskiego jest to nie lada gratka.
Powiadają, że maluje pejzaże, ale nie jest pejzażystą… Mówią o nim, że jest kontynuatorem polskiego symbolizmu, ale nie posługuje się typowymi symbolami… Kim zatem jest Janusz Lewandowski? Osobowością artystyczną, która wymyka się tradycyjnym klasyfikacjom. Owszem wielokrotnie w obrazach pojawia się odległy horyzont, zapis mazowieckiej penepleny, która organizuje świat – wiemy, gdzie jest ziemia, gdzie znajduje się niebo. Taki obraz świata – niezachwianego, niezmiennego, niosącego poczucie bezpieczeństwa jest po prostu wpisany w DNA artysty Mazowszanina.
Oczywiście, ten niezwykle syntetycznie zarysowany pejzaż zmienia się – raz potęguje napięcie, grozę, dysharmonię, innym razem niesie zadumę, nostalgię, melancholię, czy też ukojenie. W tej scenerii pojawiają się postaci; zwykli, prości ludzie nie przyjmują żadnych dramatycznych, symbolicznych póz, nie dzierżą w rękach przedmiotów – kluczy, czy też mitologicznych atrybutów. Niesamowicie oszczędna budowa pierwszego planu, ludzkie gesty, zachowania, mimika i układ ciała potraktowane z analityczną trafnością doskonale koncentrują naszą uwagę na artystycznym przesłaniu.
W tym miejscu nie można również pominąć milczeniem warsztatowego mistrzostwa. Raz to stłumiona – raz to rozświetlona, subtelna paleta barw skupia nasze emocje, jak w soczewce, śmiałe bezkompromisowe pociągnięcia pędzla opisują scenerię, a migotliwa „ziarnistość” faktury obrazów wzmaga poczucie efemeryczności, ulotności wydarzenia, które właśnie obserwujemy. Oczywiście patrząc nawet po raz pierwszy na obrazy Janusza Lewandowskiego nie unikniemy podświadomego wrażenia, że gdzieś, kiedyś już je widzieliśmy. To jest właśnie cała siła tego malarstwa, bowiem artysta nie wypiera się historii, dorobku polskich twórców, szczególnie tych z przełomu XIX i XX wieku – Jana Stanisławskiego, Teodora Axentowicza, Józefa Chełmońskiego, czy też Jacka Malczewskiego, bo przecież czerpać z doświadczeń innych zupełnie nie znaczy to samo, co naśladować, czy też kopiować. Janusz Lewandowski podejmuje z nimi dialog, buduje swój własny, poetycki świat oparty nie tyle o chęć szokowania, co o autentyczne wartości. Jak sam powiedział w jednym z wywiadów:
„Szukanie nowości w sztuce nie jest normalne. Bo w sztuce nie szuka się nowości, tylko prawdy. Wiem, że to, co mówię jest niepopularne i dla wielu w ogóle nie do przyjęcia. Ale, moim zdaniem, w sztuce powinno się szukać prawdy i jej ekspresji. Tak, jak to robili od paleolitu aż do naszych czasów.(…) Prawda jest czymś zgodnym z naturą, tak bym to ujął. Współgra z rytmem świata. Prawda to jest coś, co jest piękne, a piękno nie może być zafałszowane. To jest takie zjawisko, w którym nie ma destrukcji.”
Tak zatem mamy do czynienia nie tylko ze sztuką, która przenosi nas w inne wymiary, oczyszcza i przynosi ukojenie; to malarstwo jest na wskroś autentyczne, poszukujące prawd uniwersalnych, nie poddających się płytkim i przemijającym modom, dlatego też warto poddać się malarskiej refleksji, oswajając się z naturą tego świata, do czego gorąco Państwa zachęcam.
Wystawa będzie czynna do 15 sierpnia br.