Na długo tegoroczne wybory zapadną w pamięć Polaków. To, co działo się w Polsce przez ostatnich kilka dni i nie ominęło także Płocka, nawet tych najbardziej sceptycznych obserwatorów wprowadzało w niemałe osłupienie. A sam dzień wyborów, gonił aferę za aferą. Od łamania ciszy wyborczej, poprzez powszechne kupowanie głosów, kradzieże kart do głosowania, aż po problemy z system informatycznym.
W 2014 roku Polacy po raz siódmy stanęli przy urnach wyborczych, aby wybrać samorządy. W nocy z niedzieli na poniedziałek, 17 listopada, były znane tylko cząstkowe wyniki wyborów samorządowych. Łatwiej było się dowiedzieć o wygranych w gminach wiejskich powiatu, bo tu znacznie mniej było kart do liczenia i zliczania głosów. Natomiast jeśli chodzi o miasta, w tym też Płock, Państwowa Komisja Wyborcza miała problemy z przekazaniem prawidłowych wyników jeszcze w środę. Trochę to wyglądało jak mecz piłkarski, gdzie z minuty na minutę mogło się wszystko zmienić, np. dany kandydat nie wszedł do rady miasta, chociaż ze wstępnych wyników wynikało, że już może się cieszyć. Takie to wybory po 25 latach zafundował Polakom… system.
Jasne i bezsporne wyniki były tylko w jednej kwestii – chodzi o głównych włodarzy miast i wsi. Powiat płocki, który położony jest w zachodniej części województwa mazowieckiego, utworzony został dzięki reformie administracyjnej w 1999 roku – równo 25 lat temu. Siedzibą powiatu jest miasto Płock. W skład powiatu wchodzą trzy gminy miejsko-wiejskie oraz dwanaście gmin wiejskich.
W Płocku głównym wygranym jest, jak już pisaliśmy, Andrzej Nowakowski – prezydent, który ubiegał się o reelekcję i przyszło mu się zmierzyć z sześcioma kandydatami. Przeszedł większością głosów w I turze wyborów, dzięki czemu będzie pełnił drugą kadencję. W gminach miejsko-wiejskich też wszystko jest jasne. Pomimo wielu kandydatów ubiegających się o stanowiska burmistrzów, włodarze nie muszą stawać do druga tury.
W Drobinie o fotel burmistrza ubiegało się trzech kandydatów, w tym dotychczasowy – Sławomir Wiśniewski. Ale tu niespodzianka, bo za pierwszym podejściem wygrał jego konkurent, Andrzej Samoraj. Gąbinem rządził burmistrz Krzysztof Jadczak i, pomimo tego, że wyborcy mieli jeszcze wybór, bo obok wymienionego startowało dwóch kandydatów, to mieszkańcy zdecydowali, że Jadczak jest najbardziej odpowiedni. Wyszogrodzianie również wybrali swojego włodarza w pierwszym podejściu i burmistrzem nadal będzie Mariusz Bieniek, który pokonał tylko jednego kandydata.
Listę gmin wiejskich powiatu płockiego otwiera Bielsk – tu trzecią kadencję będzie sprawował władzę Józef Jerzy Rozkosz, a o fotel wójta walczyło z nim jeszcze dwóch kandydatów. W Bodzanowie dotychczas rządziła Grażyna Pietrzak. I tu nie obyło się bez niespodzianki, bo nie dosyć, że odbędzie się druga tura wyborów w tej gminie, to dotychczasowa wójt została zdominowana przez konkurentów. O główny fotel w urzędzie zawalczą Albert Kołodziejski oraz Jerzy Staniszewski. W Brudzeniu Dużym było trzech kandydatów, ale Andrzej Dwojnych zdeklasował przeciwników i nadal będzie rządził gminą. Bulkowo także wybrało jednoznacznie – dotychczasowego wójta, Gabriela Graczyka, tym samym eliminując dwóch jego przeciwników. W Łącku zwyciężył wójt Zbigniew Białecki, który już od wielu lat sprawuje tu władzę.
Małą Wieś czeka druga tura wyborów, do której stanie dotychczasowy wójt – Andrzej Barciński oraz Zygmunt Wojnarowski. Ale nic w tym zaskakującego, gdyż była to gmina, w której o stanowisko wójta walczyło aż pięciu kandydatów. – Nie chcę się nawet wypowiadać, bo szkoda słów. Druga tura to znowu bieganie i dużo pracy związanej z wyborami – mówił w rozmowie z nami wójt Andrzej Barciński, przygotowujący się do druga tury wyborów. W Nowym Duninowie startowało dwóch kandydatów, ale wójtem nadal pozostał Mirosław Krysiak.
Radzanowo zdecydowało bez problemu, że chcą mieć wójta młodego, kreatywnego i z otwartym umysłem. W pierwszej turze wygrał tam 29-letni Sylwester Ziemkiewicz, który zmierzył się z dwoma kontrkandydatami. – Wszystkie głosy zobowiązują mnie i stwarzają szansę na budowanie lepszej przyszłości. Cieszę się, że na swojej drodze mogłem spotkać tylu dobrych i mądrych ludzi, od których usłyszałem wiele życzliwych słów i wyrazów poparcia – mówił tuż po ogłoszeniu wyników wybrany wójt Gminy Radzanowo. Gminę Słubice czeka natomiast druga tura, pomiędzy Krzysztofem Dyleckim i Jackiem Kozłowskim.
Gmina Słupno była wyjątkowo „oblegana”, jeśli chodzi o ubiegających się o fotel włodarza. Nic dziwnego, to najbogatsza gmina w naszym powiecie. Tu do wyborów stanęło aż siedmioro kandydatów (podobnie jak w Płocku). Głosy wyborców „rozłożyły” się więc na tyle, że druga tura chyba nikogo nie zaskoczyła tak, jak jej brak w Płocku. O główną władzę w Słupnie zawalczą Marcin Zawadka oraz Andrzej Chrzanowski. A w Starej Białej, jako jedynej w naszym powiecie, był tylko jeden kandydat – Sławomir Wawrzyński, który bezspornie nadal będzie rządził gminą, tak jak to robi od początku istnienia samorządów w Polsce.
Wójt Józef Stradomski ze Staroźreb miał dwóch przeciwników, jednak mieszkańcy zaufali swojemu wójtowi po raz kolejny. – Cieszę się z wygranych wyborów, jest to efekt ciężkiej i odpowiedzialnej pracy całego zespołu ludzi przez te cztery lata. Czuję ogromne wsparcie społeczeństwa w swoich działaniach, za to też wszystkim serdecznie dziękuję – mówił w rozmowie z nami wójt Stradomski.
W miastach najbliżej sąsiadujących z Płockiem nie było tak łatwo, jak w naszym mieście. Na przykład w Sierpcu będzie druga tura wyborów – staną do niej Jarosław Perzyński oraz Marek Kośmider, a w Gostyninie powalczą Paweł Kalinowski oraz Agnieszka Korajczyk-Szyperska. Ciekawa sytuacja zdarzyła się natomiast w Kutnie, gdzie w Radzie Miasta zasiądą tylko członkowie KWW Zbigniewa Burzyńskiego – prezydenta, który w pierwszej turze wygrał kolejną kadencję prezydenta Kutna.
To jeszcze nie koniec tegorocznych wyborów – przed niektórymi jeszcze druga i kolejne wydawane na nią publiczne pieniądze. Dodatkową „atrakcją” wiadomości wyborczych jest to, że na dzisiaj, tj. czwartek, 20 listopada, nie poznaliśmy ostatecznych wyników wyborów samorządowych – brakuje wyników do sejmiku mazowieckiego. Jednak nie zostaje to bez echa, bo ogólnopolskie media już nagłaśniają sprawę o powtórzenie wyborów, którego domagają się politycy PiS oraz SLD. A wczorajsza wiadomość o włamaniu się na strony Państwowej Komisji Wyborczej nabiera coraz większego odzewu medialnego. Jedno jest pewne – takich wyborów samorządowych, osnutych aurą skandali na taką skalę, jeszcze nie było.
Pierwsza myśl, jaka przychodzi do głowy w ostatnich dniach jest taka, że w sumie żal wielu kandydatów, którzy startowali w tych wyborach i „grali” uczciwie. A przede wszystkim szkoda ich, wyjętych z własnej kieszeni, pieniędzy na kampanię. – Przedwczoraj jechałem po mieście i widziałem, jak zdejmowali te wielkie bilbordy i to wszystko na śmieci, tyle pieniędzy na śmieci – mówił nam w rozmowie telefonicznej 33-letni płocczanin. – A ja ciężko pracuję za 10 zł na godzinę… I wie pani co, nawet nie zapamiętałem nazwisk z tych plakatów, bo tam chyba z 6 wisiało, jeden przy drugim – kończył smutno.
Zatem jak system komputerowy miał się nie zawiesić, skoro ludzki mózg – najlepszy komputer świata – nie zapamiętywał ilości nazwisk z plakatów, które zarzucały nas hasłami wyborczymi i miejscami na listach wyborczych poszczególnych okręgów…