We wtorkowe popołudnie odbył się w Muzeum Mazowieckim w kamienicy przy Tumskiej 8 wernisaż wystawy Jana Andrzeja Walaska – Forma i treść.
Malarz pochodzi z północnego Mazowsza, urodził się w Mławie w 1951 roku i od wielu lat mieszka w Działdowie. W roku 2000 z wyróżnieniem ukończył studia licencjackie z wychowania plastycznego w Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku, a następnie, dwa lata później z wyróżnieniem uzyskał na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie tytuł magistra z zakresu edukacji artystycznej. W 2016 roku malarz ukończył studia podyplomowe Miasta i Metropolie w Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie.
Przez wiele lat pracował jako instruktor plastyki w Miejskim Domu Kultury w Działdowie, a później jako nauczyciel plastyki w miejscowym gimnazjum. Autor naszej wystawy jest członkiem Olsztyńskiego Związku Polskich Artystów Plastyków i współzałożycielem pracowni „Młyn” w Działdowie. Malarz uczestniczył w ponad 100 plenerach malarskich, a także w licznych wystawach indywidualnych i zbiorowych w kraju i zagranicą. W 2011 roku za swe osiągnięcia w dziedzinie twórczości artystycznej otrzymał odznaczenie Gloria Artis.
Jan Andrzej Walasek znany jest już płockiej publiczności; w 2012 roku prezentował już swe prace w płockim Spichlerzu, dlatego też i tym razem nie mógł narzekać na brak frekwencji podczas otwarcia swej wystawy, w którym walnie wzięli również udział przyjaciele, rodzina i znajomi malarza z rodzinnych stron.
Zazwyczaj pomiędzy wyrazami „forma” oraz „treść” stawia się łącznik jakby intuicyjnie podkreślając, że dotyczą one tej samej materii. Tak jest w istocie, jeśli mamy na myśli składniki dzieła malarskiego. Tym razem jednak wystawa w Muzeum Mazowieckim opisuje swego rodzaju dychotomię, odnosi się bowiem do dwóch odmiennych nurtów w twórczości Jana Andrzeja Walaska.
Do formy zaliczymy tu 15 obrazów abstrakcyjnych. Na pewno nie można odmówić im siły ekspresji; mocne, mięsiste kształty kontrastowych plam barwnych, intensywność koloru, śmiałe pociągnięcia pędzla za sprawą malarskiego gestu, dynamicznie przecinające się formy; to wszystko razem wzmaga nasze emocje, pobudza do własnej, wewnętrznej eksploracji, odłożenia na bok skojarzeń przedmiotów pochodzących ze świata zewnętrznego – innymi słowy to malarstwo może być dla nas niezwykłym katalizatorem w dążeniu do poznania nowego źródła doznań estetycznych.
Jak stwierdza zresztą sam autor prac:
„… Abstrakcja jest dla mnie rzeczywistym tworzeniem, w czasie którego układy form, kolorów, faktur są przypisane moim gestom, intuicji, a często przypadkowi. Malarstwo to oparte jest na emocjach, które staram się kontrolować, by osiągnąć stan, w którym obraz w danym momencie sprawi mi satysfakcję”.
Tymczasem ten drugi nurt twórczości malarza, ujęty w pojęciu „treść”, reprezentuje na płockiej wystawie ponad 40 prac, które pod względem nurtu w sztuce można by łatwo przypisać do malarstwa figuratywnego, tym niemniej w odniesieniu do nich pojawiają się w twórczości Jana Andrzeja Walaska zupełnie inne, pozaestetyczne motywacje.
Od wielu lat artysta jest zafascynowany dziejami swego rodzinnego regionu. Kiedyś historycznie nazywano go pograniczem, przebiegała tam bowiem granica pomiędzy Polską a Prusami. Nigdy takie warunki geopolityczne nie stanowiły najspokojniejszego miejsca na ziemi, często dochodziło tu do zatargów, starć, co rusz pojawiały się nowe punkty zapalne; najczęściej mówiło się, że pogranicze „stoi w ogniu”. W tej sytuacji na tle dziejowych konfliktów w zupełnie pokrętny, nieprzewidywalny sposób kształtowały się życiorysy pojedynczych ludzi, przynależących do różnych grup narodowych – Polaków, Mazurów, Niemców i Żydów. Niejednokrotnie okrutny los beznamiętnie pastwił się nad człowiekiem wydając tylko złowieszczy chichot. O takiej właśnie stronie ludzkiej egzystencji opowiadają obrazy Jana Andrzeja Walaska; nie znajdziemy tu wielkich wydarzeń historycznych, czy też scen batalistycznych. Prace zawierają w sobie na wskroś humanistyczny wymiar; mówią o tym, jak dziejowe zawieruchy mogą się okrutnie z nami obejść, jak w mgnieniu oka pozbawić wszelkich podstaw dla poczucia bezpieczeństwa, odrzeć z ostatnich okruchów nadziei…
Czy zatem aby na pewno wystawa Jana Andrzeja Walaska zawiera w sobie wewnętrzną niespójność pomiędzy tytułowymi – formą, a treścią? W moim przekonaniu fundamentalnym spoiwem łączącym obydwa, tak z pozoru antagonistyczne nurty malarstwa jest ich ekspresja, czyli warstwa obrazu, która wyzwala nasze emocje. A tych, trzeba przyznać, artysta zupełnie nam nie poskąpił…
Warto to sprawdzić odwiedzając wystawę, która będzie czynna do 31 marca br.