– Z komory gazowej niosły się krzyki umierających. Ze wszystkich miejscowości do Auschwitz szły całe transporty ludzi. Popiół ze spalonych ciał rozsypywano po łąkach jako nawóz. Taka była polityka III Rzeszy wobec ludności żydowskiej – słyszymy w jednej ze scen słowa przewodniczki, która oprowadza bohaterki filmu po obozie koncentracyjnym.
Dogłębnie wzruszający dokument wyreżyserowany przez Mumina Szarikowa, zatytułowany „Holokaust – klej do tapet?”, płocczanie mogli obejrzeć w Muzeum Żydów Mazowieckich, w środę, 18 lutego. Był to pokaz pofestiwalowy 10. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Żydowskie Motywy.
Na początku filmu poznajemy dwudziestojednoletnie Rosjanki – siostry Ksenię i Żenię Karatyginy, które biorą udział w castingu do programu telewizyjnego. Bohaterki dokumentu w ten sposób zarabiają na swoje utrzymanie. Pochodzą z prowincji, a w Moskwie mieszkają i studiują. Wygrywają casting i biorą udział w quizie „Absolutnie oszałamiające”. Jak się okaże, ten program będzie punktem zwrotnym w ich „karierze” i życiu.
Prowadząca program zadała im pytanie: – Co oznacza słowo „Holokaust”? Po krótkiej dyskusji między sobą odpowiedziały, że jest to… klej do tapet. – Teraz jest mi wstyd, że nic nie wiedziałam o wydarzeniu, które miało aż taką skalę i było ważnym etapem w naszej historii – wyznaje pod koniec filmu Ksenia. Jednak zanim dojrzała do tych słów, obydwie z siostrą dostały od losu niezwykłą lekcję historii i pokory. Po programie zawrzało w prasie, telewizji i Internecie. Krótki filmik z ich odpowiedzią na YouTube robił furorę. A odpowiedź młodych Rosjanek wzbudziła ogromną dyskusję o edukacji młodych ludzi w Rosji. – To, że dziewczęta nie znały odpowiedzi, w pewnym stopniu odbiło się na mnie – tłumaczy w filmie nauczycielka historii. – Pewnie powinnam pokazać jakieś interesujące materiały, aby dzieci lepiej to zapamiętały. Samo mówienie o tym, że jest to straszliwa tragedia, to widocznie za mało. Może kiedyś dojrzeję do zrobienia osobnej lekcji o Holokauście – kontynuuje w dalszej części wypowiedzi. Jedną z bohaterek filmu jest też matka dziewczyn. Opowiada widzom, trochę tłumacząc córki z ich niewiedzy: – Pytałam naszych sąsiadów, nikt nie znał odpowiedzi na to pytanie. Kiedy pracowałam jako nauczycielka, też nic nie wiedziałam na ten temat. W szkole nam tego nie mówili.
Na pomysł nakręcenia filmu dokumentalnego o bliźniaczkach wpadł dziennikarz, Mumin Szarikow, który był też głównym organizatorem wycieczki dziewczyn do Auschwitz. Dziennikarz zrozumiał, że nie jest to zjawisko odosobnione, a edukacja Rosjan na temat II wojny światowej jest bardzo ograniczona. Obraz jest o tyle wstrząsający, że widzimy przemianę młodych Rosjanek, która dokonuje się na naszych oczach, pod czujnym okiem kamer. Zwiedzając muzeum w Oświęcimiu, przechodząc do kolejnych wydarzeń, w które wprowadza je przewodniczka, szybko „dorastają”, dostrzegając ogrom tragedii – płaczą.
– To było przeżycie. Teraz, kiedy w Rosji nastały spokojniejsze czasy, nikt o tym nie mówi, nikt się tym nie interesuje. Mało kto wie o tej tragedii. Jesteśmy zobowiązane, aby opowiedzieć o tym innym – słyszymy wypowiedź Kseni. Druga z sióstr jest tak wstrząśnięta tym co zobaczyła, że nie jest w stanie wypowiedzieć się przed kamerami…